Premier League: Stępione ostrza „Szabli”. Leicester ciągle walczy o Ligę Mistrzów

W czwartkowe popołudnie Leicester City odnotowało bardzo ważne zwycięstwo. Piłkarze Brendana Rodgersa pokonali Sheffield (2:0). Beniaminkowi nie pomogła nawet świetna postawa golkipera – Deana Hendersona.

W obozach obu ekip, nastroje przed rozpoczęciem spotkania były skrajnie odmienne. Na King Power Stadium narastająca presja i lekki niepokój w związku z zawieszeniem kluczowego defensora – Çağlara Söyüncü. Z kolei w szeregach piłkarzy z Sheffield, natchnienie ostatnią wygraną z Chelsea i podwyższone morale w batalii o europejskie puchary.

„Lisy” musiały wygrać to spotkanie. Po pierwsze, aby zmazać plamę po blamażu w starciu z broniącym się przed spadkiem Bournemouth (1:4). Po drugie, ponieważ ekipa Franka Lamparda odskoczyła w tabeli na 4 punkty, a przed nimi jeszcze dwa bardzo trudne spotkania – z Tottenhamem i Manchesterem United. W Leicester „oczka” były potrzebne „na cito”.

Piłkarze z King Power Stadium wzięli sobie to do serca, bo od początku meczu starali się atakować. W 9 minucie piłkę z lewej strony boiska wrzucał – debiutujący w Premier League – Luke Thomas. 19-latek odnalazł w polu karnym Ayoze Pereza, który strzelał głową, lecz jego strzał minął poprzeczkę Hendersona. 3 minuty później w polu karnym gości zrobiło się jeszcze groźniej, jednak tym razem sytuację wykreowano z prawego skrzydła. Dośrodkowywał James Justin, piłkę wywalczył Jamie Vardy i sprytnym strzałem chciał posłać futbolówkę w kierunku długiego słupka bramki. Ponownie górą okazał się golkiper Sheffield.

Dean Henderson naprawdę świetnie wszedł w to spotkanie, co po raz kolejny potwierdził w 32 minucie meczu. Znowu sygnał do ataku dał duet Thomas-Perez. Tym razem ten drugi – po dobrym przerzucie młodego Anglika – strzelał prawą nogą. Na posterunku oczywiście był bramkarz „Szabli”, co więcej – zablokował także dobitkę Tielemansa.

Dwa razy nie udało się górnymi dośrodkowaniami, więc w kolejnej akcji Thomas postanowił zagrać po ziemi. Opłaciło się, ponieważ piłka znalazła się pod nogami Ayoze Peraza, który ze stoickim spokojem ją przyjął i precyzyjnym strzałem pokonał Hendersona.

Ofensywne siły Sheffield United zaczęły się budzić dopiero pod koniec pierwszej połowy. Jest to stwierdzenie lekko przesadzone, bo piłkarze Chrisa Wildera po prostu więcej czasu byli przy piłce i częściej rozgrywali ją pod polem karnym przeciwnika. Mimo to, był to pozytywny sygnał na nieco ciekawszą drugą połowę spotkania.

Menadżer gości w przerwie dokonał trzech rotacji w zespole, ale nieszczególnie pomogły one w zmianie rezultatu spotkania, ponieważ ciągle atakowało Leicester. W 50 minucie Jamie Vardy trafił w słupek, a kilka chwil później dwie „setki” zmarnował Harvey Barnes. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej sytuacji świetnie bronił Henderson. Dopiero w 63 minucie spotkania, „Szable” zagroziły bramce strzeżonej przez Schmeichela. Po rzucie rożnym strzelał Egan, piłka odbiła się jeszcze od jednego z jego kolegów, po czym do interwencji zmuszony został duński golkiper.

Nie udało się wyrównać gościom, za to gospodarzom udało się podwyższyć prowadzenie. Wejście smoka zaliczył Demarai Gray, który po 4 minutach od swojego meldunku na murawie (76 minuta), trafił do siatki rywali. Asystę przy tej bramce zanotował Jamie Vardy. Dzięki tej akcji, „Lisy” zapewniły sobie arcyważne 3 punkty.

16.07.2020, 36. kolejka Premier League, King Power Stadium (Leicester)

Leicester – Sheffield 2:0 (1:0)

Perez 29’, Gray 80’

Leicester: Schmeichel – Bennett, Morgan, Evans – Justin, Ndidi, Tielemans, Thomas – Perez (Choudhury 71’), Vardy, Barnes (Gray 76’)

Sheffield: Henderson – Basham (Sharp 59’), Egan, O’Connell – Baldock, Berge (Lundstram 46’), Norwood, Osborn (Fleck 46’), Stevens – McBurnie, McGoldrick (Mousset 46’)

Żółte kartki: Evans 75’, Egan 80’, Fleck 90+3’

Sędzia: Michael Oliver