Z nadzieją na lepsze jutro…

Po przeprowadzonych zmianach w kadrze zespołu na przyszły sezon czas z nadzieją spojrzeć w przyszłość.

Popadanie ze skrajności w skrajność, to chyba najbardziej rozpoznawalna cecha Polaków. Jednego dnia może nam wszystko pasować, tylko po to, aby na drugi dzień wszystko co nas otacza zaczęło nam przeszkadzać. Nie inaczej jest w kwestii oceniania przez kibiców ruchów kadrowych przeprowadzanych przez zarząd klubu, któremu się kibicuje. Albo jest źle, albo jeszcze gorzej. A nawet jak wydaję się, że jest wszystko dobrze, to i tak jest źle.


Cierpliwość to podstawa


Można próbować mydlić sobie oczy. Można zarzucać wszystkim wokół, że nie wiedzą co dla klubu, któremu każdy z nas kibicuje jest najlepsze. Nikt nie zabroni nam wykłócać się o to, co może być poprawione i to, co powinno być poprawione. Ale podsumowaniem tego wszystkiego jest cierpliwość. Tylko po upłynięciu jakiegoś okresu możemy spróbować ocenić czy zmiany, które zachodzą w naszym ukochanym klubie idą w dobrą stronę. Oczywiście po drodze zdarzają się wpadki, niektóre są nawet przewlekłe. Nigdy nie będzie też tak, że każdy jak jeden mąż będzie zgadzał się ze wszystkim tym, co fundują prezesi Lecha czy każdego innego zespołu.

Zwłaszcza w Poznaniu w ostatnich latach widać jak bardzo łaska fana na pstrym koniu jeździ. Niepotrzebne nikomu podziały sprawiają, że dziś ciężko w jakikolwiek sposób spróbować nawet zidentyfikować się z barwami Kolejorza. Jedni zarzucają drugim coś, co nie powinno mieć miejsca. Ci drudzy natomiast niekiedy za bardzo skupiają się na krytyce i ogólnym czepianiu się każdego ruchu zarządu. Ja naprawdę rozumiem, że każdy jak jeden chcę tego, aby Lech Poznań był najlepszym klubem w Polsce i z sukcesami reprezentował nasz kraj na arenie międzynarodowej. Jednak jeszcze bardziej od chęci posiadania wszystkiego, powinniśmy zdać sobie sprawę, że nic nie dzieję się na pstryknięcie palcem.

Absolutnie zgadzam się z tymi, którzy mają serdecznie dość marnowania potencjału jaki drzemie w Lechu i w całym regionie. Skoro nie ma innego sportowego ośrodka na takim samym poziomie, to jasnym jest, że to Lech Poznań jest głównym punktem, na którym skupia się większość ludzi z Wielkopolski. Nie jest ważne to, czy ktoś jest kibicem od wczoraj, czy na stadion zaprowadzał nas dziadek lub ojciec. Najważniejszy zawsze powinien być Lech i to, że każdego z nas łączą te same niebiesko-białe barwy. W historii każdego klubu są czasy sukcesów (na miarę możliwości), ale częściej zdarzają się lata posuchy. Braku wygrywania jakichkolwiek trofeów i czas ogólnego marazmu. Nie wszyscy fani są do takiego stanu rzeczy przyzwyczajeni. Wyznają zasadę – płacę i wymagam, co poniekąd jest zrozumiałe.

Spróbujmy postawić się jednak po drugiej stronie medalu i postarajmy się zrozumieć to, że nikt nie posiada złotej rybki, która spełni trzy życzenia. Wydaję się, że każdy nawet najbardziej sensowny ruch prezesów poznańskiego Lecha będzie przez niektórych krytykowany. Za każdym razem znajdą coś, co nie do końca w danej sytuacji pasuje.

Katharsis

Nawiązując do ww. cierpliwości, bardzo wielu fanów Lecha czekało na ten moment, w którym z klubu odejdą wszyscy ci zawodnicy kojarzący się co najmniej źle. Piłkarze kojarzący się z latami przegranymi i haniebnymi. Przed sezonem 2019/2020 marzenie licznej grupy kibiców się spełniło. Z Kolejorza odeszli wszyscy najgłośniej krytykowani. Pojawiła się radość, że w końcu ten moment nadszedł. Ale co dalej? Czy ci sami, którzy najbardziej się cieszyli, mieli w głowie gotowy plan na “nowego Lecha” i potrafiliby przedstawić go na spotkaniu z prezesami Lecha, gdyby ci zdecydowali się jednego z kibiców zaprosić do współpracy? Z całym szacunkiem dla każdego, ale obawiam się, że niewielu było takich odważnych. I nie mam na myśli tego, żeby rzucić na biurko kartkę z nazwiskami zawodników, którzy według mnie czy kogokolwiek innego powinni zasilić barwy Kolejorza. Życie to nie gra komputerowa, w której to można wszystko. Z jednej strony niestety, bo życie byłoby łatwiejsze. Ale z drugiej lepiej, że jest tak jak jest, przynajmniej nie jest nudno. Jednak we wszystkim trzeba zachować pewne granice.

Tak jak zarząd Lecha postanowił oczyścić szatnię z tych zawodników, którzy byli wskazywani przez kibiców, tak my sami powinniśmy zacząć wymagać więcej od siebie. Od zawsze wiadomo, że najłatwiej jest skrytykować. Zamknąć komuś mordę jakimś “subtelnym” komentarzem. Brnąc pod prąd zawsze w końcu natrafimy na przeszkodę nie do przeskoczenia. To naprawdę bardzo mocno nas się dotyczy. Jeśli długo będziemy rzucać sobie kłody pod nogi, to w końcu spotkamy się w sytuacji bez wyjścia. A przecież tyle się mówi, że klub to kibice. A co wtedy gdy kibice są na siebie wrogo nastawieni? Klubu nie ma?

Nie! Klub nadal jest, ale nie jest najważniejszy. A tak nie powinno być. Nikt z nas nie powinien stawiać się ponad historię Lecha Poznań. A skoro historią jesteśmy My sami, to zróbmy wszystko żeby nie kojarzyła się ona z nieporozumieniami na linii kibic – kibic.

Wygląda to dobrze

Po odejściu zawodników, o których pisałem wcześniej wiadomo było, że braki będzie trzeba uzupełnić. Może nie na zasadzie, byle jak najszybciej. Ale trzeba było Lechowi w końcu sensownego zarządzania. Nie chodzi o to, że po czterech fajnie wyglądających transferach wychwalam zarząd Lecha, który musi zrobić bardzo wiele żeby choć w części odzyskać zaufanie kibiców. Ale staram się patrzeć na to z perspektywy rozsądku. I jak już niejednokrotnie podkreślałem – gdy będzie możliwość pochwalenia, to ja tak zrobię.

Na pierwszy rzut dokonywane przed nadchodzącym sezonem transfery są bardzo dobrze przemyślane. Pomimo tego, że są to sami obcokrajowcy, to nie wydają się oni zapchajdziurami. Na mój gust są to dobrzy piłkarze, którzy mają na celu podnieść poziom sportowy Lecha Poznań, który w połączeniu z wychowankami, a co ważniejsze w połączeniu z zupełnie inną szatnią powinno dać sukces. Nie od razu. Nie już w tym sezonie, chociaż bardzo bym chciał (jak każdy chyba), ale w najbliższym czasie. Profil sprowadzanych zawodników pozwala liczyć na to, że Lech w końcu będzie grał w piłkę. A nie jak to miało miejsce ostatnimi miesiącami, gdy w niektórych meczach z boiska raziło nieporadnością.

Tutaj po raz kolejny trzeba wrócić do cierpliwości, której akurat kibice mają bardzo małe pokłady. Nie oceniajmy tego co dzieję się w Lechu po trzech-czterech wygranych meczach. Nie krytykujmy, gdy coś się nagle zacznie zacinać. Dajmy sobie jakiś bufor bezpieczeństwa, żeby później nie żałować i nie odwoływać wypowiedzianych słów. Ludzką rzeczą jest się pomylić i każdy ma do tego prawo, ale każdy z nas może zminimalizować prawdopodobieństwo pomyłki. Tylko od nas samych to zależy. I co najważniejsze tylko od nas zależy, czy Lech Poznań przestanie się kojarzyć z przegranymi latami. Broń Boże nikomu nie mówię co ma robić i nie narzucam tego, aby wrócił na trybuny jeśli ostatnio się na nich nie pojawiał.

Można napisać, że jesteśmy jak te psy nie raz kopnięte w pysk i wywalone na dwór w największą ulewę. Ale ostatecznie ten zbity i zwyzywany pies zawsze wróci do swojego domu. Naszym domem jest Bułgarska. Pomimo niejednego ciosu na twarz tam właśnie jest nasze miejsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x