Czeslaw Michniewicz
fot. fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
Udostępnij:

Czesław Michniewicz zadowolony z konsekwencji, Piotr Stokowiec szukający wyjścia z impasu – trenerzy po Legia – Lechia

W sobotę wieczorem na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej, doszło do pojedynku pomiędzy Legią i Lechią. Zwycięsko z tego starcia wyszli piłkarze Czesława Michniewicza, który narzekał na brak skuteczności, ale pochwalił konsekwencję swoich piłkarzy. Inne nastroje panowały w szatni gości, którzy przegrali trzeci mecz z rzędu nie zdobywając gola.

Plusy i minusy w grze Legii Warszawa

Podopieczni Czesława Michniewicza w poprzedniej kolejce zremisowali na swoim stadionie z Piastem Gliwice 2-2. Można przypuszczać, że tamten wynik wywołał u zawodników warszawskiej Legii sportową złość. W spotkaniu z Lechią od początku chcieli narzucić swój styl gry i poniekąd się to udało. Jednak jak zauważył szkoleniowiec "Wojskowych" - jego drużyna musi popisywać się większą skutecznością:

"Tak jak ostatnio w Warszawie bywało, rozpoczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie. Stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych okazji, do tego aby objąć prowadzenie. Niestety nam się to nie udało. Zabrakło skuteczności, nad którą cały czas musimy pracować. Później spotkanie się wyrównało. Lechia zaczęła operować piłką, dłużej się przy niej utrzymywać, przez pewien czas brakowało sytuacji" - mówił cytowany przez stronę legia.com

Piłkarze wzięli sobie do serca słowa trenera, który wspomniał, że w przerwie zażądał takiej samej gry jak w pierwszych minutach sobotniego meczu. Efekty przyszły w postaci gola Tomasa Pekharta, dla którego gol z Lechią był 10 trafieniem w PKO BP Ekstraklasie. Gości z Gdańska w "swoim stylu" dobił Rafael Lopes, który zdobył bramkę pieczętującą zwycięstwo w ostatniej akcji tego pojedynku. Opiekun Legii pochwalił swoich zawodników po meczu, ale od razu zaznaczył, że już zaczynają myśleć o starciu z Wisłą Kraków:

"W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy wrócić do naszej gry z pierwszych minut. Chcieliśmy skoncentrować się na dłuższym utrzymaniu piłki i kreować akcję przez określone sektory boiska. Trzeba nadmienić, że Lechia to bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Gra się przeciwko nim bardzo trudno, mało jest wolnych przestrzeni. Z Piastem mieliśmy tego miejsca zdecydowanie więcej, łatwiej dostawaliśmy się pod bramkę przeciwnika, tutaj natomiast wszystko przychodziło nam ciężej. Byliśmy jednak konsekwentni i z tego się cieszę. Nie straciliśmy również bramki i za to też należą się brawa dla drużyny. Wygraliśmy 2:0 i możemy teraz przygotowywać do kolejnego spotkania w Krakowie" - legia.com

Pod koniec meczu, byliśmy świadkami bardzo brzydkiego faulu Tomasza Makowskiego na Bartoszu Kapustce. Początkowo prowadzący te zawody, sędzia Paweł Gil pokazał pomocnikowi Lechii żółtą kartkę. Jednak po analizie VAR-u, zdecydował się jednak na anulowanie "żółtka" i ukarał Makowskiego bezpośrednią czerwoną kartką. Oznacza to tyle, że młody zawodnik Lechii w tym roku nie pojawi się już na murawie. Sytuację na pomeczowej konferencji skomentował trener mistrzów Polski:

"Jeśli chodzi o Bartka Kapustkę, bardzo brzydko to wyglądało. Na nodze Bartka widać wklęsłą dziurę, nic więcej na chwilę obecną nie możemy zrobić. Mam nadzieję, że to nic groźnego, bo Kapustka rósł z meczu na mecz i bardzo na niego liczę w kolejnych spotkaniach" - legia.com

Trzecie zero z przodu i trzecia porażka z rzędu

Dla Lechii przyjazd do Warszawy mógł mieć kolosalne znaczenie w przypadku wygranej zespołu prowadzonego przez Piotra Stokowca. Jego drużyna przegrała ostatnie dwa mecze, nie zdobywając przy tym gola. Z pewnością nie jest to powodem do zadowolenia, dlatego też szkoleniowiec Lechii szukał sposobu na rozmontowanie defensywy Legii:

"Przyjechaliśmy tutaj z ofensywnym nastawieniem, zagraliśmy na dwóch napastników i można powiedzieć, że ten mecz długimi fragmentami był wyrównany, nie odstawaliśmy od Legii. Jednak zabrakło nam płynności w grze, nie wykorzystywaliśmy tego, że graliśmy dwoma napastnikami. Staraliśmy się grać ofensywnie, myślę, że nie można powiedzieć, że zamordowaliśmy futbol. Po przerwie dodatkowo wprowadziliśmy skrzydła, czy później dodatkowego napastnika, żeby te akcje wzmocnić. Wykreowaliśmy jednak zbyt mało akcji ofensywnych, a z tych nielicznych, które mieliśmy, nie udało się strzelić bramki. Legia zagrała bezbłędnie, solidnie w obronie i nie pozwoliła nam na wykreowanie zbyt wielu sytuacji z przodu" - cytat lechia.pl

Trudno nie zgodzić się z trenerem Lechii, jednak finalnie plan, jaki ułożył sobie w głowie Piotr Stokowiec nie wypalił. Do końca tego roku zostały jeszcze dwie ligowe kolejki. Lechia zmierzy się kolejno z Wisłą Płock u siebie oraz z Cracovią na wyjeździe. Czarny scenariusz to brak wygranej do końca 2020 r. Oczywiście w Gdańsku nikt nie dopuszcza do siebie takiej myśli i sam Stokowiec mówi, że liczy na kreowanie większej liczby sytuacji i poprawę skuteczności w ostatnich meczach:

"Gratuluję Legii 3 punktów, a my musimy się skupić na ostatnich meczach, bo na pewno musimy kreować więcej sytuacji i być skuteczniejsi, jeśli takie sytuacje sobie wypracujemy. Zwłaszcza w takim meczu musimy takie sytuacje bezwzględnie wykorzystywać. Liczyłem, że mając pięciu zawodników bardzo rosłych zdobędziemy bramkę ze stałego fragmentu gry. Niestety to nie przyniosło efektu" - zakończył trener gdańskiego zespołu.

Legia Warszawa po wygranej z Lechią wskoczyła na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy. Zawodnicy Czesława Michniewicza o dwa punkty wyprzedzają Raków Częstochowa, który przegrał ze Śląskiem Wrocław 0-1. Przed ekipą z Warszawy jeszcze dwa mecze w tym roku. Wyjazd na Reymonta i pojedynek z Wisłą oraz na zakończenie potyczka ze Stalą Mielec przy Łazienkowskiej.


Avatar
Data publikacji: 6 grudnia 2020, 10:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.