fot. www.goal.com
Udostępnij:

Podsumowanie 7. kolejki Ligue 1

W zeszły weekend nie obyło się bez niespodzianek w Ligue 1. Dobre występy zaliczyli także Polacy. Oto przegląd wszystkich meczy ostatniej kolejki na najwyższym stopniu we Francji.

Toulouse - Paris Saint-Germain 2:0

Tym razem na piątek przypadł prawdziwy hit kolejki. Świetnie spisująca się w tym sezonie ekipa z Tuluzy, mierzyła się z wielkim PSG. Niespodziewane zwycięstwo gospodarzy stało się faktem, po głupim faulu Serge'a Auriera. Więcej o meczu TUTAJ.

FC Lorient - Olympique Lyon 1:0

To kolejna niespodzianka. Szczególnie biorąc pod uwagę grę gości, którzy przez całą pierwszą połowę grali niemal do jednej bramki. Fenomenalnie prezentował się Nabil Fekir, jednak gospodarzy albo ratowała poprzeczka, albo Benjamin Lecomte. A na początku drugiej połowy pojawił jeden cios ze strony miejscowych, po którym Jimmy Cabot ładnym strzałem z powietrza pokonał bramkarza. Po tym golu gra się wyrównała, jednak Lyon nie potrafił urwać nawet punktu. W barwach gości 65 minut rozegrał Maciej Rybus, który w pierwszej połowie był aktywny, w drugiej stracił jednak polot.

Bordeaux - SM Caen 0:0

Mecz ten był po prostu niemrawy. Przez większość czasu gra toczyła się w środku pola, a obydwie drużyny aktywniej pod bramką rywali grały dopiero w samej końcówce. Niezłą szansę w ostatniej minucie gry miał m.in. Igor Lewczuk, który rozegrał cały mecz i dostał ogromne pochwały za swój występ. TUTAJ.

Montpellier - Metz 0:1

O wyniku zadecydowała jedna akcja tuż przed przerwą, gdy Bouna Sarr przejął piłkę po błędzie obrony Montpellier i w pojedynku 1 na 1 minął doświadczonego Vitorino Hiltona. 39-letni Brazylijczyk nie potrafił poradzić sobie z młodszym rywalem i spóźnił wślizg w polu karnym, po którym Gwinejczyk padł na murawę. Podyktowany rzut karny wykorzystał pewnie Mevlut Erdinc.

Bastia - Guingamp 1:0

Z pewnością to co wydarzyło się w tym meczu nie było do końca normalne. Fernando Marcal z ekipy gości w 40 minut uzbierał bowiem dwie żółte kartki i jeszcze w pierwszej połowie osłabił swój zespół. Gospodarze konsekwentnie starali się strzelić bramkę, nie szarżując. Dopiero dziesięć minut przed końcem zagranie Lassany Coulibaly'ego wykorzystał Enzo Crivelli, a chwilę później siły się wyrównały gdy strzelec bramki otrzymał drugi żółty kartonik.

Dijon - Stade Rennes 3:0

Kolejna niespodzianka w miniony weekend. Choć nie dziwi najbardziej samo zwycięstwo, tak jego rozmiar jest już zaskakujący. W barwach Rennes dobry mecz rozegrał Kamil Grosicki, który spędził na boisku pełne 90 minut. Był bliski zdobycia gola, zaliczył też świetne dośrodkowanie, które powinno być zamienione na gola. Jednak tego dnia tylko Dijon strzelało. Najpierw wynik otworzył Lois Diony, kilka chwil później potężny strzał z linii pola karnego Jordana Marie rozbił rywali, a w końcówce jeszcze raz Diony wykończył zespół Polaka.

AS Monaco - Angers 2:1

Choć na początku drugiej połowy goście niespodziewanie wyszli na prowadzenie, później do gry włączył się Kamil Glik, który strzelił bramkę i miał znaczący udział przy golu samobójczym, który dał jego ekipie trzy punkty. Więcej o meczu TUTAJ.

Saint-Etienne - Lille 3:1

Lille ciągle nie może odbić się od ligowego dna. Takiej szansy nie dał im Franck Beria, kompletnie bezsensownie dotykając piłki ręką w końcówce pierwszej połowy. Druga żółta kartka Francuza mocno osłabiła zespół, co w drugiej odsłonie wykorzystali gospodarze. Najpierw fantastycznie z obrońcą poradził sobie Robert Berić i oddał strzał w samo okienko, a następnie Arnaud Nordin pokonał Victora Enyamę. Renato Civelli dał jeszcze nadzieje Lille, jednak w doliczonym czasie gry rozwiał je Nolan Roux.

Nancy - Nice 0:1

Choć w ekipie gości zabrakło Mario Balotellego, to właśnie ten zespół od początku prowadził grę i tworzył sobie groźniejsze akcje. W końcu po godzinie gry, przyszła i skuteczność, gdy fantastyczne podanie Valentina Eysserica wykorzystał Alassane Plea. Goście nadal są jedynym niepokonanym zespołem w lidze.

Olympique Marsylia - FC Nantes 2:1

Po fantastycznym początku w wykonaniu Mariusza Stępińskiego, który głową uderzył na bramkę, a przeciął to wszystko jeszcze Emiliano Sala, wydawało się, że Polak może zostać bohaterem. W późniejszym okresie nie był już jednak tak aktywny i w 62 minucie opuścił boisko. Do tego czasu mecz był jednak fantastycznym widowiskiem, pełnym zwrotów akcji, fantastycznych strzałów i parad bramkarskich. Strzały Clintona N'Jie i Bafetimbiego Gomisa z rzutu karnego pozbawiły zwycięstwa gości.


Avatar
Data publikacji: 26 września 2016, 12:54
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.