Stoke bezwzględne dla “Łabędzi”. Dwa gole Bony’ego i trzecie zwycięstwo z rzędu

W poniedziałkowy wieczór, zamykający 10. kolejkę Premier League, gościliśmy na Britannia Stadium, gdzie Stoke podejmowało Swansea. Obie ekipy znajdują się w końcowym rejonie tabeli i dla obu każde spotkanie jest niemal za sześć punktów. Ani Stoke, ani Swansea nie zamierzają bronić się przed spadkiem i jak najszybciej chcą wspiąć się w górę. Dla gości żadna dotychczasowa wizyta w Premier League na tym stadionie nie zakończyła się pomyślnie (dwa remisy i trzy porażki). Do tego ostatnią wygraną “Łabędzie” zanotowały w 1. kolejce. Stoke zaś w ostatnich dwóch meczach zdobyło 6 punktów dwukrotnie wygrywając po 2:0 (Sunderland i Hull).

Początek spotkania był do prawdy piorunujący. Trzecia minuta meczu to dośrodkowanie z rzutu rożnego gospodarzy, po którym piłkę zgarnął Joe Allen, dograł wzdłuż bramki, a tam z najbliższej odległości piłkę do siatki wbił Wilfried Bony. Dla Iworyjczyka było to pierwsze trafienie w barwach Stoke i pierwsze od 23 spotkań. Długo naczekał się 27-latek.

Na odpowiedź Swansea nie trzeba było długo czekać. Już w 8. minucie “Łabędzie” wyrównały za sprawą Routledge’a, który po dośrodkowaniu Sigurdssona umieścił piłkę w siatce strzałem głową.

W 22. minucie Łukasza Fabiańskiego uratował słupek. Dwójkową akcję Arnautovicia i Adama strzałem zza pola karnego wykończył ten drugi, jednak zabrakło mu nieco precyzji, żeby wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.

Dziesięć minut później polski golkiper znów miał niesamowite szczęście. Tym razem strzału spróbował partner Adama ze środka pola Gleen Whelan, ale również trafił w słupek.

Nie minęło pięć minut, a Stoke po raz trzeci w tym spotkaniu obiło słupek bramki gości. Doskonałe prostopadłe podanie Allena próbował wykończyć Arnautović. Austriak minął Fabiańskiego i powinien był trafić do pustej bramki. Mimo wyraźnie lepszych sytuacji Stoke schodziło na przerwę z bramkowym remisem. 1:1.

Druga część gry także rozpoczęła się od bramki dla Stoke. W 55. minucie Sobhi zakręcił w polu karnym jednym z obrońców, wstrzelił piłkę wzdłuż bramki, a piłkę do siatki skierował obrońca “Łabędzi” Mawson, zapisując na swoim koncie bramkę samobójczą.

Kolejny cios “The Potters” wyprowadzili w 73. minucie. Genialną akcję zainicjował Arnautović, zagrał piętą do Allena, ten uderzył na bramkę, a jego strzał dobił głową Bony, trafiając po raz drugi przeciwko swojej byłej drużynie.

Goście nieczęsto atakowali bramkę Granta. Jedna z takich okazji miała miejsce w 79. minucie. Borja Baston oddał strzał z pola karnego, piłka podbiła się po nodze Martinsa Indiego i spadła na poprzeczkę.

Jeszcze lepszą sytuację Swansea powinno mieć chwilę później. Złe zachowanie Pietersa w obronie wykorzystał Routledge, zabrał mu piłkę, a Holender go faulował. Sędzie spotkania, pan Michael Oliver wskazał na jedenasty metr, jednak po sygnalizacji asystenta i konsultacji z nim zmienił decyzję na rzut wolny i wydaje się, że popełnił w tej sytuacji spory błąd.

Podopieczni Marka Hughes’a byli dzisiaj stroną przeważającą i zasłużenie zdobyli trzy punkty. To ich trzecie zwycięstwo z rzędu, dzięki czemu oddalili się od strefy spadkowej. Drużynę cieszyć musi odblokowanie się Bony’ego, a także dobra passa. Gdyby “The Potters” mieli ciut więcej szczęścia mogliby zapisać na swoim koncie przynajmniej dwa gole więcej.


Britannia Stadium, Stoke, 31.10.2016r., godz. 21:00

Stoke – Swansea 3:1 (1:1)

1:0 Bony 3′

1:1 Routledge 8′

2:1 Mawson (bramka samobójcza) 55′

3:1 Bony 73′

Żółte kartki: Arnautović, Pieters (Stoke)

Składy:

Stoke: Grant – Bardsley, Shawcross, Martins Indi, Pieters – Whelan, Adam, Shaqiri (26′ Sobhi), Allen, Arnautović (86′ Crouch) – Bony (79′ Walters)

Swansea: Fabiański – Naughton (41′ Rangel), van der Hoorn, Mawson, Taylor – Fer, Ki (86′ Cork), Barrow (62′ Baston), Sigurdsson, Routledge – Llorente

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x