Dziś w przede dniu wprowadzenia reformy mówiącej o wymogu wystawiania w składzie jednego zawodnika urodzonego nie później niż w 1998 roku - tak zwanego młodzieżowca, postanowiłem skupić się na tym jak na teraz wygląda gra młodych polskich piłkarzy w ekstraklasowych klubach.
Na samym początku próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, kiedy i na jakiego zawodnika możemy mówić, że nadal jest tym młodym? Czy jest to piłkarz określony wyżej wymienionym przepisem? Czy może jest to piłkarz nieco starszy, ale bez doświadczenia na ligowych boiskach?
Rozsądnym wydaję się stwierdzenie, że młodym zawodnikiem możemy nazywać gracza w wieku jeszcze juniorskim, ale już w miarę regularnie pojawiającym się w składzie swojego zespołu. Nie możemy mylić braku doświadczenia z młodym wiekiem, bo przecież może zdarzyć się przypadek, że piłkarz 30 letni też nie jest doświadczony w Ekstraklasie. Bo z różnych przyczyn wcześniej nie trafił na ten poziom.
Z drugiej strony jednak nie ma żadnego przepisu określającego to, kiedy na zawodnika możemy mówić - tak, ten piłkarz jest już doświadczonym zawodnikiem. Dlatego według mnie bardzo ważnym jest to, aby młody piłkarz, który wyróżnia się w ekipach juniorskich jak najszybciej trafiał do Ekstraklasy. I żeby to tutaj nabierał niezbędnego doświadczenia i z czasem decydował o tym jak wygląda gra jego zespołu. Polskie klubu jak doskonale wiemy, żyją z pieniędzy wynegocjowanych za młodego zawodnika przy zagranicznym transferze. Oczywiście pieniądze są tym co wpływa w największym stopniu na rozwój danego zespołu, ale nie wolno przy tym zapominać o rozwoju zawodnika. Dobrze byłoby gdyby młody zdolny zawodnik od początku nie był traktowany jak biegająca świnka skarbonka. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że dziś świat piłki jest jaki jest i każdy wyróżniający się piłkarz prędzej czy później wyjedzie z naszej ligi.
Młodzi i odpowiedzialni
Pisząc o tych młodych, ale już w dużym stopniu decydujących o tym jak wygląda gra ich zespołu na pierwszy plan wysuwa się nazwisko Żurkowski.
Piłkarz Górnika niejednokrotnie już pokazywał to, że jego forma jest odzwierciedleniem formy całego zespołu. W zeszłym kapitalnym dla zabrzan, ale i dla samego siebie sezonie Szymon prezentował się znakomicie. Górnicy zajęli miejsce premiowane awansem do europejskich pucharów, a sam Żurkowski był jednym z odkryć poprzedniego sezonu. Po grze w eliminacjach Ligi Europy cały zespół Górnika dotknął "pucharowy pocałunek śmierci" i jesienią nie zdobyli tyle punktów na ile w Zabrzu liczyli. A i sam Szymon Żurkowski w wielu meczach nie prezentował się na miarę swojego talentu. Wahania formy u młodych piłkarzy są czymś naturalnym i to od trenera zależy jak długo młody zawodnik będzie znajdował się w takim dołku. Drugim obok Szymona Żurkowskiego, młodym i decydującym o grze swojej drużyny jest pomocnik Legii Warszawa Sebastian Szymański. Może nie jest on aż tak bardzo powiązany z ogólną formą Legii na danym etapie sezonu, ale też daję się zauważyć, że dobra gra młodego zawodnika ułatwia grę całego zespołu. Od kilku miesięcy mówi się, że transfer Szymańskiego to kwestia czasu, a i kwota ewentualnego transferu ma robić wrażenie. Na dziś jednak Sebastian Szymański musi skupić się na grze w Legii, a Szymon Żurkowski oczywiście zrobi wszystko żeby utrzymać Górnika w Lotto Ekstraklasie, ale po sezonie wyjedzie do włoskiej Fiorentiny.
W ogóle patrząc globalnie to w polskiej lidze jest wielu młodych zawodników grających właśnie w linii środkowej. Oprócz wyżej wymienionej dwójki są jeszcze tacy zawodnicy jak Filip Jagiełło, który po sezonie zasili ulubiony ostatnio kierunek polskich piłkarzy czyli włoską Seria A. A konkretnie odejdzie do Genoi. Jednym z tych decydujących o grze swojej drużyny śmiało nazwany może zostać grający w Piaście Gliwice Patryk Dziczek. Myślę, że utalentowany nie mniej od Żurkowskiego, Szymańskiego czy Jagiełły, a do tego grający pod wodzą jednego z lepszych ekstraklasowych trenerów. Waldemar Fornalik słynie z tego, że potrafi z drużyn i piłkarzy nie mających większych przedsezonowych ambicji zrobić sensownie grającą w piłkę ekipę. A na tym zyskuje klub, ale jak w przypadku Patryka Dziczka sam piłkarz, którego nazwisko krążyło w kręgu zainteresowań m.in Lecha Poznań.
Młodzi, ale pewni defensorzy
Gdybym ten tekst pisał w analogicznym momencie zeszłego roku, podsumowanie młodych obrońców rozpocząłbym od Mateusza Wieteski.
Chłopak zrobił w Zabrzu prawdziwą furorę, strzelając 7 bramek i będąc jednym z lepszych defensorów w całej lidze. Dziś po powrocie do Legii nie gra tak często jak w Górniku, ale w tych występach w których zagrał nie wyglądał najgorzej. Nie jest to taki wpływ na zespół jak w Zabrzu, ale nie zaginął jak to niekiedy się dzieję. W obecnych rozgrywkach na pierwszy plan wśród młodych obrońców wysuwa się zawodnik Pogoni Szczecin, Sebastian Walukiewicz.
"Skorzystał" on na kontuzji Jarosława Fojuta i od początku sezonu prezentuję się przyzwoicie. Czego efektem jest podpisany już kontrakt z włoskim Cagliari. Trener "Portowców" Kosta Runjaic nie waha się i odważnie stawia na młodych zawodników, czego przykładem jest właśnie Walukiewicz. Ale i jego partner z środka defensywy Mariusz Malec, chociaż ten jest nieco starszy, ale wchodził do składu bez żadnego doświadczenia na tym poziomie. W przypadku Walukiewicza najbardziej dziś muszą żałować w Warszawie. Pozwolili odejść zawodnikowi, któremu nie dano szansy. A dziś ten sam piłkarz za 4 mln Euro zostaję wytransferowany do zagranicznego klubu. I wydaję się, że nie jest to kwota przesadzona.
Innym przykładem młodego polskiego defensora jest Robert Gumny z Lecha. Chłopak, o którym mówi się od dłuższego czasu, że to właśnie on pobije rekord transferu z Ekstraklasy i przebije kwotę za która Lech sprzedał do Southampton Jana Bednarka. Sam Gumny był bliski transferu równo rok temu, ale wtedy BMG nie zdecydowała się wyłożyć około 8 mln Euro za zawodnika nie w pełni zdrowego. Moim zdaniem co się odwlecze to nie uciecze. I latem po Mistrzostwach Europy do lat 19 będziemy świadkami kolejnego rekordowego transferu z polskiej ligi. Co prawda w tym sezonie gra Roberta Gumnego nie odciska się tak mocno na grze Lecha, bo przez większą część jesieni leczył on kontuzję. Statystyk też nie ma powalających, to jednak jego powrót na boisko w meczu z Legią scalił poznańską defensywę i cały blok obronny zaprezentował się dobrze.
W Lotto Ekstraklasie znajdziemy obrońców do gry w środku jak i na prawej stronie defensywy. Gorzej sytuacja przedstawia się z lewej strony obrony. Tam ciężko znaleźć młodego polskiego zawodnika odgrywającego znaczącą rolę w swoim klubie. Na dziś do niższej ligi wypożyczeni są Tymoteusz Puchacz z Lecha (GKS Katowice) oraz Kamil Pestka z Cracovii (Chrobry Głogów) i być może to oni w najbliższym czasie staną się liczącym się lewymi defensorami.
Napastników brak
Przeglądając kadry zespołów w oczy rzuca się brak młodego zawodnika, grającego w linii ataku. Żadna z drużyn nie ma w swoim zespole takiego piłkarza, którego gole w dużym stopniu przyczyniłyby się do zdobycia punktów.
Na upartego jedynym, którego mógłbym wskazać byłby Adam Buska z Pogoni Szczecin. On jednak rocznikowo nie nadaję się do przepisu o młodzieżowcu. I to właśnie pokazuję gdzie i w jakiej formacji są największe braki. A wydawać by się mogło, że młodzi piłkarze do linii ataku powinni sami się pchać. Bo przecież większość z tych, którzy marzą o grze w piłkę chcę strzelać gole. W Lechu był Paweł Tomczyk, który zdobył dwa jedyne gole w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, ale został wypożyczony do Piasta. Tam nie gra, bo forma zawodników Waldemara Fornalika nie wymusza jakichkolwiek zmian. Nie wiem czy w Lechu pod wodzą Adama Nawałki miałby większe szansę na grę, zwłaszcza po transferze Timura Zhamaletdinova, ale na razie wydaję się, że trafił z deszczu pod rynnę.
Podsumowując, są drużyny gdzie przepis gry młodzieżowca nie wywróci organizacji klubu do góry nogami. Nawet wtedy, gdy wyróżniający się młody piłkarz wyjedzie za granicę. Takie kluby będą miały gotowych następców. Są jednak zespoły, gdzie ten przepis będzie wymagał wiele pracy nad kadrą drużyny, bo w niej ciężko znaleźć zawodnika młodego. A już w ogóle młodego i takiego, który już dziś odgrywa większą rolę w zespole.