Czeska Fortuna Liga: Bramek jak na lekarstwo. Slavia Praga pokonuje Mladá Boleslav

własne archiwum/ Karol Żuradzki

Odmrażanie czeskiej piłki nożnej po pandemii koronawirusa w wydaniu pierwszoligowym nie przyniosło wielu bramek. Trzeba po prostu poczekać, aż drużyny ponownie wejdą w rytm meczowy. W najciekawiej zapowiadającym się wtorkowym meczu 25. kolejki Fortuna Ligi, Slavia Praga pokonała na wyjeździe FK Mladá Boleslav po golu Petra Ševčíka. Nie zabrakło kibiców na trybunach!


Czesi są jedni z pierwszych, którzy wchodzą w nieznane po prawie 3-miesięcznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Głód piłki nożnej jest nie mniejszy niż w Niemczech czy Polsce. Zarząd ligi LFA uzgodnił, aby rywalizacja w najwyższej klasie rozgrywkowej został wznowiona 23 maja od spotkania FK Teplice – Slovan Liberec. Gospodarze po bramkach doświadczonego, byłego napastnika Viktorii Pilzno, Jakuba Řezníčka i Tomáša Kučery sprawili małą niespodziankę pokonując ekipę, która bije się o europejskie puchary. Patrząc jednak statystycznie, to zespołowi z Liberca wyraźnie nie służy teren Na Stínadlech. Od sezonu 2000/2001 tylko trzykrotnie Slovan wywoził trzy punkty z Teplic ponosząc wcześniej 13 porażek ligowych. Uwertura czeskiej Fortuna Ligi odbyła się bez udziału kibiców, co też obowiązywać ma w kolejnych meczach. Będziemy mięli oczywiście do czynienia z pewnymi wyjątkami, ale na wszystko przyjdzie czas. Przykładem w 25. kolejce świecił 1.FK Příbram, czyli czerwona latarnia ligi, która podejmowała na własnych śmieciach Baník Ostrava. Posiadacze stałych biletów mogli usiąść na trybunach.

Fot. O2TV Sport

Fajerwerków na boisku nie było, a doskonale o przebiegu spotkania i postawy piłkarzy świadczy bezbramkowy remis i liczby strzałów celnych. Zero po stronie Przybramiu, trzy razy musiał interweniować 19-letni golkiper, a zarazem debiutant Martin Melichar. Posiadanie piłki niemal jednakowe: 51 procent do 49 procent. Wydaje się, że nikłe są szanse, aby Příbram ( 15 punktów ) utrzymał się w ekstraklasie. Jest to więc ostatnia szansa, żeby zobaczyć na żywo swój klub w elicie, jeśli na takową szansę pozwoliły władze LFA.

Potknięcie Baniczka wykorzystał FK Jablonec pokonując skromnie FC Fastav Zlín 1:0. Bramkę na wagę kompletu oczek w pierwszej połowie zdobył Libor Holík. Tomáš Dočekal otrzymał szansę od trenera Petra Rady i wyszedł w podstawowym składzie zawodów rozgrywanych na Střelnice. Były napastnik Piasta Gliwice oraz GKS-u Tychy asystował przy golu prawego obrońcy Jablonca. Pomimo utraty jednego gracza tuż na początku drugiej połowy ( czerwoną kartkę za ostre przewinienie otrzymał Dominik Plechatý ), zespół znad Nysy Łużyckiej dowiózł jednobramkowe prowadzenie do końca. Zwycięstwo umocniło ich pozycję w ligowej tabeli ( 3. miejsce ). Zlín bezzębny i nie dziwi fakt, że Bohumil Páník i spółka plasują się na trzecim miejscu od końca. Dużo pracy czeka 63-letniego szkoleniowca, który jeszcze jesienią prowadził Baník Ostrava. Niemniej jednak święcił tam największe sukcesy zdobywając z Ševci Puchar Czech w 2017 roku. Później przyszło tej drużynie grać w fazie grupowej Ligi Europy między innymi z Lokomotiwem Moskwa, czy FC Kopenhagą.

Fot. O2TV Sport
Wtorkowe granie w kraju Krecika zamykał pojedynek Mistrza Czech z FK Mladá Boleslav. Przy pustym obiekcie Lokotrans Aréna padła znowuż tylko jedna bramka. Petr Ševčík bohaterem Slavii Praga. Reprezentant Republiki Czeskiej wykorzystał dośrodkowanie z lewej flanki Nicolae Stanciu i uderzając głową na bramkę, całkowicie zmylił Jan Šede. Podopieczni Jindřicha Trpišovský’ego raczej kontrolowali przebieg całego spotkania mając 63 procentowe posiadanie piłki. Sešívaní przynajmniej do środy utrzymają 11-punktową przewagę nad drugą Viktorią Pilzno, która w hicie kolejki podejmie Spartę Praga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x