Piotr Dumanowski: Juventus to Marsjanie

Tym razem przedstawiamy Wam wywiad z Piotrem Dumanowskim, komentatorem Eleven Sports i ekspertem od włoskiej piłki. Popytaliśmy go zarówno o dyspozycję największych klubów, jak i o formę polskich zawodników.

Czy uważa Pan, że Juve odskoczyło reszcie stawki na kilka najbliższych lat?

Na tę chwilę Juventus to Marsjanie, jak często określają ich włoskie media. Każdy zdaje sobie z tego sprawę, choć nie wszyscy mówią o tym głośno. Przed sezonem na konferencji prasowej Romy Kevin Strootman niefortunnie odpowiedział na pytanie o siłę Bianconerich: „Z Juve gramy tylko dwa mecze w sezonie, pozostałe 36 można wygrać” – wypalił Holender. Oczywiście szybko wtrącił się siedzący obok Luciano Spalletti sugerując, że jego zawodnik postradał zmysły i nie wie co mówi. Juventus ma nowoczesny stadion, najmocniejsze fundamenty finansowe i jest najbardziej globalną marką, na pewno mają obecnie przewagę nad resztą stawki, ale moim zdaniem liga zmierza w dobrym kierunku i możemy spodziewać się renesansu włoskiej piłki. Kilka klubów pracuje nad projektami nowych stadionów, pojawiają się zagraniczni inwestorzy, jak choćby w Interze, oglądamy coraz więcej młodych włoskich talentów, dlatego ta różnica między Juventusem a pozostałymi wielkimi Serie A może się stopniowo zmniejszać, z korzyścią dla wszystkich.

Świetną rundę zaliczył AC Milan. Czy Rossoneri mają tak mały potencjał, czy Vincenzo Montella jest jednak dobrym taktykiem?

Vincenzo Montella to dobry trener, który w ostatnim czasie nie miał wyników. Po bardzo słabym epizodzie w Sampdorii potrzebował podreperować swój wizerunek. Podobnie jest z Milanem, który w ostatnich latach gra dużo poniżej oczekiwań. Pierwsza runda tego sezonu była znakomita dla Rossonerich, najlepsza od czasów Massimiliano Allegrego, który przypomnijmy dał Milanowi ostatnie Scudetto. Problemy finansowe wymusiły znaczące odmłodzenie składu, co sprawiło, że szansę otrzymali tacy piłkarze jak Davide Calabria czy Manuel Locatelli. Do tego można dołożyć młodych, ale już mających doświadczenie Gianluigiego Donnarummę, Alessio Romagnolego i Mattie De Sciglio oraz przeżywającego erupcję formy Hiszpana Suso i mamy prawdziwy Baby Milan, który w niektórych spotkaniach potrafił wystawić zespół ze średnią wieku 23,5 roku. Warto przypomnieć, że podobnie rodził się wielki Milan Silvio Berlusconiego przed 30 laty, gdy szkoleniowcem został wówczas jeszcze szerzej nieznany Arrigo Sacchi i stawiał na młodych wychowanków jak Alessandro Costacurta, Filippo Galli, Paolo Maldini, Franco Baresi czy Alberigo Evani. Jak mówił w rozmowie z „Guerin Sportivo” Filippo Galli, członek dwóch wielkich ekip Milanu, tej Sacchiego i tej Capello, u podstaw tamtych sukcesów również leżały początkowe problemy ekonomiczne. Teraz przez Milanem być może rozpocznie się nowa era, wydaje się, że klub wreszcie przejmą chińscy inwestorzy, ale wiemy, że w obecnym futbolu bez odpowiednich środków nie można niczego zdziałać.

Czy Bartosz Bereszyński okaże się równie dobrym transferem co Karol Linetty?

Pierwsze tygodnie pokazują, że Bereszyński powinien sobie poradzić. Wiadomo było, że nie będzie miał konkurencji nie do zdarcia. Jacopo Sala nie jest piłkarzem nie wiadomo jakiej klasy i „Bereś” w formie zjada go na śniadanie, co pokazywał w niektórych meczach Legii w Lidze Mistrzów. Polak trafił do klubu, w którym nie ma wielkiej presji, co również pozwoli mu spokojnie zaadaptować się w nowym otoczeniu. Sampdoria miała swoje lata świetności na początku lat 90tych z legendarnym Vujadinem Boszkowem na ławce i niesamowitym duetem w ataku Gianluca Vialli – Roberto Mancini. Bała się ich cała Europa, ale obecnie jest to zespół maksymalnie na środek tabeli Serie A. Oprócz tego Bereszyński trafił do świetnego miejsca do życia. Vialli mówił o Genui jako o miejscu zawieszonym pomiędzy metropolią a prowincją. Z jednej strony jest to duże miasto, liczące ponad 600 tysięcy mieszkańców, gdzie niczego nie brakuje, ale z drugiej tempo życia jest inne niż w największych ośrodkach. W dodatku stolica Ligurii jest pięknie położona, krajobrazy są niesamowite, góry schodzące do morza, sporo zieleni, wspaniały rajski klimat.

Kto według Pana, powinien być podstawowym zawodnikiem Napoli? Jorginho, Zieliński, czy może Diawara?

W drugiej linii Napoli są trzy miejsca. Jedno z góry trzeba zarezerwować dla Marka Hamsika. Przy obsadzie pozostałych dwóch Maurizio Sarri ma zapewne duży ból głowy, dlatego oglądamy dużą rotację. Diawara i Zieliński mają ogromny potencjał. Przed sezonem wydawało się, że Jorginho i Allan, po tym co prezentowali w poprzednich rozgrywkach są nie do wygryzienia. Liczby przemawiają za Zielińskim. Z Polakiem w wyjściowym składzie Napoli przegrało tylko jeden mecz. W dodatku, gdy reprezentant Polski jest na boisku to Azzurri mniej tracą i zdobywają prawie dwa razy więcej bramek. Na dłuższą metę powinien wygrać rywalizację z Allanem, chociaż natężenie spotkań sprawia, że obaj będą mieli sporo okazji do gry. Jeśli Zieliński poprawi grę w odbiorze może być w przyszłości w czołówce pomocników na świecie.

Jak widzi Pan przyszłość Szczęsnego i Skorupskiego ?

Przyszłość Szczęsnego, jak sam mówi zależy od Arsenal Wengera. Polak mówi, że dobrze czuje się w Rzymie, ale jego dom jest w Londynie i wiadomo, że chciałby ponownie grać w ukochanym Arsenalu. W tym sezonie Szczęsny jest w kapitalnej formie, jak dla mnie na tę chwilę jest to najpewniejszy bramkarz w całej Serie A, dlatego może być spokojny, że będzie grał na najwyższym poziomie. Byłoby świetnie, gdyby Roma go wykupiła, ale wiemy, że po pierwsze w grę wchodzą duże pieniądze, a po drugie, jak podkreśla nawet sam Szczęsny, Alisson również ma ogromny potencjał.

Łukasz Skorupski też przeżywa najlepszy okres w swojej karierze, o ile w poprzednim sezonie można było jeszcze mieć jakieś wątpliwości, o tyle w tych rozgrywkach potwierdza, że mógłby występować niemal w każdym klubie w Serie A. Jest kilka zespołów z ambicjami, które mają słabszego bramkarza niż Skorupski, jak choćby Lazio, gdzie Federico Marchetti najlepsze lata ma już za sobą.

Arkadiusz Milik jest bliski powrotu do gry. Wróci silniejszy?

Na pewno. Wielu piłkarzy zmagało się z podobnymi problemami na początku gry a potem robili wielkie, międzynarodowe kariery. Milik wykazał się wielką wolą walki, ogromnym profesjonalizmem i jak dla mnie wygrał już Scudetto. Dojść do pełni sprawności po taki urazie w nieco ponad 100 dni pokazuje, że mamy do czynienia z zawodnikiem o wspaniałych charakterze oraz warunkach fizycznych, bo nie każdy byłby w stanie tego dokonać. Teraz, jak cały Neapol, czekamy na gole bombera z Polski.

Co było głównym powodem niepowodzenia Franka de Boera w Interze? W wywiadach żalił się, że nie dostał wystarczająco dużo czasu na poukładanie drużyny?

Każdemu trenerowi brakuje czasu, gdy jest zwalniany po kilkunastu  tygodniach. Z tym nie sposób dyskutować. De Boer padł ofiarą zamieszania w klubie. Zwolnienie Roberto Manciniego może było dobrym pomysłem, ale na pewno nie na dwa tygodnie przed startem ligi. W poważnej piłce nie można tak funkcjonować. Teraz kibice Interu mogą liczyć na większa stabilizację pod wodzą Stefano Piolego, który wykonuje fantastyczną robotę.

Zaskakuje Pana wysoko pozycja Atalanty? Sądzi Pan, że to zasługa Gian Piero Gasperiniego?

Nie można odmówić zasług Gasperiniemu, który znany jest z tego, że potrafi jak nikt pracować z młodzieżą, dlatego też został ściągnięty właśnie do Bergamo. Pochwały należą się jednak całemu klubowi. La Dea znana jest ze świetnej akademii. W ostatnich kilku latach wpompowano blisko 30 mln euro w centrum treningowe Zingonia. Prezydent klubu pan Antonio Percassi jest człowiekiem bardzo majętnym, który ma wiele różnorakich interesów, między innymi za jego sprawą niebawem pojawi się pierwszy w historii Starbucks na włoskiej ziemi. Percassi inwestuje w sposób bardzo przemyślany, dlatego zamiast ściągać zawodników o wielkich nazwiskach sam ich kreuje. Geatano Scirea, Roberto Donadoni, Giampaolo Pazzini, Riccardo Montolivo to wychowankowie Atalanty, a teraz z tej „fabryki mistrzów” wychodzą takie wschodzące gwiazdy jak Roberto Gagliardini, Mattia Caldara, Andrea Conti czy Alberto Grassi. To w Atalancie w meczu z Sampdorią w pierwszym składzie znalazło się dwóch zawodników urodzonych w…1999 roku! Był to pierwszy taki przypadek w najlepszych ligach Europy. Wspaniała praca Gasperiniego, ale fundamenty pod ten sukces zostały wylane dawno temu.

Zarówno Lazio jak i Roma świetnie radzą sobie w tym sezonie. Szczególnie podopieczni Simone Inzaghiego są na fali wnoszącej. Czy obie rzymskie drużyny zakwalifikują się do europejskich pucharów?

Przypadek Simone Inzaghiego pokazuje jak ważne w życiu i w zawodzie trenera jest szczęście. Przypadkowy zbieg okoliczności sprawił, że otrzymał szansę prowadzenia w tym sezonie Lazio i okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Lazio ma obecnie 43 punkty i nie grało tak dobrze od czasów Svena Gorana Erikssona i wygranego Scudetto w 2000 roku. Inzaghi porównywany jest pod tym względem do Szweda oraz do Roberto Manciniego, który również osiągał z Lazio dobre wyniki, ale było to szmat czasu temu. Myślę, że Lazio zajmie miejsce w najlepszej szóstce na koniec sezonu.

Co do Romy, dla nich celem jest Scudetto, które Giallorossi chcieliby podarować Tottiemu na zakończenie kariery. Byłaby to historia niesamowita, ale wiemy, że 7 punktów straty do Juventusu sprawia, że są to marzenia ściętej głowy. Rzymianie mogą być spokojni o to, że znajdą się na ligowym podium. Nie ma się co oszukiwać, że na tę chwilę Juventus, Roma i Napoli dystansują resztę ligi.

Andrea Belotti pod skrzydłami Sinisy Mihajlovica gra fantastycznie. Czy jest we Włoszech klub, który mógłby sprowadzić “Koguta”?

Belotti to obecnie napastnik numer jeden reprezentacji Włoch, którą buduje Giampiero Ventura. Jego talent eksplodował i wiadomo, że chciałby go mieć u siebie każdy trener w Italii, ale realia są takie, że prezydent Urbano Cairo życzy sobie za il Gallo ogromne pieniądze, których nikt poza Juventusem na Półwyspie Apenińskim nie jest w stanie wyłożyć.

Czy Gonzalo Higuain został przepłacony?         

Za szybko na takie oceny. Na tę chwilę Higuain gra świetnie, od momentu dołączenia do Juve, od spotkania z Fiorentiną pokazuje, że jest potwornie mocny i na tę chwilę trzeba go uznawać za faworyta w wyścigu o tytuł Capocannoniere. Jeśli wygra po raz kolejny dokona tego drugi raz w karierze jako pierwszy z Argentyńczyków, osiągnie coś, co nie udało się takim snajperom jak Batistuta czy Crespo. Jeśli Higuain wyga z Juventusem Serie A, Coppa Italia i Ligę Mistrzów (po 20 latach oczekiwania) nikt nie będzie się zastanawiał ile El Pipita kosztował.

Czy Gagliardini może osiągnąć poziom Stankovicia?

Przejął numer 5, z którym wcześniej występował właśnie Dejan Stanković, czyli symbol waleczności i wielkiego ducha walki w Interze. Obaj również przenosili się do Interu w zimowym oknie transferowym, Stanković opuścił Lazio, Gagliardini musiał przeprowadzić się ledwie 50 kilometrów na zachód, z Bergamo. Na pewno obaj dołączyli do Interu w innych momentach swojej kariery, co prawda Serb najwięcej wygrał właśnie w Mediolanie, ale przed transferem miał już na koncie wszystkie włoskie trofea oraz Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy. Gagliardini jest na początku swojej drogi, jeszcze rok temu był tylko rezerwowym w Atalancie, ale w ciągu kilku miesięcy zrobił niesamowity progres. Wielu ludzi widzi w nim czołowego pomocnika reprezentacji Włoch na lata. Początek w Interze ma świetny. Jego brat, który grał w piłkę, ale doszedł tylko do poziomu Primavery mówił, że Roberto nigdy nie zżera presja i tak rzeczywiście jest. Od początku prezentuje się bardzo pewnie i oby rozwijał się w takim tempie.

Jak ocenia szanse włoskich ekip w tym sezonie w europejskich pucharach?

Skreślamy dni w kalendarzu w oczekiwaniu na dwumecz Napoli z Realem Madryt. Biorąc pod uwagę, że Neapol gra obecnie kosmiczną piłkę, o czym mówił chociażby Roberto Donadoni, po przegranej Bolonii z Azzurrimi aż 1-7, zespół Maurizio Sarriego może sprawić niespodziankę. Wiadomo, że na poziomie Realu w Serie A gra tylko Juventus, więc dla wielu zawodników spod Wezuwiusza będzie to zetknięcie z innym światem, mecz z aktualnym mistrzem Europy, ale Neapol bardzo potrzebuje takiego sukcesu i spodziewam się wspaniałego dwumeczu, oby z polskimi akcentami. Zęby na te mecze ostrzy sobie szczególnie Piotrek Zieliński, który prywatnie od dziecka mocno kibicuje Realowi. Oby zapadł w pamięci kibicom na Bernabeu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x