Leo Messi

(AP Photo/Nicolas Aguilera)

Jeżeli w Polsce uważamy, że mamy powody do narzekania, a wokół słyszy się zarzuty w kierunku naszych piłkarzy po porażce z Senegalem, to nie sposób sobie wyobrazić, co w tym momencie dzieje się w Argentynie. Kraj, który futbolem żyje 24h/7, kraj gdzie Bóg ma twarz piłkarza, kraj, w którym szybciej zaczynasz grać w piłkę niż mówić. I w końcu kraj, który już niebawem, najprawdopodobniej pożegna się z MŚ.

0:3. Takim wynikiem zakończyła się konfrontacja Argentyny z Chorwacją. Chociaż lepiej pasowałoby tu słowo-kompromitacja. Ci, którzy mieli nadzieję, że najprawdopodobniej ostatni turniej Leo Messiego zakończy się jakimkolwiek sukcesem, w tym momencie ją stracili. Mimo to, uważny widz mógł spostrzec, że Albicelestes już podczas eliminacji prezentowali poziom górki w parku nieopodal mojego osiedla.

Dlaczego?

Kto kocha piłkę, musi kochać argentyński futbol-pełen emocji i pasji. Mimo całego szamba, które Sampaoli wylewał na boisko przez eliminacje, wierzyłem, że w ostateczności, może coś z tego wyjdzie. Nic bardziej mylnego. Były trener Sevilli pogubił się w szaleńczej miłości do Messiego i zapomniał, że oprócz niego musi poukładać jeszcze resztę zespołu. Sampaolemu podczas wybierania kadry a następnie składu na mecz musiała najwidoczniej zaszkodzić za duża ilość Yerba Mate… albo była przeterminowana? No bo jak inaczej wytłumaczyć powołania dla piłkarskich nieboszczyków, którzy mundial powinni oglądać u siebie w domu. Enzo Perez, Mascherano, Biglia. Nie będę przytaczał tutaj jeszcze przykładu Icardi’ego, który kolokwialnie mówiąc dostał bana na występy w reprezentacji, a także wątpliwej jakości zawodników z ligi argentyńskiej.

Sampaoli miał być tym, który swoim szaleństwem, manią odmieni styl gry Argentyńczyków, który już od dawna odstaje od futbolowej historii tego kraju. Nadzieje były duże, bowiem trener nie przypadkowy. To właśnie Jorge zdobyły z Chile Copa America pokonując w finale Argentynę. Więcej! Później w roli szkoleniowca Sevilli spisywał się równie dobrze. Klub z Andaluzji za kadencji Sampaolego grał przyjemny dla oka, ofensywny futbol. Tym bardziej dziwi “styl”, w jakim Argentyna radzi sobie obecnie na MŚ.

Problem Sampaolego leży w jego głowie. Już na początku kadencji, pokazywał dziwne nastawienie do reprezentacji. “Musimy to wygrać dla Messiego” powtarzał… Jedno jest pewne. Jorge byłby fatalnym motywatorem. W żadnej drużynie nie może panować przekonanie – jednostka > drużyna. Tutaj sytuacja jest o tyle abstrakcyjna, że cytat ten padł z ust trenera, czym pokazał wszystkim zawodnikom – Messi > reszta kadry. Problemem selekcjonera może być też jego ilość konceptów. Sampaoli należy do grupy futbolowych freaków. Myśli o futbolu 24h na dobę. To przekłada się na niezliczoną ilość pomysłów, które wylatują z głowy Jorge z prędkością kul wystrzelonych z karabinu. W pewnym momencie, Jorge już sam się w tym pogubił i nie wiedział do końca czego chce i co jest najlepsze… dla Messiego oczywiście, pod którego starał się dobierać formację i graczy. 3-4-3… Wychodzić trójką obrońców przy tak dramatycznej defensywie-samobójstwo, ale zamiłowanie do ofensywy wzięło tutaj górę. Jakby tego było mało, pozycję defensywnego pomocnika zajął Mascherano, który od pół roku jedyne co robi to liczy dolary w chińskiej lidze. Więcej! Został on wystawiony na miejscu, w którym, jak sam zainteresowany przyznaje, nie umie grać i nigdy nie będzie się dobrze tam czuł. Absurd goni absurd…

Najlepiej “taktykę” reprezentacji Argentyny podsumował Jorge Valdano “Ja w pewnym momencie nie wiedziałem czy to jest drużyna ofensywna czy defensywna”

/wionews.com

Messi…

Dla wielu może będzie to zaskoczeniem, ale nie, Messi nie kieruje reprezentacją Argentyny. Nie jest tajemniczym, cichym trenerem, i nie steruje Sampaolim. Leo jest tylko i wyłącznie kapitanem reprezentacji. Słowo klucz “normalnym”. O ile Messi jest niekwestionowanym geniuszem w lidze hiszpańskiej, LM, tak na MŚ i imprezach reprezentacyjnych następuje blokada. Dobitnie było to widać w spotkaniu z Chorwacją, które Messi po prostu przespacerował. Oczywiście, za porażkę nie jest odpowiedzialny tylko Leo, ale też nie przeszkadzał Chorwatom w demolowaniu Argentyny. Nie można jednak zapomnieć o zasługach Messiego. Gdyby nie hat-trick w ostatnim meczu eliminacji CONMEBOL, Argentyna oglądała by mistrzostwa tylko w TV.

Czego potrzebuje argentyński futbol? Zdecydowanie reformy, i trenera, który będzie potrafił stworzyć drużynę. Być może już bez Leo Messiego…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x