fot. flickr.com
Udostępnij:

Premier League: „Koguty” kończą serię Evertonu

W pierwszym niedzielnym meczu 27. kolejki Premier League Tottenham pokonał na własnym stadionie Everton 3:2. Tym samym po dziewięciu meczach bez porażki podopieczni Ronalda Koemana znaleźli swojego pogromcę.

Spotkanie zapowiadało się bardzo emocjonująco. Tottenham chciał utrzymać drugie miejsce w tabeli i zmniejszyć stratę punktową do liderującej Chelsea. Everton znajduje się jednak ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji. W tym roku podopieczni Ronalda Koemana jeszcze nie ponieśli porażki i zamierzali przedłużyć tę świetną passę.

Pierwsze minuty meczu były raczej spokojne. Gra toczyła się głównie w środku pola, a brakowało sytuacji bramkowych. Taki stan rzeczy utrzymywał się mniej więcej przez kwadrans. Wtedy to odważniej zaatakowali gospodarze. Efekty przyszły w 19. minucie. Precyzyjnym uderzeniem z dystansu popisał się Harry Kane, wyprowadzając tym samym swój zespół na prowadzenie.
Goście wyraźnie nie mogli podnieść się po tym ciosie. W kolejnych minutach następne okazje do zdobycia gola stwarzał Tottenham. Najpierw przed szansą ponownie stanął Kane, który przegrał jednak pojedynek z Joelem Roblesem, a chwilę później po strzale z dystansu Victora Wanyamy Everton od utraty gola uratował słupek. Próbował także Christian Eriksen, ale po jego uderzeniu piłka minimalnie minęła bramkę rywali.
W końcowych minutach pierwszej połowy tempo gry ponownie spadło. Gospodarze nie atakowali już tak często, ale w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, nie pozwalając podopiecznym Ronalda Koemana na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia. W efekcie, przed przerwą wynik już się nie zmienił.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W dalszym ciągu stroną dominującą były "Koguty". Uderzenia Dele Alli'ego i Jana Vertonghena bronił Joel Robles. W 56. minucie hiszpański bramkarz nie miał już nic do powiedzenia. Podanie Morgana Schneiderlina do Ashley'a Williamsa przeciął Alli, który zagrał piłkę do Kane'a, a snajper Tottenhamu zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu.
Goście byli zupełnie bezradni, a podopieczni Mauricio Pochettino nie zwalniali tempa. Okazje na podwyższenie rezultatu mieli m.in. Kane i Eriksen, ale ich uderzenia były niecelne lub też radził sobie z nimi Robles.
Kiedy wydawało się, że wynik meczu jest już rozstrzygnięty, do głosu doszedł Everton. Na niespełna dziesięć minut przed zakończeniem spotkania gola kontaktowego dla "The Toffies" strzelił Romelu Lukaku, który stał się tym samym najlepszym strzelcem w historii występów Evertonu w Premier League. Goście poszli za ciosem i kilka minut później Belg mógł wyrównać, ale jego strzał bez większych problemów obronił Hugo Lloris.
Sporo działo się w doliczonym czasie gry. Najpierw, po zagraniu z rzutu wolnego Harry'ego Winksa piłkę do siatki skierował Dele Alli. Wydawało się, że jest to decydujący cios Tottenhamu, ale chwilę później po dośrodkowaniu Rossa Barkley'a, Hugo Llorisa pokonał Enner Valencia. Więcej bramek na White Hart Lane już tego popołudnia nie padło. Tottenham zwyciężył ostatecznie 3:2 i sięgnął po cenne trzy punkty, umacniając się na pozycji wicelidera ligowej tabeli.


Tottenham Hotspur - Everton FC 3:2 (1:0)
Bramki:
1:0 - 19' - Harry Kane
2:0 - 56' - Harry Kane
2:1 - 81' - Romelu Lukaku
3:1 - 90+2' - Dele Alli
3:2 - 90+3' - Enner Valencia

Żółte kartki:
Dembele (Tottenham) - Gueye, Williams (Everton)

Składy:
Tottenham: Lloris - Walker, Dier, Alderweireld, Vertonghen, B. Davies - Wanyama, Dembele (78', Winks), Eriksen (87', Sissoko), Alli - Kane (90', Janssen).
Everton: Robles - Coleman, Williams, Mori, Baines - Gueye (82', Valencia), Barry (64', McCarthy), Schneiderlin, T. Davies (64', Mirallas), Barkley - Lukaku.


Avatar
Data publikacji: 5 marca 2017, 16:24
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.