Czesław Michniewicz: Moja nieobecność na ławce wiele nie zmieniła

Czeslaw Michniewicz

fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Czesław Michniewicz skomentował wygraną swojego zespołu we wczorajszym meczu z Piastem Gliwice. Trener Legii Warszawa ocenił mecz, a także podzielił się swoimi wrażeniami z oglądania widowiska z perspektywy trybun.

– Trzeci raz znalazłem się w sytuacji, w której nie mogłem poprowadzić zespołu. Pierwszy raz miał miejsce w Widzewie, gdy na wyjeździe ze Śląskiem prowadziliśmy 2:0 od 87. minuty i straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry po rzucie karnym. Cisnąłem wtedy butelką z wodą o trawę, sędzia techniczny przekazał tę informację do sędziego Marciniaka, który odesłał mnie na trybuny. Drugi raz zdarzyło się to, gdy prowadziłem Pogoń Szczecin – nota bene także przed meczem z Piastem i także, pod wodzą asystenta, wygraliśmy 1:0. W sumie więc musiałem się z tym mierzyć trzykrotnie. W niedzielę czeka mnie czwarta taka przerwa – powiedział Czesław Michniewicz.

– Od pewnego czasu pracujemy w określony sposób, więc nawet moja nieobecność na ławce wiele nie zmieniła. Patrzyłem na wszystko z góry, ale graliśmy według naszego planu, nad którym pracowaliśmy w tygodniu. Wszystkie zmiany były zaplanowane wcześniej, na zasadzie: przy takim wyniku i takim czasie robimy to, przy innym wyniku coś innego. Z mojej perspektywy trudniejsze jest to, że nie mogłem wejść do szatni w przerwie, czy przed meczem. Na pewno jest to trudne i nie ułatwia pracy. W środę wygraliśmy jednak w bardzo dobrym stylu – zawodnicy byli fantastycznie zmotywowani, wiedzieli, że muszą wziąć odpowiedzialność na siebie i tak też się stało, dzięki czemu zagraliśmy dobry mecz. Przekonałem się, że większe nerwy są w momencie, kiedy na wszystko patrzy się z boku. Siedziałem zamknięty w loży sam, nie miałem żadnego kontaktu ze współpracownikami i mogłem tylko patrzeć z góry na to co się dzieje – skomentował mecz w wykonaniu swoich podopiecznych.

– Do meczu w Gdańsku nic się nie zmienia. Treningi w dalszym ciągu prowadzimy wspólnie. W czwartek były zajęcia regeneracyjne dla grupy, która wczoraj rozegrała mecz, pozostali mieli trening wyrównawczy. Cieszy to, że wrócił Paweł Wszołek, który może być już brany pod uwagę do kadry na najbliższy mecz. Na boisku nie było dziś Alessio de Petrillo, który analizował środowe spotkanie i wspólnie z Kamilem Potrykusem przygotuje odprawę taktyczną na piątek. Ja analizuję najbliższego przeciwnika, patrzę na to co robią, jak robią i dlaczego. W naszej pracy nic się nie zmienia – Przemek poprowadzi drużynę w Gdańsku, mam nadzieję, że z takim samym skutkiem – zakończył trener Legii Warszawa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x