fot. Liverpool Echo
Udostępnij:

The Reds jedną nogą w półfinale Champions League

Liverpool pokonuje FC Porto 2:0, lecz losy dwumeczu walki o półfinał Ligi Mistrzów rozstrzygną się ostatecznie na Estádio do Dragão.


Na pierwszy rzut oka nie ciężko wskazać faworyta starcia Liverpool kontra Porto. Drużyna prowadzona przez Jürgena Kloppa w poprzedniej rundzie wyeliminowała Bayern Monachium rozstrzygając losy dwumeczu na boisku rywala, wygrywając 3:1. Dodatkowo The Reds w piątkowy wieczór wskoczyli na fotel lidera Premier League wyprzedzając o 2 punkty Manchester City przynajmniej do najbliższej niedzieli. Na uwagę zasługuje, iż Liverpool wygrał wcześniej aż dziesięć z czternastu dwumeczów w ćwierćfinale tych rozgrywek. Porto natomiast było dotąd siedem razy w 1/4 finału Ligi Mistrzów i ekipa Smoków dwukrotnie zdołała awansować do najlepszej czwórki. Ostatni taki raz miał miejsce troszkę dawno, bo w sezonie 2003/04, kiedy Porto sięgnęło po końcowy laur. W rundzie pucharowej ekipa prowadzona wówczas przez José Mourinho odprawiła z kwitkiem choćby Manchester United. Bilans mistrza Portugalii przeciwko angielskim drużynom nie jest zbyt korzystny, a wynosi dokładnie brzmi: 3 wygrane-8 porażek, w tym pięć ostatnich spotkań z rzędu zakończyło się triumfem angielskich klubów. Dopiero zeszłoroczny remis 0:0 przerwał serię pięciu porażek na wyspach. W tych meczach Porto nie zdobyło ani jednego gola, a straciło aż trzynaście. Smoki muszą mieć w pamięci ubiegłoroczny pogrom 5:0.

Pierwsza połowa to pełna dominacja Liverpoolu, czego dowodem jest dwubramkowe prowadzenie, a wynik meczu został otwarty już w 5. minucie za sprawą Naby'ego Keïty. Akcję bramkową fenomenalnie zapoczątkował James Milner, który dograł na lewą flankę do Sadio Mané, Senegalczyk wypatrzył w polu karnym Roberto Firmino, a znowuż reprezentant Brazylii wycofał na szesnasty metr do Keïty i ten po małym rykoszecie od nóg Ólivera Torresa wpakował piłkę do siatki Ikera Casillasa. Rezultat na 2:0 podwyższył asystent przy pierwszym golu. Roberto Firmino został należycie obsłużony przez Trenta Alexandera-Arnolda. Znakomita asysta drugiego stopnia Jordana Hendersona. Mimo wszystko Porto mogło szybko złapać kontakt, ale Moussa Marega przegrał pojedynek z Alissonem. Swoich sytuacji na bramki nie wykorzystali: Mohamed Salah oraz jeszcze raz Firmino, także rozmiary przewagi po stronie The Reds powinny być znacznie większe. O działaniu wideo weryfikacji nie wypowiadam się.

Sadio Mané umieścił futbolówkę w siatce na początku drugiej części spotkania, ale sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej. Bramka po konsultacji z wozem VAR nie została uznana. Najbardziej aktywny w zespole Sérgio Conceição, napastnik Moussa Marega dwoił się i troił, aby nadać tej rywalizacji jakiejś nutki emocji w rewanżu. Dodajmy, że Salah powinien wylecieć w końcówce z boiska za stempel nałożony na nogę Danilo Pereiry. Ostateczny wynik nie uległ już zmianie i wydaje się, że Liverpool jest jedną nogą w półfinale Ligi Mistrzów. Zaznaczmy jednak, że obecna edycja nie takie zwroty akcji widziała. Czekamy z niecierpliwością do następnej środy, gdzie na Estádio do Dragão będzie na pewno gorąco.

 

09.04.2019, 1/4 finału Ligi Mistrzów, Anfield Road (Liverpool)

Liverpool FC??????? – FC Porto?? 2:0 (2:0)

5′ Naby Keïta

26' Roberto Firmino

 

Sędzia: Antonio Mateu Lahoz ??

Żółte kartki: X – Soares, Felipe, Corona.

Liverpool: Alisson Becker – Alexander-Arnold, Lovren, Virgil van Dijk, Milner – Henderson (C), Fabinho, Keïta – Salah, Firmino (82' Sturridge), Mané (73' Origi). 

Porto: Casillas – Maxi Pereira (77' Fernando), Felipe, Éder Militão, Telles – Corona, Danilo Pereira (C), Óliver Torres (73' Bruno Costa), Otávio – Marega, Tiquinho Soares (62' Brahimi). 


Avatar
Data publikacji: 9 kwietnia 2019, 21:59
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.