Krzysztof Piątek / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Gole Krzysztofa Piątka i Jakuba Błaszczykowskiego nie wystarczyły na lepszych Portugalczyków. Wynik spotkania 2:3.

 

Portugalczycy wygrali pierwszy mecz w historii starć na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Dwa wcześniejsze spotkania zakończyły się remisem i zwycięstwem Polaków. W dzisiejszym starciu, Portugalia miała więcej argumentów po swojej stronie, głównie za sprawą dobrej gry skrzydeł i bardzo dobrze grającego na szpicy Andre Silvy. Dwa trafienia Polaków – autorstwa Krzysztofa Piątka i Jakuba Błaszczykowskiego – były niewystarczające do wyszarpania chociażby jednego punktu. Portugalia wygrała drugi mecz w Lidze Narodów UEFA i dzięki temu znacznie wysuwa się na prowadzenie w trzeciej grupie Dywizji A.

 

 

Eksperyment

Selekcjoner Jerzy Brzęczek znalazł się w trudnej sytuacji w związku z problemami polskich skrzydłowych z grą w klubach. Na Portugalię, trener Biało-Czerwonych zestawił nową, eksperymentalną dla naszej kadry taktykę. Pierwsza jedenastka została ustawiona w formacji 1-4-3-1-2 – systemem znanym dla trójki kadrowiczów z włoskiej Sampdorii. Debiut u nowego selekcjonera czekał Artura Jędrzejczyka, który zastąpił wrześniowego nominalnego lewego obrońcę – Arkadiusza Recę. W składzie obyło się bez większych niespodzianek. Najwięcej pytań było odnośnie partnera Roberta Lewandowskiego. Tym został Krzysztof Piątek, dla którego była to pierwsza okazja do zagrania od początku w parze z najlepszym snajperem w historii reprezentacji Polski.

 

Zgodnie z listą powołanych, Cristiano Ronaldo na trudno było szukać w jedenastce Fernando Santosa. Portugalczycy oparli swój skład na trójce mistrzów Europy, a więc w bramce Rui Patrício, następnie w środku mieli rządzić Pepe i trochę wyżej William Carvalho. W linii ofensywnej, pierwsze skrzypce miał grać tercet Silva, w którego skład weszli Bernardo, Rafa i André Silva.

 

 

Jak w klubie, tak w kadrze

Krzysztof Piątek kontynuuje znakomitą passę strzelecką. Supersnajper włoskiej Genui przystępował do meczu z kapitalną serią goli w każdym kolejnym meczu Serie A. To właśnie Piątek wykończył świetnie wrzuconą piłkę przez Rafał Kurzawę z rzutu rożnego. Wcześnie zdobyte prowadzenie było zasłużone z przebiegu początku spotkania. Polacy sukcesywnie stwarzali coraz lepsze okazje. Dobrą grą raczyli nas: bardzo pewnie wyglądający Piotr Zieliński, dobrze czujący się pod bramką Piątek, niezawodny w dośrodkowaniach Rafał Kurzawa i pewna para stoperów.

 

 

Wystąpił błąd w znalezieniu strony

Problemy reprezentacji Polski rozpoczęły się względnie szybko po zdobyciu bramki. Zwinni Portugalczycy nie mieli kłopotu z urwaniem się słabo grającemu Arturowi Jędrzejczykowi i kiepsko ubezpieczającemu go Rafałowi Kurzawie. Goście przeprowadzili świetną akcję prawą flanką. Stamtąd Pizzi zagrał niską piłkę w pole karne, gdzie czekał już Andre Silva. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy, Łukasz Fabiański musiał ponownie wyciągać piłkę z siatki. Główne zarzuty powinny zostać skierowane pod adresem Kamila Glika i Jana Bednarka, którzy zaspali przy wrzutce z głębi pola. Rafa Silva ograł polskiego golkipera i skierował piłkę do siatki, odbijając ją jeszcze o nogi Kamila Glika.

 

Nawarstwianie się problemów

Kolejna zła informacja dobiegła równo z początkiem drugiej połowy. Nieźle spisujący się i oskrzydlający akcje Bartosz Bereszyński musiał ucierpieć w jednym ze starć i w jego miejsce na murawie zameldował się Tomasz Kędziora. Dozę optymizmu zasiał bardzo groźny strzał Zielińskiego z dystansu. Niestety, kilkadziesiąt sekund później Bernardo Silva uciekł Rafałowi Kurzawie i strzelił zza pola karnego. Piłka wpadła do bramki po rękach Fabiańskiego. Biało-Czerwoni grali coraz gorzej. Do gry wkradł się chaos i brak większego pomysłu. Jeszcze przed upłynięciem sześćdziesiątej piątej minuty, Jerzy Brzęczek postawił wszystko na jedną kartę i wykorzystał limit zmian wprowadzając Kamila Grosickiego i Jakuba Błaszczykowskiego.

 

 

Zamknęli usta krytykom

Dżokerowa zagrywka selekcjonera okazała się bardzo dobrym wyborem. Portugalia miała problemy z przystosowaniem się do zupełnie innego stylu Polaków, który uruchomił dynamiczne ataki skrzydłami. Dziesięć minut po zmianach, Kamil Grosicki ambitnie ruszył przed siebie na prawym skrzydle i dograł w pole karne. Piłka odbiła się od nogi Roberta Lewandowskiego i została silnie uderzona przez Błaszczykowskiego. Rui Patricio był bezradny. Na stadionie wybuchła euforia, a radość 103-krotnego reprezentanta świadczyła, że odczuł wyraźną ulgę po narastającej krytyce skierowaną w jego stronę. Kontaktowy gol dodał animuszu, choć niedługo później, kat Polaków z Euro 2016 – Renato Sanches – był blisko gola. Wtedy Tomasz Kędziora wybił piłkę z linii bramkowej. Kibice ponownie uwierzyli, odśpiewali hymn, ale było już za późno na zmianę losów spotkania. Polska przegrał 2:3.

 

 

Liga Narodów | Dywizja A | Grupa 3
Stadion Śląski, Chorzów

Polska – Portugalia 2:3 (1:2)
Piątek 18, Błaszczykowski 77 – Andre Silva 31, Kamil Glik (gol samobójczy, 43), Bernardo Silva 52

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.