Spina przed Rumunią. Zluzujmy majty

W piątek wieczorem reprezentacja Polski rozegra mecz eliminacji do mistrzostw świata z Rumunią. Teoretycznie bylibyśmy spokojni, ale ostatnio kadra Adama Nawałki mimo zdobyczy punktowej nie powalała. Czy jednak jesteśmy w takiej sytuacji, żeby się bać? Nie bardzo.

W końcu po trzydziestu latach oczekiwań reprezentacja Polski w piłce nożnej to prawdziwe oczko w głowie kibica. Po ostatnim sukcesie na EURO, a wcześniej fantastycznych eliminacjach możemy śmiało przyrównywać się z najlepszymi. W końcu nie każdy wpieprzył mistrzom świata.

Po szczęśliwych zwycięstwach z Danią i Armenią, a przede wszystkim “aferze alkoholowej” nagle kibice zamiast półtora godzinnego relaksu, w piątek zasiądą przed telewizorami z ponownie niezdrową atmosferą. I tak będzie pewnie przez pierwszą połowę. Albo ponownie wrócą wyzwiska na “gwiazdeczki”, albo ponownie będziemy zafascynowani grą naszej kadry.Bo słabo grał Glik, kompletnie bez formy jest Krychowiak, kontuzjowany jest Milik itd itd. Ale ostatnie mecze udowodniły, że my naprawdę mamy ludzi, którzy powinni załatać wszelkie dziury. Pazdan znów po zatrzymaniu Ronaldo, fantastycznie spisujący się w Serie A Zieliński i Linetty, Turbogrosik i cała masa innych. Przecież nie ma czego się martwić.

Zastanawia tylko co zrobi Nawałka po stracie Milika. Choć większość “januszy” zarzucała mu marnowanie “setek”, był to szalenie pożyteczny gracz dla naszej kadry. Razem z Lewandowskim odstawiali względem siebie czarną robotę. To był taki czarny koń w naszym zespole. Bardzo wypełniał założenia taktyczne, co znacząco ułatwiało grę Lewandowskiego.

Jedni powiedzą, że mamy Teodorczyka, który ładuje gola za golem. Jednak to jest całkiem inny typ zawodnika, lis pola karnego, z którym można pograć “na ścianę”, jednak nie nadaje się do gry kombinacyjnej. Głównym zadaniem Adama Nawałki powinno być więc odpowiednie wgranie programu pod nazwą “Teo” do naszego systemu. Ale selekcjoner już nie raz pokazywał, że to nie jest mu obce.

Niestety taka Polska natura, że rzadko można mówić o czymś pomiędzy. Szczególnie po balandze na poprzednim zgrupowaniu.

Co to za różnica co się działo? Wskazywanie tego jako niebywałej afery która nagle stała się problemem naszej kadry jest śmieszne. Jestem wychowany na najniższych ligach, tutaj alkohol to w niektórych zespołach wręcz podstawa grania. W przypadku bardziej “profesjonalnie” prowadzonych zespołów występuje jednak prosta zasada – Jeżeli byłeś w stanie chlać całą noc, to najwyraźniej będziesz w stanie grać na odpowiednim poziomie następnego dnia.

I do tej pory nikogo nie interesuje co, kto i kiedy robił. Pić trzeba potrafić i to odnosi się głównie do takich sytuacji. Skoro ktoś otworzył kolejne piwo przed meczem, czy pracą, najwyraźniej jest pewien, że następnego dnia będzie w pełni sił. Problem zaczyna się, gdy jednak do pełnej formy mu daleko. Granica często jednak jest ciężka do oceny.

Czy nasi piłkarze zagrali słabo z Armenią, po wcześniej “dali w palnik”? Wątpię. Zganianie na to jest domieszką mediów, chcących zdobywać tanie rewelacje. Świetnie po tym zachował się Boruc. Zamiast tłumaczyć się, pieprząc jakieś durne regułki, sarkastycznie odpowiedział na zarzuty pod swoim adresem.

Gdy hasło “Zero tolerancji” rzucili Nawałka z Bońkiem, powinny skończyć się durne dywagacje na temat tego co się dzieje z naszą kadrą, a już przede wszystkim tekstów typu “Nawałka się wypalił”. Dajcie ludzie spokój, zamiast zastanawiać się jakie piwo pije Boruc, kupcie takie jakie najbardziej lubicie, osiądźcie spokojnie przed telewizorem i po prostu oglądajcie. Jesteśmy w takiej sytuacji, że nawet klęska w Rumunii wielkiej krzywdy nam nie zrobi. Jeżeli mamy awansować na mistrzostwa to zrobimy to i w meczach w przyszłym roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x