Zimończyk: Łatwiej kupić Hiszpana z niższej ligi niż młodego Słowaka

Materiały Prasowe Legii Warszawa

Jak mówi Paweł Zimończyk, polskie kluby przespały swoją szansę na zostanie pomostem między ligą słowacką a zachodnim futbolem. Okazją do przekonania Słowaków do Ekstraklasy był transfer Ondreja Dudy. Teraz polska liga nie jest już dla nich kuszącym kierunkiem.

Paweł Zimończyk, menadżer pracujący na rynku słowackim, w wywiadzie, którego udzielił Łukaszowi Olkowiczowi, stwierdził, że Ekstraklasa miała szansę na zostanie oknem wystawowym dla słowackich talentów piłkarskich. Uważa, że w okresie, gdy Ondrej Duda grał w Legii Warszawa, polskie kluby powinny starać się zachęcić do siebie utalentowanych Słowaków. Szansą na to miały być nieprzemyślane transfery włoskich klubów, które chętnie kupowały graczy od naszych sąsiadów. Nie zawsze jednak znajdowały im miejsce w kadrze.

Trafiali do zespołów z ligi młodzieżowej, Primavery, gdzie wiele słowackich talentów przepadało. Tak było bardzo często. I wtedy był odpowiedni moment na Polskę.

Zimończyk uważa, że należało wtedy pokazać Ekstraklasę jako ligę silniejszą, o lepszej renomie niż liga słowacka. Przekonać, że warto najpierw zagrać w lidze dokładniej obserwowanej, a potem próbować wyjechać na zachód.

Transfer Dudy mógł być okazją do przekonania Słowaków, że warto przebijać się przez ekstraklasę. Trafił do ligi, która jest częściej oglądana przez zagranicznych skautów, bogatsza. Inni młodzi piłkarze ze Słowacji patrzyli na niego.

Przyczyn takiego rozwoju sytuacji należy upatrywać w nadmiernej oszczędności, a może nawet skąpstwie polskich klubów

Kluby Primavery nie płaciły jakichś wielkich pieniędzy za transfer Słowaka, ale coś trzeba było wysupłać za transfer. U nas tego nie lubili, nie zdecydowano się na kolejne ruchy. Czesi i Słowacy doceniają, gdy nie pomija się ich klubu. Tak, jest teraz zachowuje się Mariusz Piekarski z Michałem Karbownikiem wobec Legii. Przedłużą kontrakt, żeby więcej zarobiła na transferze, zachowają się lojalnie. Taka jest też kultura na Słowacji, a u nas każdy oczekuje sprowadzenia zawodnika za darmo. I to był nasz największy błąd. […] Jak cię nie chcą w Czechach, to idziesz do Polski.

Zimończyk podkreślił, że Zilina nie potrzebuje Ligi Mistrzów by zarabiać. W ostatnich latach sprzedali za niemałe kwoty takich piłkaży jak Benes, Bozenik czy Skriniar. Walka o europejskie puchary jest kosztowna,a w przypadku braku dużych sukcesów wcale nie przynosi dużych zysków.

Odniósł się również do upadłości Ziliny. Jego zdaniem świadczy to o inteligencji biznesowej właściciela klubu.

W prawie słowackim przepis o upadłości pozwala wypowiedzieć kontrakty piłkarskie z miesięcznym czy dwumiesięcznym okresem wypowiedzenia. Właściciel Žiliny jest inteligentny, to dobry biznesmen. Upadłość może i była zaskoczeniem, ale myślę, że to jego zagrywka przyspieszająca pewne rzeczy. Poświęci nowy sezon po to, żeby potem być może najmłodsza drużyna w Europie walczyła o mistrzostwo. Myślę, że ci, których w niej pozostawił, mają większą jakość niż odchodzący. W piłce jest już od 20 lat, zdążył ją poznać. Z niszowego klubu zrobił drugi najbardziej utytułowany w Słowacji.

Zapytany o to, czy trwająca epidemia koronawirusa może w jakiś sposób stworzyć szanse dla polskich klubów na wyciągnięcie ze Słowacji piłkarzy z potencjałem, odpowiedział:

Wbrew pozorom łatwiej będzie pozyskać piłkarza z niższej ligi w Hiszpanii niż młodego, zdolnego Słowaka, którego można znaleźć w Slovanie, Žilinie czy Dunajskiej Stredzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x