blank
fot. https://twitter.com/_Ekstraklasa_
Udostępnij:

PKO BP Ekstraklasa: Im strzelać kazano – podsumowanie 28 kolejki

28. kolejka PKO BP Ekstraklasy za nami. W piątek, sobotę i niedziele nie brakowało ciekawych meczów. Faktem godnym odnotowania jest to, że żadne ze spotkań nie zakończyło się wynikiem 0-0. Zapraszamy na podsumowanie tej serii gier, wraz z wytypowanymi najlepszą oraz najgorszą jedenastką weekendu.

Korona Kielce – Piast Gliwice 1-2

Co Mistrz, to Mistrz

Inauguracyjnym meczem tej kolejki była potyczka Korony Kielce z Piastem Gliwice. Oba zespoły wystartowały po pauzie spowodowanej epidemią koronawirusa wręcz piorunująco. Zarówno Korona, jak i Piast wbiły swoim rywalom po cztery gole i piątkowy mecz zapowiadał się naprawdę wyśmienicie. Samo spotkanie nie zawiodło. Zawiódł jedynie Jakub Żubrowski, który w głupi i brutalny sposób osłabił swój zespół, otrzymując w krótkim czasie dwie żółte kartki. Warto nadmienić, że Korona wtedy prowadziła, a gola zdobył sympatyczny grubasek z Finlandii – Petteri Forsell, który zrobił to, z czego jest znany i huknął w stronę bramki rywala. Co prawda nie popisał się bramkarz Piasta, Frantisek Plach, ale gol, to gol.

Na szczęście dla siebie, koledzy z boiska potrafili odwrócić losy meczu i wykorzystać przewagę liczebną. Gole Jorge Felixa i Sebastiana Milewskiego dały aktualnym Mistrzom Polski bardzo ważne 3 punkty. Postacią meczu został jednak inny zawodnik „Piastunek”. Mowa tutaj o Patryku Tuszyńskim, który najpierw nie potrafił skierować piłki do bramki, stojąc 4 m od niej, a następnie spartaczył kontratak swojego zespołu podając do będącego na pozycji spalonej kolegi. Ostatecznie to Piast zwyciężył i nadal ma prawo myśleć o obronie mistrzowskiego tytułu.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 2-2

Jirka i Zwoliński x2

Drugim piątkowym spotkaniem było starcie pomiędzy Górnikiem Zabrze, a Lechią Gdańsk. Gospodarze w pierwszym swoim meczu pokonali 1-0 ŁKS, a piłkarze Piotra Stokowca w radosnym spotkaniu wygrali w Derbach Trójmiasta z Arką Gdynia. Mecz w Zabrzu również obfitował w gole, sytuację i zwroty akcji, ale ostatecznie zakończył się remisem. Na dwa gole, które dla zabrzan zdobył Erik Jirka, również dwoma golami odpowiedział Łukasz Zwoliński.

Pluć w brodę powinni sobie zawodnicy Marcina Brosza, ponieważ nie powinni dopuścić do odrobienia strat przez rywali. W bramce Górnika dwoił się i troił Martin Chudy, jednak nie uchroniło to gospodarzy przed stratą punktów. A Lechia? Nawet jeśli słabszy dzień trafi się Portugalczykowi Flavio Paixao, to jest go kim zastąpić. O tym przed meczem mówił opiekun ekipy znad morza.

Jagiellonia Białystok – Wisła Płock 2-2

W Białymstoku był(a) Bida

Na dzień dobry w sobotnie popołudnie kibice piłki kopanej w naszym kraju dostali mecz Jagiellonia – Wisła Płock. Goście z Płocka bardzo chcieli zrehabilitować się za łomot, jaki otrzymali od Korony Kielce tydzień temu. I trzeba przyznać, że do 67. minuty ten plan im wychodził. Prowadzili oni po golach Ciliana Sheridana (byłego napastnika Jagi) oraz po trafieniu Dominika Furmana, który na Podlasiu jest prawdziwą persona non grata. Cóż jednak z tego, skoro piłkarze Radka Sobolewskiego dali sobie wydrzeć wygraną w samej końcówce meczu.

Zanim jednak Jakov Puljic zdobył gola na wagę remisu, to po stronie gospodarzy był(a) Bida. A raczej był Bartosz Bida i to on swoim golem dał kolegom sygnał do odrabiania strat. Zdobył on gola po podaniu Przemysława Mystkowskiego, który w restart rozgrywek wchodzi w bardzo dobrej formie. Oczywiście gol młodego piłkarza Jagiellonii jeszcze nic nie dawał, dlatego gospodarze walczyli o remis do samego końca meczu. Dosłownie. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry, zawodnicy Iwajło Petewa wykonywali rzut wolny. Piłkę ustawili sobie Ariel Borysiuk oraz wspomniany Puljic. W sumie dobrze, że Borysiuk odpuścił, bo mam wrażenie, ze piłka po jego uderzeniu byłaby trudna do zlokalizowania. A tak, gola na wagę remisu zdobył właśnie Jakov Puljic.

Zagłębie Lubin – Lech Poznań 3-3

Powtórka bez happy endu

Mówicie, że nic dwa razy się nie zdarza? To potrzymajcie nam piwo – tak mogli powiedzieć zawodnicy Zagłębia Lubin, którzy drugi raz z rzędu potrafili zdobyć trzy gole w pierwszej połowie meczu. O ile w Szczecinie prowadzenie 3-0 pozwoliło spokojnie dowieźć ten wynik do końca meczu, o tyle w starciu z Lechem 3-1 po pierwszej połowie nie dało wygranej. Ale po kolei. Najpierw gospodarze otrzymali rzut karny, po dyskusyjnym faulu Kuby Kamińskiego. Z wapna nie pomylił się Filip „Figo” Starzyński, który uwielbia trafiać do bramki Kolejorza.

Jednak zaraz po tym, do wyrównania doprowadził wracający do składu Christian Gytkjaer, który zdobył gola a la Tomek Frankowski. Ładna podcinka.

Co z tego jednak, skoro po chwili na 2-1 gospodarzy wyprowadził Sasa Zivec. Zdobył on gola głową, mając jakieś 170 cm wzrostu i to na palcach. Trochę wstyd dla defensywy Kolejorza. Jakby tego było mało, Vołodymyr Kostevych oglądał na kwarantannie chyba mecze siatkówki, bo wymyślił sobie, że zablokuje piłkę tak, jak to robią siatkarze. Drugi karny, drugi gol, drugi raz Starzyński. Na całe szczęście dla kibiców Lecha, zawodnicy Dariusza Żurawia grali do końca i udało im się ten mecz zremisować. Również po rzucie karnym, którego na gola zamienił Dani Ramirez. Wcześniej sygnał do ataku dał Lechowi młody Jakub Kamiński, zdobywając premierowego gola na boiskach PKO BP Ekstraklasy.

Pogoń Szczecin – Cracovia 1-0

Niczego się nie nauczyli

Wieczorny mecz w Szczecinie pomiędzy Pogonią, a Cracovią był tak samo ważny dla obu drużyn. Obie ekipy zaliczyły falstart po restarcie ligowego grania i obie z pewnością chciały dopisać do swojego dorobku ważne 3 punkty. Michał Probierz słynie z tego, że czasem palnie takim zdaniem, które zostaje zapamiętane na długo. A, to rzucił, że musi sobie pierdolnąć Whisky, albo nazwał ligę majowo – czerwcową, bo uważa, że to wtedy zaczyna się prawdziwe granie. Do tych zwrotów od zeszłego tygodnia trzeba dołożyć błagalne: „Czego ja mogę ich jeszcze nauczyć!?” Tak podsumował on grę swoich zawodników w przegranym meczu z Jagiellonią.

Cracovia śrubuje bardzo niechlubną serię 6 porażek z rzędu. Nie wiem czy prezes Probierz, będzie miał cierpliwość do trenera Probierza, ale wiem, że taka seria, to nic nadzwyczajnego w naszej lidze. Zaraz „Pasy” wygrają dwa mecze i znów będą w walce o miejsca premiowane awansem do pucharów. A Pogoń? No wygrali ten mecz, ale ciężko cokolwiek więcej napisać. Spotkanie było nudne i te 3 punty powinny być w Szczecinie bardzo szanowane.

Raków Częstochowa – ŁKS 1-1

Remis „gospodarzy” z Częstochowy na boisku w Bełchatowie

Niedziela, godz.12.30 na murawę stadionu GKS-u Bełchatów wchodzą zawodnicy Rakowa Częstochowa i ŁKS-u Łódź. Dla obu drużyn zdobycie trzech punktów było nie tylko chęcią, ale i wymogiem. Zawodnicy Marka Papszuna wygraną chcieli zbliżyć się do górnej ósemki naszej ligi. A outsaiderzy PKO Ekstraklasy pragnęli zwyciężyć, aby zachować jeszcze jakiekolwiek szansę na utrzymanie się na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. I jak to zazwyczaj jest w takich przypadkach, mecz zakończył się remisem. Remisem, który nie zadowala kompletnie nikogo. Rakowowi może brakować tych oczek do upragnionego awansu na wyższe miejsce w tabeli, a dla łodzianom strata każdego punktu to kolejny gwóźdź do piłkarskiej trumny.

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 2-1

Pierwsza wygrana nad Śląskiem

Drugim niedzielnym meczem, było starcie między Arką Gdynia i Śląskiem Wrocław. Mecz szalenie ważny dla opiekuna Arki, Ireneusza Mamrota. Raz, że liczył on na premierowe zwycięstwo swojego nowego zespołu, a dwa, że Ireneusz Mamrot jeszcze nigdy nie pokonał wrocławskiej drużyny. I w zasadzie przez zdecydowaną część meczu było bardzo blisko kolejnej straty punktów. Gdynianie przegrywali po „miękkim” rzucie karnym, który został podyktowany za faul Mateusza Młyńskiego na Robercie Pichu.

Śląsk Wrocław nie pozwalał gospodarzom na wiele. Generalnie gdyby wyciąć ostatnie 10. minut tego meczu, to byłoby to perfekcyjnie zagrane spotkanie. Niestety nie ma tak dobrze i trzeba grać do 90. minuty. A jak pokazał Marko Vejinović – niekiedy nawet do 95. minuty. Właśnie w tej minucie arcyważnego gola dla Arki zdobył rozgrywający ekipy znad morza. Wykorzystał on rzut karny, co prawda zrobił to na raty, ale nie to jest ważne. Ważne jest to, że Arka Gdynia dopisała sobie trzy punkty i delikatnie wynurzyła się spod powierzchni wody.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1-3

Wypunktowanie rozsypanej Wisły

Na ten mecz czekaliśmy. Chcieliśmy się przekonać, czy klasyk polskiej ligi nie zawiedzie fanów na tryb… yyy przed telewizorami. I nie zawiódł. Przyszła mi do głowy sytuacyjna scenka, jak to dwóch fanów piłki kopanej, ale i pewnego napoju, który najlepiej smakuje na zimno, zastanawia się nad scenariuszem meczu Wisła – Legia. Na trzeźwy rozum (o ile to możliwe) w przypadku fanatyków chmielu w płynie, każdy postawiłby na pewną wygraną gości z Warszawy. Jakież musiało być zdziwienie wszystkich tych, co obstawiali solidny łomot dla Wisły.

Sam mecz stał na solidnym poziomie. W pierwszej połowie krakowska Wisła mogła naprawdę się podobać. Objęli oni prowadzenie, po golu zdobytym przez Łukasza Burligę. Tego też nikt się nie spodziewał. Jednak nieważne kto, ważne, że wpadł gol. Po przerwie coś niewytłumaczalnego stało się z piłkarzami Artura Skowronka. Kompletnie stracili moc. A Legia? Wyglądała jak króliczki z reklamy baterii. Z każdą minutą „odjeżdżali” Wiśle coraz mocniej. Dwa gole Pekharta, który rusza się trochę jak ja na łyżwach oraz bramka Gvilli po perfekcyjnej kontrze, to najniższy wymiar kary. Osłabiona Wisła miała swoje okazję, a nawet zdobyła gola, ale arbiter słusznie go nie uznał. Podsumowując – Mistrzem Polski zostanie albo Piast, albo Legia. A Wisła wciąż musi martwić się o ligowy byt.

Ponadto zapraszamy do zapoznania się z najlepszą 11-stką 28 kolejki PKO BP Ekstraklasy:

Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Adam Danch, Benedikt Zech, Jarosław Jach - Dani Ramirez, Filip Starzyński, Erik Jirka, Mateusz Cholewiak - Łukasz Zwoliński, Tomas Pekhart

Najlepszym zawodnikiem minionej kolejki został - Tomas Pekhart

Natomiast najgorsza 11-stka prezentuje się tak:

Thomas Dahne - Mateusz Spychała, Zoran Arsenić, David Jablonsky, Vołodymyr Kostevych - Santi Samanes, Karlo Muhar, Rafał Boguski, Tymoteusz Puchacz - Patryk Tuszyński, Oskar Zawada

Najgorszym zawodnikiem wybrany został - Karlo Muhar


Avatar
Data publikacji: 8 czerwca 2020, 20:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.