Sędziowie się nie popisali!

To chyba pierwszy taki wpis na naszym portalu poświęcony Lidze Mistrzów. Ale tym razem nie możemy przejść obok tego obojętnie!

 

Katastrofalna postawa arbitrów w naszej polskiej T-Mobile Ekstraklasie jest już normą. Szkoda tylko, że do tego beznadziejnie niskiego poziomu sędziowania zbliżają się ludzie odpowiedzialni za sprawiedliwość na boisku w trakcie meczów Ligi Mistrzów.

W skład obsady sędziowskiej tych elitarnych rozgrywek wchodzą  najlepsi z najlepszych. Sędziowie z całej Europy przechodzą rozmaite kursy szkoleniowe i testy sprawnościowe, by gwarantować wysoki poziom w trakcie meczów. Tymczasem niektóre decyzje arbitrów we wczorajszych meczach były, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjne.

W tym wpisie skupimy się na dwóch meczach.

Zacznijmy od spotkania, które wielu Polaków interesowało najbardziej. Mecz Olympique Marsylia – Borussia Dortmund. Początek “sędziowskich wybryków” miał miejsce w 13. minucie. Przy prowadzeniu drużyny z Dortmundu, Saber Khalifa trafił w poprzeczkę, a piłkę z ewidentnego spalonego strzelił Souleymane Diawara. Gol w żadnym wypadku nie powinien zostać uznany.
Kolejny, jeszcze większy błąd, sędzia Strahonja popełnił
w 85. minucie meczu. Steve Mandanda staranował Lewandowskiego, który zdołał go uprzedzić w polu karnym. Bramkarz gospodarzy ewidentnie spowodował upadek polskiego napastnika. Lecz ku zdziwieniu wszystkich (w tym samego Mandandy, który szykował się już do zejścia z boiska) chorwacki arbiter podyktował rzut wolny po… faulu Lewandowskiego. Może i każdemu przytrafiają się gorsze dni, ale w żadnym wypadku nie powinno to mieć miejsca sędziując tak ważny mecz. Przypomnijmy, że sytuacja w grupie F była bardzo nerwowa.

 

W innym meczu nie popisał się sędzia liniowy. Mowa o spotkaniu grupy E, Schalke – Steaua, w którym gra, podobnie jak w meczu wyżej,  toczyła się o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Tutaj sędziowie uznali gola przypieczętowującą zwycięstwo gospodarzy. A absolutnie nie powinni tego uczynić. Sytuacja miała miejsce w 57. minucie przy stanie 1:0 dla ekipy z Gelsenkirchen. Po dośrodkowaniu Jeffersona Farfana z rzutu wolnego zawodnicy Bazylei sprytnie zostawili na pozycji spalonej aż czterech piłkarzy gospodarzy, jednak sędzia liniowy, choć ustawiony był znakomicie, w ogóle nie zareagował. A jego reakcji oczekiwali nie tylko piłkarze Bazylei, ale także sam strzelec, który jeszcze kilka razy oglądał się na arbitrów, zanim zaczął celebrować nieprawidłowo zdobytą bramkę. Mimo protestów gości sędzia nie zmienił swojej decyzji, jednocześnie (bądźmy szczerzy) ustawiając wynik meczu.

Całą sytuację skomentował nawet prezes PZPN. Nieco żartobliwie stwierdził, że patrząc na poziom sędziowania w Lidze Mistrzów, można dojść do wniosku, że w Polsce mamy bardzo dobrych sędziów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x