fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Wrocławskie powietrze służy Śląskowi

Trzeci mecz w tym roku u siebie i trzecie zwycięstwo Śląska Wrocław. Tym razem piłkarze WKS-u ograli Jagiellonię 2:0 i odskoczyli nieco od strefy spadkowej. Bardzo dobry mecz po powrocie do pierwszego składu zanotował Michał Chrapek, który zdobył dziś bramkę i dołożył do tego asystę. 

Atmosfera w obu klubach nie była ostatnio kolorowa. Śląsk gra ostatnio w kratkę. U siebie w tym roku wygrał oba spotkania, a wyjazdy dwukrotnie kończyli bez zdobyczy punktowej. Jagiellonia natomiast jest drugim najlepiej punktującym zespołem w naszej lidze. W Białymstoku pod znakiem zapytania stoi za to posada Ireneusza Mamrota. Pochodzący z Dolnego Śląska szkoleniowiec miał poprowadzić Jagiellonię do mistrzostwa Polski, ale w tym sezonie wiele wskazuje na to, że w stolicy Podlasia zadowolić się będą mogli tylko miejscem na podium. 

Robak jak Zlatan

Piłkarzom grającym dzisiaj w zielonych strojach bardzo służy wrocławskie powietrze. Było to widać już od początku. Pomimo wyrównanej gry w pierwszych dwóch kwadransach to właśnie Śląsk wypracował sobie bramkową przewagę. Najpierw po wrzutce z lewego skrzydła fatalnie interweniował Mitrović. Piłka trafiła pod nogi Chrapka i były piłkarz Wisły dał gospodarzom prowadzenie. Chrapek w jednej z głównych ról wystąpił również przy drugiej bramce. Po zamieszaniu przed polem karnym piłka trafiła pod nogi pomocnika Śląska. Ten precyzyjnie wrzucił ją w pole karne, a tam Robak w bardzo ekwilibrystyczny sposób umieścił ją w siatce. Stracone bramki zadziałały bardzo źle na zespół Jagiellonii, która nie potrafiła już niczym odpowiedzieć podopiecznym Lavićki. 

Początek drugiej części spotkania pokazał największe bolączki Jagiellonii. Śląsk się cofnął, drużyna Mamrota dostała dużo miejsca, ale nie potrafiła go spożytkować. Brakowało dokładności i dobrego rozegrania. Po godzinie gry mogło być już 3:0. Z kontrą ruszył Mączyński. Polak zagrał piękne, prostopadłe podanie do Musondy. Zambijczyk użył swojej szybkości i stanął oko w oko z Sandomierskim, ale pojedynek przegrał. Jagiellonia starała się zrobić coś pod bramką Słowika. Groźne z dystansu strzelali Kostal i Novikovas, ale bramkarz Śląska był dziś pewnym punktem drużyny.

Jeszce w końcówce fatalny błąd popełnił Sandomierski. Bramkarz gości wypiąstkował piłkę, która nie była jeszcze w polu karnym i po analizie VAR sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. To spowodowało nieco komiczną sytuację. Wszystkie zmiany drużyna Jagiellonii już wykorzystała i między słupkami stanął Romańczuk. Niestety nie zobaczyliśmy jak między słupkami sprawuje się reprezentant Polski, bo jak na złość goście zaczęli grać solidnie w defensywie. Śląsk nie zdobył trzeciego gola i mecz zakończył się wynikiem 2:0.

8.03.2019r., 25. kolejka Lotto Ekstraklasy, Stadion Miejski we Wrocławiu

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0)

Chrapek 8', Robak 25'

Śląsk: Słowik - Hołownia, Golla, Tarasovs, Broź - Chrapek (Łabojko 77'), Mączyński, Pich, Radecki, Musonda (Farshad 64')  - Robak (Piech 86')

Jagiellonia: Sandomierski - Arsenić, Runje, Mitrović, Bodvarsson (Kostal 66') - Novikovas, Kwiecień, Romańczuk, Guilherme - Imaz (Pospisil 58'), Scepović (Klimala 66')

Żółte kartki: Mączyński - Mitrović, Guilherme

Czerwone kartki: Sandomierski (zagranie ręką poza polem karnym)


Avatar
Data publikacji: 8 marca 2019, 22:26
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.