Premier League: Leicester oddala się od Ligi Mistrzów, Tottenham przybliża się do Ligi Europy

Tottenham

fot. twitter.com/spursofficial

Tottenham bezlitośnie wykorzystał błędy w defensywie Leicester i doliczył do swojego konta kolejne 3 punkty. Sytuacja Lisów w walce o Ligę Mistrzów pogarsza się.

To starcie można było rozpatrywać jako hit 37. kolejki. Co prawda to pojedynek Liverpoolu z Chelsea będzie tym oficjalnym hitem, ale mecz Tottenhamu z Leicester to bitwa o europejskie puchary dla obu zespołów. Leicester nadal walczą o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Natomiast Spurs wciąż nie są pewni gry nawet w Lidze Europy. Dlatego obie ekipy nie mogły sobie pozwolić na błędy.

Gospodarze do meczu podeszli w swoim “Mourinhowskim” stylu. Defensywnie, wyczekiwali na błędy Leicester i próbowali ukłuć z kontry. I robili to piekielnie skutecznie. Do szatni schodzili z trzema strzelonymi bramkami, wszystkie po kontratakach. Tottenham otworzył wynik już w 6. minucie i miał przy tym sporo szczęścia. Heung-min Son dostał długą piłkę, ściął z lewego skrzydła do środka i będąc w polu karnym oddał strzał na bramkę Kaspera Schmeichela. Piłka po drodze odbiła się od nogi Jamesa Justina i to właśnie młodemu obrońcy Leicester została przyznana bramka samobójcza.

Leicester chciało odpowiedzieć, jednak tego szczęścia brakło najlepszemu strzelcowi klubu, dziś kompletnie niewidocznemu. W zamieszaniu po rzucie rożnym Jamie Vardy chciał strzałem piętą zaskoczyć Hugo Llorisa, ale w interwencji Francuza wyręczył Toby Alderweireld. 5 minut później kapitalną okazję miał Ayoze Perez, do którego wrzucał w pole karne Luke Thomas. Hiszpan przyjął sobie piłkę na klatkę piersiową i od razu oddał strzał z woleja. Tym razem jednak Lloris interweniował i to w fenomenalnym stylu, ratując Koguty przed stratą prowadzenia.

W 30. minucie kolejna próba wykorzystania złego ustawienia obrony Leicester. Son przypilnował spalonego i doszedł do długiej piłki od Harry’ego Winksa, jednak ładną paradą popisał się Schmeichel. Kolejne kontry Tottenhamu już były już o niebo skuteczniejsze. Dwie następne bramki to zasługi Harry’ego Kane’a i Lucasa Moury. W 37. minucie Brazylijczyk wypatrzył wbiegającego w pole karne Anglika, który celnie wykończył akcję strzałem na dłuższy słupek. Niecałe 180 sekund później Lucas był tylko autorem ostatniego podania do Kane’a, ponieważ to 26-latek zrobił całą robotę, zszedł ze skrzydła do pola karnego i posłał pięknego “rogala” na dłuższy słupek, nie dając Schmeichelowi szans na interwencję.

W drugiej połowie Tottenham dalej kontynuował swoją politykę, dając klepać sobie Leicester, które podbijało tylko posiadanie piłki. Ostatecznie mecz zakończyli z 70% czasu przy piłce, ale mimo wszystko bez bramek. Kilkukrotnie próbowali oni zaskoczyć Llorisa, ale bezskutecznie. Najlepszą okazję miał prawdopodobnie Kelechi Iheanacho, który w 88. minucie próbował swoich sił z dystansu, ale francuski mistrz świata pewnie interweniował.

19.07.2020, 37. kolejka Premier League, Tottenham Hotspur Stadium (Londyn)

Tottenham Hotspur – Leicester City 3:0 (3:0)

Justin 6′ (s.), Kane 37′, 40′

Tottenham: Lloris – Aurier, Sanchez, Alderweireld, Davies – Sissoko, Winks (Skipp 90+2′), Lo Celso (Lamela 77′) – Lucas Moura (Bergwijn 77′), Kane, Heung-min Son (Gedson Fernandes 89′).

Leicester: Schmeichel – Bennett (Gray 46′), Morgan, Evans – Justin, Ndidi (Mendy 69′), Tielemans (Praet 69′), Thomas – Perez (Iheanacho 59′), Vardy, Barnes (Hirst 83′).

Żółte kartki: Moura 57′, Sanchez 86′ – Evans 73′

Sędzia: Anthony Taylor

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x