Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

Przed zawodnikami Lecha Poznań rewanżowe stracie z Wisłą Płock. Po zeszłotygodniowej wygranej z Mistrzami Polski, zawodnicy Kolejorza z pewnością chcieliby pójść za ciosem i drugi raz w sezonie pokonać Nafciarzy. Jednak jak słusznie zauważył trener Dariusz Żuraw, piątkowe stracie nie będzie takie samo, jak to z 26 lipca tego roku.

Potrzebna seria zwycięstw

Gdy w zeszły piątek rozpoczynało się spotkanie pomiędzy Lechem, a Piastem Gliwice niewielu kibiców Kolejorza miało w głowach scenariusz, w którym to ich ulubieńcy spokojnie pokonują aktualnego mistrza kraju. A jednak cytując klasyka – Lech Poznań pozytywnie zaskoczył. Nie tylko garstkę kibiców, którzy pofatygowali się na stadion przy ulicy Bułgarskiej, ale co istotniejsze piłkarze zaskoczyli samych siebie. Zwycięstwo nad Piastem Gliwice 3-0 było tym, czego kibice oczekiwali. Niekoniecznie w starciu z zawodnikami Waldemara Fornalika, ale skoro udało się pewnie ograć Mistrza Polski, to trzeba to docenić.

Oczywiście jedna wygrana, po serii meczów bez zwycięstwa nie jest dowodem na wzrastającą formę zawodników z Poznania. To jedno zwycięstwo nie jest żadną tendencją, ale może być początkiem ciągu wygranych, jakich w Poznaniu nie widzieli od dawna. W tym sezonie kibice Kolejorza nie mieli okazji do podziwiania kilku wygranych z rzędu. Lech tylko dwukrotnie potrafił zwyciężać mecz po meczu. Tak było na początku sezonu w meczach z Wisłą Płock i ŁKS-em, oraz po starciach z Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków. Dlatego tak ważne jest to, żeby po zwycięskim meczu z Piastem nastąpiły kolejne.

“Dobre” wspomnienia

Do końca roku kalendarzowego Kolejorz rozegra mecze z Wisłą Płock, ŁKS-em, Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia. Są to rywale, z którymi w tym sezonie Lech prezentował się najlepiej. Nawet fakt, że nie wygrywał wszystkich spotkań ze wspomnianymi zespołami nie przeszkadzał kibicom. Początek sezonu umiarkowanie się podobał.

W dwumeczu z Piastem to Kolejorz jest górą. Remis w pierwszym meczu sezonu i pewna wygrana w zeszły piątek jasno na to wskazują. Z Nafciarzami pierwsze starcie Lechici wygrali również bardzo pewnie. Pokonanie targanego różnymi kłopotami rywala 4-0, przy dość solidnie zapełnionych trybunach, wlało w serca fanów z Poznania spore nadzieje. Po potyczce z Wisłą Płock, Kolejorz potrafił jeszcze zdobyć komplet oczek w rywalizacji z Łódzkim Klubem Sportowym. Pierwsza porażka w sezonie 2019/2020 nastąpiła w meczu rozgrywanym w Poznaniu.

W starciu ze Śląskiem podopieczni Dariusza Żurawia zaprezentowali bardzo miły dla oka styl. Zostali jednak z niczym. Licznie zgromadzona publiczność musiała przełknąć gorzką pigułkę. Ostatnim rywalem w tym roku będzie Arka Gdynia. W meczu z sierpnia padł bezbramkowy remis, co było odebrane w Poznaniu jak porażka. Nic nie dało stworzenie kilkunastu sytuacji podbramkowych. Żaden z zawodników nie był w stanie pokonać Pavelsa Steinborsa.

Dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć ile punktów Lech Poznań zdobędzie do końca roku. Jednak z perspektywy kibica Kolejorza nie można byłoby sobie wyobrazić lepszego scenariusza. O komplet oczek w czterech najbliższych meczach nie będzie łatwo, ale warto wykorzystać dobry mecz z Piastem i pójść za ciosem.

Ciężki teren

To, że starcie w ramach 17 kolejki PKO BP Ekstraklasy nie będzie łatwe nie trzeba nikogo uświadamiać. Sam trener Żuraw zaznaczył to na przedmeczowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec poznaniaków podkreślił, że zmiana trenera z reguły wychodzi na plus i tak też się stało w Płocku. Mimo tego, że Radosław Sobolewski rozpoczął pracę z Wisłą od sromotnej porażki z Zagłębiem Lubin, to następnie jego drużyna wygrała sześć kolejnych spotkań i nawet udało się im zasiąść na fotelu lidera naszej ligi. Od trzech spotkań jednak Wisła Płock jest bez zwycięstwa. Zaczęło się od porażki ze Śląskiem Wrocław, a następnie dwukrotnie Nafciarze dzielili się punktami (z Cracovią i Górnikiem Zabrze).

Dla Lecha mecze na stadionie im. Kazimierza Górskiego nigdy nie były przyjemne. Dość powiedzieć, że w całej historii starć z tym rywalem Kolejorz odniósł tylko trzy wyjazdowe wygrane. Pierwsza miała miejsce w rozgrywkach o Puchar Polski, a ostatnie na inaugurację zeszłego sezonu po kapitalnym golu Pedro Tiby. Rzecz jasna piłkarze i trenerzy zapewniają, że nie pamiętają o tego typu statystykach, ale dla bardzo przesądnych fanów może to być papierek lakmusowy.

Angielski tydzień

Meczem z Wisłą Płock piłkarze z Poznania rozpoczynają kolejny już tzw. angielski tydzień. Trzy mecze w osiem dni, z czego jedno w Pucharze Polski. Będzie to kolejny z tych tygodni, który może nakreślić to, o co będzie grał Lech w przyszłym roku. Wygrane z płocczanami i ŁKS-em, oraz wymagana wygrana ze Stalą Stalowa Wola mogą choć na chwilę wywołać na twarzach kibiców większy uśmiech. Z wygranych trzeba się cieszyć – po prostu.

Już zwycięstwo z Piastem Gliwice mogło największym krytykom i malkontentom zabrać argumenty. W starciu z Mistrzem Polski w zasadzie nie byłoby się do czego przyczepić, gdyby nie koszmarny błąd Karlo Muhara. Chorwat w zasadzie sprezentował gola rywalom i tylko szczęście, że Piotr Parzyszek nie potrafił wykorzystać takiego prezentu. To czy najbliższy tydzień będzie zapisany na plus zależy nie tylko od tego, czy Lech zdoła wygrać, ale też od tego jak będą na boisku prezentowali się zawodnicy Kolejorza.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x