Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Liga Narodów choć formalnie jeszcze nie dokończona, to dla polskiej drużyny jest już przeszłością. Było niemrawo, Brzęczek potraktował ją nieco zbyt eksperymentalnie, dziś mecz w którym te eksperymenty wreszcie będą zrozumiałe i w miejscu jakim powinny być przeprowadzane. Mecz towarzyski Polska – Czech.

Pierwsza połowa to dojrzała gra reprezentacji Polski, choć nie ustrzegła się błędów. Błędów które dla Czechów były szansą i to niemałą na otworzenie wyniku dzisiejszego spotkania. Polacy zaś w swoim stylu. Skrzydła były główną bronią Orłów, Grosicki wraz z Frankowskim starali się doprowadzić do sytuacji które mogły by zaskoczyć defensywę gości. Szczególnie ten bardziej doświadczony skrzydłowy, grający na co dzień w Hull City napędzał ataki polskiej drużyny.

Jeśli czegoś brakowało to środka pola, znów ogromny problem z rozegraniem piłki miał Zieliński, a Klich widoczny był wyłącznie przy nędznych próbach strzału. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to Czesi mogą czuć niedosyt po pierwszych 45 minutach, gdyż mogli prowadzić już co najmniej 1:0. Marna pierwsza połowa, nie widzieliśmy nic wartego uwagi, nieskuteczni Czesi, marni Polacy.

Chciałbym sam sobie zażyczyć, aby druga połowa nie była tak rozczarowująca jak pierwsza, a obie drużyny dostarczyły nam choć trochę emocji. Życzenie to spełniło się już w 52. minucie. Długie podanie ze środka pola do Schicka, który ucieka Bednarkowi spod krycia i tworzy zagrożenie pod naszą bramką, jego strzał został obroniony przez Skorupskiego, lecz piłka spadła pod nogi Jankto, który skierował piłkę do pustej bramki, 0:1!

I tutaj chciałbym zakończyć opis. Kolejne minuty to nudna, w dodatku bez pomysłu gra polskiej reprezentacji. Wracają demony ery przed Nawałką, gdzie obrona Czech jest dla nas nie do sforsowania. Ciężko wręcz coś tu dodać. Kadra Polski nie pokazała żadnych pozytywów, nie było woli walki, chęci odwrócenia wyniku spotkania, znów brak naszej młodej, wiecznej gwiazdy Zielińskiego, który jeśli zaliczył jakieś podanie to do najbliższego kolegi.

Idealnym podsumowaniem tego spotkania było nieudane nabiegnięcie, bo nie mogę tego nazwać strzałem Roberta Lewandowskiego, gdy po świetnym podaniu Frankowskiego nie zdołał zmieścić piłki w siatce na czwartym metrze od bramki.

To smutny czas dla każdego związanego z polską kadrą, brakuje na dzień dzisiejszy wszystkiego. Po Mundialu miało być tylko lepiej, lecz póki co, kadra Czech to dla nas za duży przeciwnik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x