Premier League: Crystal Palace pewnie pokonuje Leeds United

fot. twitter.com/premierleague

Na Selhurst Park szykowało się starcie drużyn, które preferują odmienny styl gry. Dla Crystal Palace liczy się wynik, najchętniej 1:0, gdyż uwielbiają bronić, natomiast Leeds świetnie czuje się z piłką przy nodze i w ich meczach często się dużo dzieje. Nie inaczej było w to sobotnie popołudnie.

Lepiej rozpoczęli Londyńczycy. W 7. minucie spotkania pierwszy celny strzał oddał Van Aanholt. Już parę minut potem Eze dośrodkował na pole karne z rzutu rożnego wprost na głowę Danna, a ten oddał lekki, ale bardzo prezycyjny strzał w samo okienko bramki Mesliera. Leeds odpowiedziało niedługo potem, Klich zagrywa do Bamforda, a ten ładną podcinką wyrównał stan meczu. Wtedy stało się coś, co mną wstrząsnęło (w negatywny sposób). JAKIM CUDEM TAM BYŁ SPALONY?! I nie, nie jestem fanem Leeds, ale powtórzę. JAKIM CUDEM TAM BYŁ SPALONY?! Na spalonym była tylko ręka, ale czy ręką da się strzelić bramkę? To nie jest sytuacja, kiedy noga, brzuch, tyłek jest nas spalonym, nie. To jest ręka. Gdyby Bamford nią strzelił, to gol też nie byłby uznany. To jest kompromitacja. Powtórzę nie jestem fanem Leeds, ale jestem kibicem piłki nożnej, a takie zagrania odbierają jej urok. Nieco pocieszyło mnie przepiękne trafienie z rzutu wolnego, rozgrywającego dobre spotkanie, Eze. Chwilę potem Leeds odpowiedziało. Znowu Klich zgrywa do Bamforda, ten strzela gola i tym razem bramka jest uznana. Potem nic nie zwiastowało, żeby któraś z drużyn coś zrobiła. Ale ostatecznie gospodarze podwyższyli prowadzenie, za sprawą Mesliera. Eze dośrodkowywał, piłka odbija się od Costy i turla się, dalej się turla w kierunku bramki Mesliera, wciąż się turla i wpada do bramki młodego Francuza. Co robił bramkarz Leeds? Tego nie wie nikt.

Do przerwy Leeds pechowo przegrywało z Crystal Palace, bo jak inaczej nazwać nieuznany gol Bamforda, dwa gole gospodarzy od poprzeczki i samobója. Sam mecz był wyrównany, ale to zespół Roya Hodgsona niespodziewanie prowadził.

II część spotkania rozpoczęła się od nieśmiałych prób Leeds. Trochę to przypominało mecz z Leicester, kiedy “Pawie” wymieniały dużo podań, ale nic z tego nie wyszło. Było mało sytuacji, a jeśli już, to wskaźnik xG pokazywał max 0,15. Natomiast Crystal Palace grało swoje. Dobra defensywa, jedna z wielu kontr, Zaha do Ayew, ten strzela w Mesliera, lecz ten stwierdza, że tego nie wybroni, tylko odbije piłkę do bramki. Szanuję. A tak poważnie defensywa Leeds była spóźniona jak ten post pomeczowy, a bramkarz był tylko dopełnieniem dramatu jaki tam się odbył. Gdyby van Aanholt był rasowym skrzydłowym, a nie bocznym defensorem, Leeds wracałoby do domu z sześciobramkowym bagażem. Na ich “szczęście” skończyło się na 1:4.

Żeby dobrze Wam zobrazować, to co się stało na Selhust Park. Ostatni raz, kiedy Crystal Palace strzeliło 3 gole u siebie, to był kwiecień 2018 roku. To pokazuje jak bardzo Marcelo Bielsa musi popracować nad obroną. Coś w ataku, też trzeba zmienić, ale to później, bo bez dobrej defensywy nie będzie nawet środka tabeli. Dobrym przykładem jak ważna jest defensywa było dzisiaj Crystal Palace. Bardzo dobry mecz Orłów pod względem taktycznym i zasłużone zwycięstwo.

07.10.2020r, 8. kolejka Premier League, Selhurst Park Stadium.

Crystal Palace 4:1 Leeds United (3:1)

Dann 12′, Eze 22′, Bamford 27′, Costa 42′ (GS), Ayew 70′.

Crystal Palace: Guaita — Clyne, Kouyate, Dann, van Aanholt — Towsend, Riedewald, McArthur, Eze — Ayew, Zaha.

Leeds United: Meslier — Cooper, Koch, Ayling — Alioski, Struijk, Dallas — Harrison, Klich, Costa — Bamford.

Sędzia: Chris Kavanagh

Żółte kartki: Cooper, Klich (Leeds).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x