Serie A: Juventus ucieka Lazio na cztery punkty – podsumowanie 27. kolejki

zimbio.com

Hit 27. kolejki Serie A pomiędzy Atalantą, a Lazio nie zawiódł. Biancocelesti mogą pluć sobie w brodę, że wyjeżdżają z Bergamo z zerowym dorobkiem. Piękne bramki, pogrom Milanu, błysk Arkadiusza Milika, a w szalonym meczu Interu z Sassuolo padło sześć goli. Zapraszam na to, co działo się od poniedziałku do środy na boiskach calcio.


AC Fiorentina – Brescia Calcio (1:1) Mecz kompletny. Brakowało jedynie kibiców

Piłkarskie widowisko na Stadio Artemio Franchi we Florencji pomiędzy miejscowym klubem, a czerwoną latarnią Serie A mógł się podobać postronnym kibicom. Show na boisku. Może nie padło dużo goli, bo dwa, ale dramaturgia zawodów miała swój smaczek. Beniaminek z Brescii postawił się lepiej dysponowanej Violi. Martin Cáceres dopuścił się przewinienia we własnym polu karnym i sędzia Federico La Penna nie miał innego wyjścia, jak wskazać na wapno. Alfredo Donnarumma pewnie wykorzystał jedenastkę. Goście nie nacieszyli się zbyt długo z prowadzenia. 12. minut później Germán Pezzella nie zawahał się przy kornerze wykorzystując dośrodkowanie Erica Pulgara. Obie ekipy utrzymywały wysokie tempo gry. Fiorentina przez ostatnie 20. minut musiała radzić sobie bez jednego zawodnika. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał właśnie Urugwajczyk, Cáceres.

Świetnie dysponowany tego dnia był Franck Ribéry. To z jaką gracją i mądrością poruszał się 37-latek, mógłby się od niego uczyć nie jeden młodzieżowiec. Francuz zdobył nawet bramkę, choć ta została anulowana. W ogóle fajnie zaprezentowało się trio ofensywne: Chiesa-Vlahović-Ribéry w taktyce 4-3-3. Pomimo grania w dziesiątkę, podopieczni Giuseppe Iachiniego, który również za swoje zachowanie wyleciał na trybuny – nie ustępowali w atakach. Brakowało szczęścia, ale Fiorentina musi szanować ten remis. Bardzo dobrze zaprezentował się Bartłomiej Drągowski.

US Lecce – AC Milan (1:4) Rossoneri wrzucili szósty bieg w kierunku Europy

Żeby ujrzeć cztery strzelone gole przez Milan musielibyśmy cofnąć się do września 2018 roku i spotkania wyjazdowego z Sassuolo. Piłkarze Stefano Piolego przyjechali do Apulii jak po swoje. Od początku wydarzeniom na murawie Stadio Via del Mare nadawali ton goście. Dowodem była bramka Samu Castillejo. Przytomną asystą wykazał się Hakan Çalhanoğlu. Do wyrównania w 54. minucie z rzutu karnego doprowadził kapitan Lecce, Marco Mancosu. Rossoneri jednak wrzucili szósty bieg i w przeciągu dwóch minut zamknęli miejscowym szanse na jakąkolwiek zdobycz punktową. Najsampierw Giacomo Bonaventura dobił futbolówkę po strzale Çalhanoğlu, a następnie Ante Rebić wprost nie mógł zmarnować fantastycznego prostopadłego podania od Turka. Zespół prowadzony przez Fabio Liveraniego dobił jeszcze rezerwowy Rafael Leão po dograniu Andrei Contiego. Gabriel nie pokazał się z dobrej strony przed byłym pracodawcą. AC Milan zajmuje ósmą lokatę i traci trzy oczka do miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach. US Lecce notuje trzecią porażkę z rzędu. Ich pozycja nie jest za ciekawa, tym bardziej, że już w piątek czeka ich pojedynek z Juventusem.

  

Bologna FC 1909 – Juventus F.C. (0:2) Juventus wrócił na odpowiednie tory

Mocna presja ciąży na Maurizo Sarrim w kontekście niezadowalającej gry Bianconerich. Obraz ten pogorszyły dwa bezbramkowe remisy w Coppa Italia i przegrana w finale z Napoli. Obrona Scudetto jest teraz nadrzędny zadaniem Juve. W Bolonii liczyło się tylko zwycięstwo. Bez Gonzalo Higuaína, Giorgio Chielliniego, czy chociażby Alexa Sandro, goście ostatecznie sięgnęli po pełną pulę. Cristiano Ronaldo ma jeszcze ochotę, aby dogonić Ciro Immobile w klasyfikacji Capocannoniere. Swoją 22. bramkę zapisał po dobrze egzekwowanym rzucie karnym. Wcześniej nieprzepisowo za koszulkę Matthijsa de Ligta trzymał w szesnastce Stefano Denswil, stąd też po sprawdzeniu na monitorze VAR, sędzia Gianluca Rocchi wskazał na wapno. Siniša Mihajlović nie mógł już zgłaszać zastrzeżeń co do drugiej bramki, którą zdobył Paulo Dybala. Argentyńczyk z swoich unikalnym stylu pokonał Łukasza Skorupskiego. Kapitalne ułożenie lewej stopy 26-latka i 0:2 do przerwy. Dybala poskromił Bolognię po raz siódmy w 11. meczu przeciwko tej drużynie w Serie A.

Druga połowa bez goli, ale nie znaczy to, że nic się nie działo. Juventus dążył ku trzeciej bramce, która na dobrą sprawę, zamknęłaby mecz. Nawet Ronaldo wpakował piłkę do siatki w końcówce spotkania, ale Douglas Costa znajdował się na pozycji spalonej tuż przed podaniem do Portugalczyka. Maurizio Sarri będzie miał ból głowy, jak zestawić linię defensywy na Lecce. Ze składu wypadli mu dwaj lewi obrońcy: wspomniany wcześniej Alex Sandro, a także Mattia De Sciglio, który w 65. minucie zawodów na Stadio Renato Dall’Ara, chwycił się za ścięgno podkolanowe i z grymasem na twarzy zszedł z boiska. Dodatkowo Danilo otrzymał czerwoną kartkę za dwie żółte i będzie musiał niestety pauzować w piątek 26 czerwca.

S.P.A.L. – Cagliari Calcio (0:1) Gol Giovanniego Simeone na wagę spokojnego bytu w Serie A

Etrit Berisha złamał kość dłoni w zeszłym tygodniu, więc Karlo Letica zadebiutował w Serie A. Chorwat, który został wypożyczony z Club Brugge. W weekend Cagliari zostało „pobite” przez Hellas Veronę w zakresie zaległej 25. kolejki. Wciąż brakuje Radji Nainggolana, Leonardo Pavolettiego i Paolo Faragò. João Pedro wrócił z zawieszenia, ale Luca Ceppitelli i Luca Cigarini nie byli dostępni dla Waltera Zengi. Z tego względu 60-letni menedżer postawił na taktykę 3-5-2, a Robin Olsen troszkę niespodziewanie wygrał rywalizację w bramce z Alessio Cragno.

Rywalizacja na Stadio Paolo Mazza w Ferrarze nie należała do najlepszych widowisk 27. serii spotkań. Najciekawsze rzeczy działy się w ostatnim kwadransie drugiej połowy. Jak mówi stare porzekadło. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tym razem to powiedzenie sprawdziło się. Mohamed Farès skierował piłkę na pole karne z lewej flanki, Alberto Cerri znalazł się na piątym metrze, ale jakimś cudem rewelacyjnie zareagował Olsen. Dobitka Andrei Petagni poszybowała wysoko nad poprzeczką. Impas jedenastu meczów bez zwycięstwa Cagliari został ostatecznie przełamany. W czwartej minucie doliczonego czasu gry, Giovanni Simeone wpakował futbolówkę do pustej bramki po roztropnej decyzji João Pedro.

Hellas Verona – SSC Napoli (0:2) Milik dał sygnał podążając do zwycięstwa

Napoli zapewniło sobie już udział w przyszłej edycji Ligi Europy poprzez wygranie Pucharu Włoch. Ciężko będzie ekipie dowodzonej przez Gennaro Gattuso zająć czwarte miejsce, które gwarantuje Champions League. Strata po wygranej w Weronie do Atalanty wynosi bowiem 12 punktów. Dużo i mało, gdy do końca sezonu jeszcze 11 wyzwań. Gdyby Valerio Verre otworzył wynik spotkania w 22. minucie, to kto wie jakby potoczyły się dalsze losy. Tymczasem tak się nie stało, a kilka chwil później do siatki beniaminka trafił głową Arkadiusz Milik. Reprezentantowi Polski asystował Matteo Politano wrzucając piłkę z kornera. Trafienie Davide Faraoniego po godzinie gry zostało anulowane, bowiem chwilę wcześniej Mattia Zaccagni pośliznął się i wylądował nadgarstkiem na piłce. VAR oczywiście musiał interweniować w tej sytuacji. Ostateczny cios zadał Hirving Lozano. Tym razem to Faouzi Ghoulam dośrodkowywał z narożnika boiska, a Meksykanin zachował się najprzytomniej w szesnastce i wszedł niczym dzik w żołędzie z piłką do bramki. Źle zachował się Marco Silvestri.

Genoa CFC – Parma Calcio (1:4) Tripletta Corneliusa

Roberto D’Aversa ma pełen komfort pracy, ponieważ urodziło mu się znakomite trio ofensywne. Kulusevski, Cornelius oraz Gervinho są autorami aż 60 procent bramek swojego zespołu w tym sezonie Serie A. Boleśnie o tym przekonała się Genoa. Andreas Cornelius zaliczył swój drugi hat-trick w kampanii. Nawet Ciro Immobile czy Cristiano Ronaldo nie dokonali takiego wyczynu, jak Duńczyk.

Od momentu kiedy Grifone przejął Davide Nicola, klub ten wyszedł ponad kreskę zdobywając 14 punktów w dziewięciu meczach. Oprócz Corneliusa do siatki gospodarzy trafił Dejan Kulusevski. Honorową bramkę zdobył Iago Falque z rzutu karnego. Wcześniej stały egzekutor tego stałego fragmentu gry, czyli Domenico Criscito nie podołał próbie z 29. minuty.

Torino FC – Udinese Calcio (1:0) Belotti odkupił winy, a Torino złapało głębszy oddech

Granata zakończyła fatalną serię sześciu porażek z rzędu z jednym remisem. Andrea Belotti po mocnym uderzeniu przełamał ręce Juana Musso. Kapitan Torino był autorem zwycięskiego gola przeciwko Udinese i tym samym zrehabilitował się za nietrafiony rzut karny, który być może dałby zwycięstwo w weekend z Parmą. Zebrette pod wodzą Luci Gottiego prezentuje futbol bliski degradacji do Serie B. Ponadto szkoleniowiec Udine będzie musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Rolando Mandragory, który zerwał więzadło krzyżowe przednie. Przerwa środkowego pomocnika potrwa przynajmniej sześć miesięcy. Bardzo ciężki moment w karierze 22-latka, który utknął w martwym punkcie. Torino, które zgromadziło na swoim koncie 31 oczek ma sześć punktów przewagi nad strefą spadkową natomiast Friulani z dorobkiem 28 punktów zajmują 15. miejsce w tabeli.

Inter Mediolan – US Sassuolo (3:3) Thriller ze zwrotnymi nastrojami na San Siro

Ani Inter, ani Sassuolo nie zasługiwało wczoraj na zwycięstwo, chociażby ze względu na postać Roberto Gagliardiniego, który zaliczył chyba pudło sezonu. Samo widowisko na Stadio Giuseppe Meazza należało do jednych z interesujących do oglądania.

Nerazzurri kwitną, ponieważ zmiana systemu spowodowała, że ​​Christian Eriksen stał za trequartistą za dwójką napastników Romelu Lukaku – Lautaro Martínez. Marcelo Brozović, Matías Vecino i Stefano Sensi przechodzą urazy. Antonio Conte dokonał licznych zmian po niedzielnym zwycięstwie 2:1 nad Sampdorią, wprowadzając do pierwszego składu Andreę Ranocchię, Victora Mosesa, Borję Valero, Cristiano Biraghiego i Alexisa Sancheza. Chociaż Sassuolo przegrało 4:1 z Atalantą, wynik nie odzwierciedlał licznych szans, które stworzyła sobie ekipa Roberto De Zerbiego. Marlon pauzował za kartki, a Jeremy Toljan dołączył do Filippo Romagniego, który leczy kontuzję kolana. De Zerbi miał zatem mniejsze pole manewru w obronie.

Sassuolo ostatni raz z Interem na San Siro przegrało we wrześniu 2014 roku. Pamiętny pogrom drużyny Eusebio Di Francesco 7:0. Kolejne lata to trzy zwycięstwa Neroverdich i dwa remisy. Nerazzurri wygrali thriller 4:3 na stadionie Mapei na początku tego sezonu. W środowy wieczór, to przyjezdni otworzyli worek z golami. Ciccio Caputo pilnując pozycji spalonej, w punkt ruszył do podania Filip Đuričicia pokonując wychodzącego z bramki Samira Handanovica w pojedynku jeden na jeden. Interowi udało wyrównać dzięki błędowi Jérémiego Bogi, który zamierzał wyczyścić podanie Eriksena, a sfaulował w polu karnym Milana Škriniara. Romelu Lukaku zmylił Andreę Consigliego i Belg mógł cieszyć się ze swojego 19 gola w Serie A. Biraghi był najbardziej aktywnym graczem Interu po 45. minutach rywalizacji. Zwieńczeniem jego dobrej postawy było trafienie. Jak to się mówi: „ zmieścił piłkę pod ladę”.

Ostatni kwadrans meczu przyniósł najwięcej emocji. Padły kolejne trzy gole. Na 2:2 ze stojącej piłki na jedenastym metrze nie pomylił się Domenico Berardi. Handanović miał jednak duże pretensje do siebie, bo faktycznie – strzał został posłany w sam środek bramki. Borja Valero wyprowadzi Inter na ponowne prowadzenie, ale to goście, a właściwie Giangiacomo Magnani ustalił rezultat na 3:3. Milan Škriniar jeszcze przed ostatnim gwizdkiem Davide Massy został odesłany do szatni za drugie przewinienie skutkujące kartką czerwoną. Słoweniec nie zagra przeciwko Parmie w niedzielę.

AS Roma – UC Sampdoria (2:1) Edin Džeko i jego patent na Sampę

Romę czekała trudna przeprawa z Sampdorią, chociaż historia spotkań obu ekip na Stadio Olimpico w Rzymie wskazywała na Giallorossich. Wszystko się zgadza. Nawet fakt, że Edin Džeko przypomniał sobie jak zdobywać bramki przeciwko Sampdorii. Łącznie z tym meczem jego konto wynosi: 6 goli na 11 możliwych występów. Bośniacki napastnik praktycznie w pojedynkę rozprawił się z defensywą zespołu Claudio Ranieriego.

Mecz od początku rozpoczęli dwaj reprezentanci Polski – Karol Linetty i Bartosz Bereszyński. Obaj starali się w pierwszej połowie zaskoczyć bramkarza rywali. Ich próby jednak spaliły na panewce. Piłka albo przelatywała nad poprzeczką, bądź wpadała do przysłowiowego koszyczka Antonio Mirante. Po golu Manolo Gabiaddiniego, Roma wzięła się do pracy chcąc jak najszybciej odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Efektem tych działań była żółta kartka, którą obejrzał Bereszyński starając się powstrzymać jednego z zawodników miejscowych. Podopieczni Paolo Fonseci całkowicie zepchnęli Blucerchiati w drugiej połowie do defensywy.

Atalanta Bergamo – S.S. Lazio (3:2) La Dea odwraca losy meczu. Esencja futbolu na Stadio Atleti Azzurri d’Italia

Wisienka na torcie. Tak można opisać hit 27. serii spotkań Serie A pomiędzy Atalantą, a Lazio. Biancocelesti nie potrafią od stycznia 2017 roku pokonać Bogini z Bergamo w meczach ligowych. Ten stan rzeczy nie uległ zmianie w środową noc, lecz przebieg rywalizacji znakomicie ułożył się dla gości. Po fenomenalnym uderzeniu w 11. minucie Sergej Milinkovicia-Savicia, Lazio prowadziło już 2:0. Pocisk Serba ziemia-powietrze można przewijać w nieskończoność na powtórkach. Później nastąpił zwrot akcji i ciężko powiedzieć, czy gol Rusłana Malinowskiego nie należał do jeszcze piękniejszych. Można polemizować. Niemniej reprezentant Ukrainy dobrze wszedł w buty Josipa Iličicia. Słoweniec wraca już do pełni zdrowia i nawet pojawił się w 77. minucie na murawie zmieniając właśnie byłego pomocnika Genk. Autorem zwycięskiej bramki dla bandy Gian Piero Gasperiniego został José Luis Palomino. Argentyński stoper wykorzystał fatalny błąd Thomasa Strakoshy.

Lazio tym samym zwiększa dystans do Juventusu, który z przewagą czterech punktów nad Rzymianami prowadzi w Serie A. Atalanta jest tuż za podium tracąc już tylko cztery oczka do trzeciego Interu. Najważniejsze dla La Dei jest to, że ponowny sen o Lidze Mistrzów ziści się.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x