Cracovia, której nie będzie żal – [Felieton]

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Cracovia w tym sezonie wygląda jak zlepek osobowości, które mają za zadanie ze sobą współpracować. Nie wychodzi to kompletnie, a głównodowodzący jakim jest Michał Probierz pląta się w tym wszystkim i nie potrafi znaleźć żadnego antidotum. Zespół z Krakowa ma ogromne szczęście, że w tym sezonie z Ekstraklasy spada tylko jedna drużyna. Chociaż i to może nie uratować “Pasów”.

Sami są sobie winni

Wracając do zdania, które pojawiło się we wstępie tego felietonu – Michał Probierz pląta się w tym wszystkim i usilnie próbuje znaleźć jakieś antidotum. Jednak tak po prawdzie, to właśnie “dzięki” ruchom i transferom Michała Probierza, Cracovia wygląda tak, jak wygląda. Patrząc na skład zespołu z Krakowa można łapać się za głowę i zadawać pytanie – jak to możliwe, że niektórzy piłkarze w ogóle trafili do tej drużyny? Czasu i atramentu nie starczyłoby mi na wymienienie wszystkich nazwisk, które w żaden sposób nie wpłynęły na rozwój Cracovii. Wiem i doskonale pamiętam słowa trenera Probierza, który często mówił, że dziennikarze na siłę się jego czepiają. Podkreślał to wielokrotnie, że polski piłkarz jest kilka razy droższy od tego zagranicznego, stąd też tylu ich w kadrze jego zespołu.

Ale na litość Boską! Czy naprawdę sprowadzenie bardzo średniego zawodnika z innej ligi jest mniejszym ryzykiem niż postawienie na młodego Polaka, którego będzie można wypromować? No nie! Absolutnie. Tacy piłkarze jak Ivan Marquez, Michael Gardawski, Ivan Fiolić czy Tomas Vestenicky kojarzą się tylko i wyłącznie z brakiem odpowiednich umiejętności piłkarskich. Tak budowany zespół teoretycznie nie ma szans na zaistnienie. Jednak wiemy doskonale, że klimat polskiego futbolu jest trochę inny i nawet tak konstruowana drużyna potrafiła zdobyć trofeum. Jednak Puchar Polski, bo to przypominam był efektem zrywu Mateusza Wdowiaka, którego już w klubie nie ma. Zdobycie pucharu, to oczywiście duża rzecz, ale w przypadku “Pasów” było to odsunięcie w czasie kolejnej fali marazmu. Nie piszę też tutaj o tym, żeby napakować pierwszy skład polskimi zawodnikami, którzy po jednym bądź drugim niepowodzeniu zostaną “zjedzeni” prze opinię publiczną.

Nie o to chodzi. Oprzeć grę na kilku obcokrajowcach, którzy coś wnoszą i obudować ich zdolną młodzieżą. W przypadku takiego klubu jakim jest Cracovia, byłoby to naprawdę logiczne. Owszem ktoś powie, że teraz są inne priorytety i liczy się stan aktualny. Przyznam takiej osobie rację, ale zaraz dodam, że osobiście nie widzę, aby piłkarze Cracovii za wszelką cenę umierali za jej barwy.

Iluzoryczne szczęście w nieszczęściu

Reforma rozgrywek Ekstraklasy spowodowała to, że w tym sezonie mamy tylko jedno miejsce spadkowe. Już przed pierwszym meczem pisano, że nikt nie będzie chciał zostać tym jedynym, który pożegna się z elitą. W gronie ewentualnych spadkowiczów, wymieniano głównie drużyny, które właśnie awansowały do Ekstraklasy. Cracovia nie była wymieniana w tym zestawieniu. Wierzono, że sukces jakim było zdobycie Pucharu Polski pchnie ekipę Michała Probierza krok dalej. Były nadzieję, że Cracovii uda się zadomowić w ligowej czołówce i będą oni w stanie w niej namieszać. Pamiętamy jednak, że “Pasy” zaczęły sezon na małym debecie. Kara odjęcia 5 punktów nie była drakońska, ale nie ułatwiała startu w nowy sezon. Z drugiej strony, Michał Probierz posiada już takie doświadczenie. Kiedyś z Jagiellonią odkopał się z większego dołu i to było promykiem nadziei dla kibiców krakowskiego klubu.

Dziś, gdy sezon bardzo szybko zbliża się ku końcowi tej nadziei jest zdecydowanie mniej. Niby Cracovia nie jest piłkarsko słabsza od Stali Mielec czy Podbeskidzia. Jest jednak coś, co dwa wspomniane zespoły mają, a czego nie ma w Krakowie. Otóż mam wrażenie, że w Bielsku-Białej oraz Mielcu piłkarze wierzą w to, co mówią ich trenerzy. Zaufali im i są w stanie oddać ostatnią zdrową komórkę za utrzymanie się w elicie. A w Cracovii? Szczerze wątpię, aby zawodnicy rzucili się w ogień za Michałem Probierzem. Trener, który spanikował po porażce z Wartą i podał się do dymisji, aby zaraz wrócić i mówić, że ma pomysł jak to poukładać, z perspektywy zawodnika nie jest wiarygodną osobą. To, że z ligi spada tylko jedna drużyna, to naprawdę iluzoryczne szczęście dla Cracovii. W piątkowy wieczór ekipa Probierza zasłużenie przegrała z Piastem. Może się okazać, że przerwę reprezentacyjną spędzą na ostatnim miejscu w tabeli.

Terminarz do końca rozgrywek dla “Pasów” nie jest łatwy. Zaraz po przerwie mecz z Lechem. Następnie dwa wyjazdy, kolejno Białystok oraz Warszawa. W międzyczasie jest półfinał Pucharu Polski, który pisząc brutalnie, w przypadku Cracovii schodzi na dalszy plan. Powrót do ligowego grania i pojedynek z Wisłą Płock, derby Krakowa, starcie z Górnikiem, wyjazd do Gdańska i na zakończenie potyczka z Wartą Poznań. Gdzie szukać optymizmu? Przekornie mogę napisać, że nauczony doświadczeniem wiem, że w polskiej lidze nic nigdy nie jest wiadomo. Zespoły, które są w kryzysie nagle zaczynają wygrywać i sytuacja diametralnie się zmienia. Jednak w przypadku zespołu Michała Probierza absolutnie nie wierzę w taką przemianę. Prędzej postawiłbym dom na to, że już rozsypaną mentalnie drużynę, da się rozbić jeszcze bardziej. Efektem czego może być spadek z ligi.

Potrzeba katharsis

Nie chodzi o to, aby życzyć Cracovii źle. Nie mam na myśli tego, że muszą spaść z ligi, bo nie są dla niej wartością dodaną. Ale uważam, że gdyby już doszło do takich rozstrzygnięć i Cracovia finalnie pożegnałaby się z ligą, to byłoby to dla niej lepsze. W Krakowie jest właściciel, który na swój sposób kocha ten klub i raczej nie odszedłby wraz z najgorszym scenariuszem. Jestem pewny, że profesor Filipiak nadal łożyłby pieniądze na drużynę. Byłyby one adekwatnie mniejsze od tych, które pompowane są teraz, ale płynność byłaby zachowana. Po ewentualnym spadku z zespołu odeszłoby kilku niepotrzebnych zawodników, co otworzyłoby furtkę dla młodzieży. Nie wiadomo czy po takim fiasku z klubem nie pożegnałby się Michał Probierz. W zasadzie akurat z tym trenerem to rzadko coś wiadomo na pewno. Być może pozostałby na swoim stanowisku i chciał pokazać, że potrafi inaczej zbudować drużynę.

Oczyszczenie, które mogłoby spotkać Cracovię może być dla niej nie tyle najlepszym, co jedynym rozwiązaniem. Wyobrażam sobie też, że jednak “Pasy” pozostają w elicie. Ba! Nawet drugi raz z rzędu zdobywają Puchar Polski. Ale co z tego? Nadal budujemy kadrę na zasadzie, jesteś synem kogoś znanego to bierzemy. Albo czekamy na CV, które spływają z różnych krajów europejskich i liczymy na to, że trafimy na kogoś pożytecznego? To jest droga donikąd. I dopóki na stadionie przy ulicy Kałuży tego nie zrozumieją, dopóty będziemy w taki sposób pisać o Cracovii. Warto przypomnieć, że w przyszłym sezonie przymusowy spadek będzie dotyczył już trzech ostatnich miejsc. Cracovia, którą widzimy dziś, już by się nie uratowała.

PKO Ekstraklasa: Piast zgodnie z planem, Cracovia wciąż bez przełamania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x