blank
fot.
Udostępnij:

Piast Gliwice – Lech Poznań: Do boju Kolejorz!

Nowy sezon Lech Poznań rozpoczyna tam, gdzie kończył poprzednie rozgrywki. Wtedy był to mecz na boisku kandydata do tytułu mistrzowskiego, dziś jest to mecz z aktualnym Mistrzem Polski. Otoczka tych dwóch następujących po sobie spotkań jest zupełnie inna, tak jak zupełnie inny jest Lech w porównaniu z ostatnią kolejką sezonu 2018/2019.

19 lipca 2019 roku, godz. 18.28 - długą piłkę w stronę Piotra Parzyszka zagrywa Martin Konczkowski. Do zagranej futbolówki wraz z napastnikiem Piasta startuje Rafał Janicki, oraz dość niespodziewanie bramkarz Lecha, Matus Putnocky. Gliwiczanom do przypieczętowania mistrzowskiego tytułu brakuję tylko i aż wygranej. Nie musieliby się oni oglądać na wynik meczu Legii z Zagłębiem Lubin (ostatecznie w Warszawie padł remis).

Obraz nędzy i rozpaczy

W sekundzie, w której w pobliżu piłki znaleźli się Parzyszek, Janicki i Putnocky większość kibiców "trzymała kciuki" za to, aby żaden z zawodników Lecha jej nie przejął. I tak też się stało - kuriozalny błąd zawodników Kolejorza, piłkę do pustej bramki kieruje zawodnik Piasta, gliwiczanie zostają mistrzami, a kibice Lecha "cieszą się", że ich zawodnicy nie popsuli święta w Gliwicach.

Tak było dwa miesiące temu, gdy fani Kolejorza mieli serdecznie dość kolejnych popisów swoich ulubieńców. Brak atmosfery, katastrofalny styl, pustki na trybunach i narastająca niechęć będą symbolem sezonu trzech trenerów (Djurdjević, Nawałka, Żuraw). Wydawało się, że atmosfera z końcówki sezonu 2017/2018 gdzie Lech w końcówce koncertowo spartaczył szansę na tytuł Mistrza Polski szybko się w Poznaniu nie powtórzy. Można było mieć nadzieję, że rządzący Lechem zrozumieli przekaz i zrobią wszystko, aby kibic Lecha nie musiał się za ten klub wstydzić. Jak wiemy nic takiego nie miało miejsca. Sezon 2018/2019 okazał się jeszcze większą klapą od wcześniejszego i poznaniacy zakończyli te rozgrywki na ósmym miejscu w ligowej tabeli.

Zmiana optyki

W zasadzie żadnych pretensji za poprzedni sezon nie można mieć do trenera Dariusza Żurawia. Próbował on w samej koncówcę tak zmobilizować drużynę, żeby nie doszło do kompletnej katastrofy i spadku do grupy walczącej o utrzymanie w polskiej Ekstraklasie. A nie było to łatwe. W zespole większość zawodników już wiedziała, że po sezonie odejdzie z Lecha i ich myśli kumulowały się na tym, gdzie zagrają za kilka tygodni. Umieranie za niebiesko-białe barwy zeszło na drugi plan.

Dziś, w dniu meczu z Piastem Gliwice w ramach nowego sezonu mamy do czynienia z "nowym Lechem". Lechem, który w zamiarach i marzeniach właścicieli ma być drużyną walczącą, pokazującą charakter i nieodpuszczającą do ostatnich minut meczu. Mają to zagwarantować zawodnicy młodzi, którzy z racji bycia wychowankami Kolejorza wiedzą jakie wymagania przed Lechem stawiają kibice. Ale też zawodnicy zza granicy, którzy w swoich zespołach wyróżniali się zadziornością, nieustępliwością i w swoich byłych zespołach pełnili funkcję kapitanów. Nie są to może transfery zawodników z pierwszych stron gazet, ale nie tego dziś Lechowi potrzeba.

Pod wodzą Dariusza Żurawia Kolejorz ma rozgrywać piłkę, a nie za nią biegać. Taki profil zawodnika był przez prezesów Lecha poszukiwany i tacy zawodnicy jak Mickey van der Hart czy Lubomir Satka mają zagwarantować spokój w wprowadzaniu piłki od linii defensywnej. Karlo Muhar ma być zawodnikiem ze starych czasów, wyznającym zasadę - piłka przejdzie, ale rywal nie. Rzecz jasna kibice życzą sobie, aby wszystko odbywało się w ramach przepisów i Muhar nie musiał często pauzować za otrzymane żółte kartki. Dodając do tego Darko Jevticia, który został wybrany kapitanem zespołu i wszyscy związani z Lechem mają nadzieję, że pokaże w końcu pełnie swoich umiejętności Lech Poznań ma być tym razem pozytywnym zaskoczeniem rozgrywek.

Młodzi, ale ważni

Po resecie kadry jaka nastąpiła względem zeszłorocznych rozgrywek, nie sposób nie wspomnieć o dużej ilości wychowanków w pierwszym składzie Lecha. Do Roberta Gumnego, Kamila Jóźwiaka czy Tymoteusza Klupsia kibice już się przyzwyczaili. Teraz ci młodzi, ale już doświadczeni piłkarze mają pomóc w wprowadzaniu innych wychowanków, którzy wrócili do Poznania z wypożyczeń. Mleczko, Puchacz, Moder, Tomczyk - nie każdy z nich od razu będzie odgrywał znaczącą rolę w pierwszym zespole, ale zamiarem szefów Lecha jest to, żeby za kilka lat do klubu spływały oferty porównywalne do tej z Southampton, który za Jana Bednarka zapłacił 6 mln. Euro.

Oczywiście ewentualna cena za zawodnika jest pochodną jego dobrej gry, ale i dobrej gry całego zespołu. Dlatego ci młodzi zawodnicy jeśli już dostaną swoją szansę, muszą ją wykorzystać do granic możliwości, mając jednak na uwadze to, żeby nie przedobrzyć i pisząc wprost - nie spalić się. Od początku wymagania kibiców urosły zwłaszcza względem Tymoteusza Puchacza. To on jest w pewnym sensie symbolem "nowego Lecha". Dzięki swojemu charakterowi i podejściu do życia szybko wyrósł na jedną z ważniejszych postaci w zespole trenera Żurawia. Trzeba mieć nadzieję, że gdy już otrzyma od szkoleniowca szansę, to będzie potrafił ją wykorzystać, a fanom nie będzie kojarzył się z tylko z poczucia humoru.

Psychika Mistrza

Lech Poznań zawita dziś do Gliwic na mecz z Piastem podrażnionym odpadnięciem z eliminacji Ligi Mistrzów po dwumeczu z Bate Borysów. Do 82. minuty środowego spotkania to zawodnicy Waldemara Fornalika byli w drugiej rundzie eliminacji, ale wtedy tylko w sobie znany sposób bramkarz Frantisek Plach przestał myśleć. Wybiegł on w stronę zagranej w pole karne piłki i zamiast ją wybić, zahaczył nadbiegającego rywala, a arbiter bez wahania podyktował rzut karny. Od straconej bramki Piast przestał grać, a zawodnicy z Białorusi poczuli krew i na chłodno wykorzystali mentalny dołek Mistrzów Polski. Można pisać, że Bate nie było lepsze i nie zasługiwało na awans, ale to wynik idzie w świat, a ten jest taki, że po raz kolejny nasz zespół nie poradził sobie w eliminacjach najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek.

Wielu ekspertów zastanawia się jakiego Piasta dziś zobaczymy? Mając w głowach mecz z środy, który mimo zapewnień będzie w myślach zawodników i wiedząc, że za kilka dni gliwiczan czeka mecz z łotewską Riga FC. Odpadnięcie w taki sposób, gdy zespół nie był gorszy od utytułowanego rywal z pewnością pozostawia ślad. Pytanie czy trener Fornalik skutecznie zmobilizuję swoich zawodników?

Wiele zależeć będzie od samych Lechitów, którzy dziś nie mają "wymogu" nie wygrać. Nowy sezon i nowe otwarcie najlepiej byłoby rozpocząć pewną wygraną i tego od Lecha Poznań wymagają dziś fani.

Nasz typ: 2


Avatar
Data publikacji: 20 lipca 2019, 7:41
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.