Czesław Michniewicz: Jesteśmy smutni, że nie gramy już o Ligę Mistrzów

Czesław Michniewicz

pilkarskiswiat.com

Czesław Michniewicz skomentował porażkę z Dinamo Zagrzeb w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Trener Legii Warszawa podsumował mecz i opowiedział go ze swojej perspektywy.

IV runda eliminacji była bardzo blisko, ale Legia nie dała rady swojemu przeciwnikowi. To Dinamo przyjechało wczoraj na Łazienkowską i wywalczyło, a wręcz wyszarpało wygraną 1:0. Mistrzowie Polski dominowali rywala przez większość czasu, ale zabrakło konkretów pod bramką Chorwatów.

Porażkę z Dinamo Zagrzeb skomentował trener Czesław Michniewicz.

– Nie jest to dla nas dobry wieczór, ale wyniku jednak już nie zmienimy. Najgorsza rzecz jaka mogła się zdarzyć, to stracić gola po kontrze, a tak się niestety stało. Nie udało się później już odrobić wyniku, chociaż mieliśmy kilka swoich szans. Przy odrobinie szczęścia do przerwy mógł być remis. Druga połowa była obiecująca. Przez pierwsze 20 minut mieliśmy optyczną przewagę, ale poza sytuacjami ze stałych fragmentów gry, to nie zagrażaliśmy.

– Końcówka dawała nam nadzieje. Wieteska miał swoją szansę, ale się nie udało. Przegraliśmy walkę o marzenia, bo tym była gra w Lidze Mistrzów. Musimy przetrawić ten mecz i już myśleć o kolejnym spotkaniu. Czekamy na Slavię, chociaż przed nami jeszcze starcie w lidze.

– Nasi rywale mieli przewagę w środku pola. Widać było, że sędzia pozwalał na walkę wręcz. Często Luquinhas czy Andre Martins przegrywali starcia fizyczne, ale arbiter nie widział tam fauli. Potem zdecydowaliśmy się właśnie z tego względu zmienić doświadczenie. Jestem trochę zdziwiony, że sędzia tak łatwo rozdawał kartki. Nie czuło się, że panuje nad meczem i dużo było chaosu. Poziom sędziowania tutaj, a w Zagrzebiu to dwie różne rzeczy. Tam mecz prowadził arbiter z Ligi Mistrzów, a ten nie wiem co sędziował wcześniej… Artur nie będzie mógł z nami zagrać w Pradze z powodu kartek. Trzeba będzie dobrze przygotować formację obrony. Martwią nas te kartki, ponieważ “Jura” również został upomniany za dyskusję.

– Nie chcieliśmy ograniczać się tylko do stałych fragmentów gry, ale stwarzaliśmy po nich zagrożenie. Podania Andre, “Jury” czy “Mladena” były naprawdę dobre. Chcieliśmy grać środkiem i podawać na wolne pole, ale niewiele z tego wynikało. Luquinhas miał wchodzić w wolne strefy i wyciągać zawodników z linii obrony. Kilka akcji tego typu się udało i przedostawaliśmy się pod pole karne. Brakowało jednak nam strzałów z dystansu. To wszystko powodowało, że upływający czas stwarzał sporo nerwowości w naszych szeregach. Po wejściu Josue zabrakło nieco podań otwierających w jego wykonaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x