fot. skysports.com
Udostępnij:

Premier League – podsumowanie 28. kolejki

Zaledwie cztery mecze rozegrano minionego weekendu w ramach 28. kolejki Premier League. W czołówce nie doszło do żadnych zmian, gdyż pierwsza trójka tabeli zamiast batalii o ligowe punkty walczyła, bądź dziś powalczy, o półfinał FA Cup. Znacznie mniejsza niż zwykle liczba meczów nie oznacza jednak mniejszej dawki emocji. Jak co tydzień, przedstawiamy przegląd wydarzeń ostatnich dni z angielskich boisk.

Zaczynamy od nadrobienia zaległości. Kiedy w środowy wieczór Barcelona urządzała największą remontadę w historii Ligi Mistrzów, na murawę Etihad Stadium wybiegli piłkarze Manchesteru City i Stoke. Wydawało się, że po czterech zwycięstwach z rzędu, także i teraz podopieczni Pepa Guardioli pewnie sięgną po trzy punkty. Nic bardziej mylnego. Wprawdzie gospodarze mieli przewagę przez większość meczu, ale razili nieskutecznością, czego dowodem jest zaledwie jeden celny strzał na bramkę rywala. W efekcie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. "The Citizens" nie wykorzystali tym samym szansy na wyprzedzenie w tabeli Tottenhamu i zmniejszenie straty do liderującej Chelsea.

Pora przejść zatem do spotkań 28. kolejki. Pięć goli, zwroty akcji, dwa niewykorzystane rzuty karne - świadkami bardzo emocjonującego i nieco szalonego meczu byli kibice zgromadzeni w sobotnie popołudnie na Dean Court w Bournemouth. Gospodarze, z Arturem Borucem w składzie, pokonali West Ham 3:2, a królem "Wiśni" okazał się, a jakże, Joshua King. Początek meczu nie był jednak udany dla reprezentanta Norwegii i jego drużyny. W 9. minucie King przestrzelił rzut karny, a chwilę później West Ham wyszedł na prowadzenie za sprawą Michaila Antonio. W 31. minucie napastnik Bournemouth zrehabilitował się za niewykorzystaną jedenastkę i doprowadził do wyrównania. Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli objąć prowadzenie, ale znów nie wykorzystali rzutu karnego. Tym razem do piłki ustawionej na jedenastym metrze od bramki Darrena Randolpha podszedł Benik Afobe, ale irlandzki bramkarz poradził sobie z jego strzałem. Zmarnowane rzuty karne najwyraźniej podziałały motywująco na ich egzekutorów, bowiem kilka minut po rozpoczęciu drugiej odsłony Afobe precyzyjnym zagraniem obsłużył Kinga, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Kiedy w 83. minucie na 2:2 strzelił Andre Ayew, wydawało się, że spotkanie skończy się podziałem punktów. W doliczonym czasie gry hat-trick'a skompletował jednak King i dzięki temu trzy punkty pozostały w Bournemouth.

Do polskiego pojedynku doszło w Hull. "Tygrysy", z Kamilem Grosickim w wyjściowym składzie, podejmowały Swansea Łukasza Fabiańskiego. Było to spotkanie bardzo ważne dla układu sił w dolnej części tabeli. "Łabędzie" ostatnio znajdują się w niezłej dyspozycji i nieco odskoczyły od strefy spadkowej, z kolei gospodarze za wszelką cenę potrzebowali zwycięstwa. Udało im się ten cel zrealizować, choć na pierwszego gola musieli czekać dość długo, bo aż do 69. minuty. Wtedy to, wprowadzony ledwie kilka minut wcześniej Omar Niasse otworzył wynik spotkania. Desygnowanie Senegalczyka na plac gry okazało się bardzo trafną decyzją Marco Silvy, bowiem ten sam piłkarz niespełna dziesięć minut później podwyższył na 2:0. Goście byli w stanie odpowiedzieć tylko jednym trafieniem Alfie Mawsona. Drużyna Kamila Grosickiego sięgnęła zatem po bardzo ważne trzy punkty, ale polski skrzydłowy nie zebrał tym razem pozytywnych opinii. "Grosik" był bardzo aktywny, ale niewiele z tego wynikało. Polak nie ustrzegł się strat i przegranych dryblingów. Na szczęście nie przełożyło się to na wynik całego zespołu.

Trzecie sobotnie spotkanie nie było tak emocjonujące jak dwa wyżej opisane. Everton bez większych problemów uporał się na własnym stadionie z West Bromwich Albion, zwyciężając 3:0. Po raz kolejny błysnął Romelu Lukaku. Belg najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Morgana Schneiderlina, a następnie sam wpisał się na listę strzelców. Było to jego dziewiętnaste trafienie w tym sezonie, dzięki czemu zrównał się z Harrym Kane'em. Po porażce z Tottenhamem przed tygodniem, podopieczni Ronalda Koemana powrócili na zwycięską ścieżkę i zmniejszyli stratę do szóstego w tabeli Manchesteru United do dwóch punktów. Należy jednak pamiętać, iż "Czerwone Diabły" mają o dwa rozegrane mecze mniej.

Powody do zadowolenia ma także druga drużyna z Liverpoolu. Spotkanie przeciwko Burnley na Anfield długo nie układało się jednak po myśli podopiecznych Jurgena Kloppa. Za sprawą Ashley'a Barnesa to goście niespodziewanie prowadzili. W doliczonym czasie pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Georginio Wijnaldum, a w drugiej odsłonie gola na wagę zwycięstwa strzelił Emre Can. "The Reds" nie zachwycili, ale wyszarpali cenne w kontekście walki o Ligę Mistrzów trzy punkty.

Dziś wieczorem sympatyków angielskiej piłki czeka prawdziwa uczta - starcie Chelsea - Manchester United w ćwierćfinale FA Cup. Premier League do rywalizacji powraca w najbliższy weekend. Następna - 29. kolejka - będzie ostatnią przed przerwą na mecze reprezentacji.


Wyniki 28. kolejki Premier League:

AFC Bournemouth - West Ham United 3:2
Hull City - Swansea City 2:1
Everton FC - West Bromwich Albion 3:0
Liverpool FC - Burnley FC 2:1


Avatar
Data publikacji: 13 marca 2017, 10:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.