fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Peszko: U trenera Stokowca jest problem z komunikacją

- U trenera Stokowca jest jednak problem z komunikacją. Przecież mógł wziąć mnie na rozmowę, powiedzieć: „Sławek, wkur... mnie swoim podejściem, nie pasujesz do mojej drużyny, bo wolę zawodników, którzy będą mnie słuchać - mówi Sławomir Peszko w szczerym wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym".

Nie jest żadną tajemnicą, że Piotr Stokowiec i Sławomir Peszko nie pałają do siebie miłością, a jest wręcz przeciwnie. Były skrzydłowy reprezentacji Polski nie pozostawiał suchej nitki na szkoleniowcu, a w czerwcu wypalił, że jest on "śliskim typem". Izabela Koprowiak z "Przeglądu Sportowego" w rozmowie ze Sławomirem Peszko postanowiła wrócić do jego przeszłości w Gdańsku.

- Sądziłem, że po powrocie z wypożyczenia do Wisły Kraków pogram w Gdańsku jeszcze sezon, a przez kolejnych pięć lat będę tam pracował jako skaut. Taki zapis miałem przecież w kontrakcie z Lechią. W maju mieliśmy z trenerem Stokowcem spotkanie, podaliśmy sobie rękę. I zapowiadało się nieźle, zacząłem dobrze grać - zaczął obecnie piłkarz Wieczystej Kraków.

- Chcę uwolnić się od jego mentalności. Kiedy poszedłem na wypożyczenie do Wisły Kraków, niesamowicie odżyłem. W końcu byłem w prawdziwej szatni, w której piłkarze trzymają się razem - dodaje.

- Mieliśmy w Lechii zgraną paczkę. Byłem w niej ja, Rafał Wolski, Patryk Lipski, Artur Sobiech, Błażej Augustyn, Lukas Haraslin, Daniel Łukasik, wcześniej jeszcze Michał Mak. Bardzo dobrze ze sobą żyliśmy. Ktoś w klubie chyba jednak uznał, że jest nam za dobrze. A czy to nie o to chodzi, żebyśmy się ze sobą dobrze czuli, dogadywali? - wspomina.

- U trenera Stokowca jest jednak problem z komunikacją. Przecież mógł wziąć mnie na rozmowę, powiedzieć: „Sławek, wkur... mnie swoim podejściem, nie pasujesz do mojej drużyny, bo wolę zawodników, którzy będą mnie słuchać, nie odważą się odzywać w szatni. Rozwiążmy kontrakt za porozumieniem stron, bo ta współpraca nie ma sensu”. Gdybym to usłyszał, sytuacja byłaby klarowna. On jednak działał inaczej. Kiedy strzelałem gole z Piastem i Lechem, klepał po plecach, mówił do mnie „Sławuś” i pytał, czy może chcę mniej trenować - przypomina Sławomir Peszko.

- A o Stokowcu nie chcę myśleć, zastanawiać się, jak bym się zachował. Chcę uwolnić się od jego mentalności. Kiedy poszedłem na wypożyczenie do Wisły Kraków, niesamowicie odżyłem. W końcu byłem w prawdziwej szatni, w której piłkarze trzymają się razem, trener ma bajerę, kontakt z zespołem. Kiedy jest źle, to po meczu opierdzieli, ale nie mówi o jakichś niepotrzebnych głupotach - podsumowuje. 35-latek nie jest jedyny, który nie wypowiada się pochlebnie o Piotrze Stokowca - wystarczy wymienić Marco Paixao, Rafała Wolskiego czy Artura Sobiecha.

źródło: przegladsportowy.pl / własne


Avatar
Data publikacji: 21 sierpnia 2020, 9:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.