Michał Koj: To ogromny zaszczyt być kapitanem tak wielkiego klubu

źródło: górnikzabrze.pl

Michał Koj to z pewnością jeden z najtwardszych zawodników grających w Ekstraklasie. Gdyby nie kontuzje, mógłby wycisnąć ze swojej kariery jeszcze więcej i na dodatek zadebiutować w reprezentacji Polski. W wywiadzie dla goal.pl opowiedział między innymi o grze w Grecji, byciu kapitanem Górnika i zainteresowaniu reprezentacji Polski. 

Michał Koj w latach 2010-2012 był zawodnikiem Panathinaikosu. Jak sam twierdzi, nie żałuje wyjazdu, bo dzięki niemu inaczej patrzy na futbol – Były pozytywne i negatywne strony tego wyjazdu, jednak na pewno nie żałuje. Wiele pozytywów wyciągnąłem z pobytu w Grecji, zyskałem wiele nowych spojrzeń na futbol. Między innymi w trakcie sezonu 4 razy w tygodniu mieliśmy zajęcia na siłowni przed treningami. Po stronie plusów można zapisać także wiele aspektów piłkarskich i taktycznych.

W okresie, kiedy obrońca grał w juniorskim zespole greckiego klubu, seniorzy mierzyli się w Lidze Mistrzów chociażby z FC Barceloną. Różnica pomiędzy poziomem ligi polskiej a ligi greckiej była zauważalna – Przed wyjazdem nie miałem okazji sprawdzić się w seniorskiej piłce w Polsce, jednak po przyjeździe mogłem zauważyć duże różnice. W Panathinaikosie grali reprezentanci Grecji, Brazylii i wielu innych, świetnych zawodników, którzy na boisku udowadniali swoją wyższość. Dużo lepsze wyszkolenie techniczne, poruszanie po boisku, zmysł taktyczny – to działało na korzyść piłkarzy, których spotkałem podczas pobytu za granicą.

Na pewno spojrzenie na wszystko z innej strony – jak „od środka” wygląda klub, jak funkcjonuje akademia. Wiem, jak u nas to wygląda, jaki jest stan boisk, w jaki sposób jest prowadzona młodzież i jak jest wprowadzana do pierwszego zespołu. Tam wszystko wyglądało inaczej.

Georgios Giakoumakis przez kilka miesięcy gry w Ekstraklasie zdążył uzbierać jedynie 3 trafienia, podczas gdy w Eredivisie strzelił tych goli aż 24. Koj jednak nie sądzi, by polska liga “podcinała skrzydła” zawodnikom – Trudno powiedzieć. Tu był krótko, natomiast tam od razu zaczął strzelać. Głowa się otworzyła, sam się otworzył, było mu na pewno łatwiej. W Polsce było inaczej. Jednak nie powiedziałbym, że Ekstraklasa ogranicza zdolnych piłkarzy.

Zawodnik urodzony w Rudzie Śląskiej oznajmił również, że gdyby otrzymał ofertę z Grecji, z pewnością by ją rozważył, pomimo tego, że wiele mówiło się o problemach finansowych greckich klubów – W niektórych zespołach opóźnienia wypłat istnieją, jednak po prostu trzeba wiedzieć, gdzie trafić – czy klub jest wypłacalny. W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, jak to wygląda, jednak od Stefanosa (Evangelou) słyszałem podobne informacje na ten temat. Gdybym otrzymał ofertę z Grecji, z pewnością bym się nad nią zastanowił, myślę, że tak jak każdy. Oczywiście w zależności od proponowanych warunków.

27-latek jest pewien, że gdyby nie kontuzje, teraz byłby czołowym piłkarzem Superleague Ellada i grałby w reprezentacji Polski – Była ku temu szansa, jednak gdy zaczęły pojawiać się problemy zdrowotne, okazje na grę malały, nie wróciłem do formy sprzed kontuzji, na dodatek pojawił się kryzys, co spowodowało mój powrót do Polski. Mimo wszystko myślę, że zgodziłbym się z tą tezą. 

Nie od dziś wiadomo, że Michał Koj to jeden z najtwardziej grających zawodników w polskiej Ekstraklasie. Jak sam twierdzi, gdyby było trzeba, zagłówkowałby cegłę. Jednak jest zbyt skromny, by porównywać się do Arkadiusza Głowackiego, który na boiskach również znany był z agresywnej gry – Gdyby trzeba było zagłówkować [cegłę lub kamień], zrobiłbym to, nieważne jak i w jakiej sytuacji. Każdy zawodnik powinien dawać z siebie wszystko i walczyć do końca. Myślę, że można tam wstawić moje nazwisko, jednak do Arka nie mogę się porównywać, ponieważ to był prawdziwy ligowy twardziel.

Obrońca jest jednym z ulubieńców zabrzańskiej publiczności, a do tego nosi opaskę kapitańską. Jak twierdzi, rozpiera go duma, a opaska kapitańska jeszcze bardziej motywuje – To ogromny zaszczyt być kapitanem tak wielkiego klubu. Także motywacja – jestem chłopakiem stąd, więc ludzie patrzą na mnie w dwojaki sposób – jako kogoś z ich otoczenia i kapitana, przywódcę drużyny. Staram się wywiązywać ze swoich obowiązków w najlepszy sposób. Tak jak powiedziałem wcześniej – to ogromny zaszczy noszenia opaski w jednym z najlepszych klubów w Polsce.

Piłkarz wypowiedział się również o swoim koledze, Pawle Bochniewiczu. Nie rozumie dlaczego zawodnik Heerenven nie dostał powołania od Paulo Sousy. Pozostając w temacie, stoper 14-krotnych Mistrzów Polski powiedział, że Adam Nawałka monitorował jego sytuację i chciał go powołać do dorosłej reprezentacji – Gdy szkoleniowcem był Adam Nawałka, a my z Górnikiem w 2017 roku wywalczyliśmy prawo udziału w eliminacjach do europejskich pucharów, takie zainteresowanie było. Niestety naderwałem mięsień i temat upadł. Wiem, że pojawiłem się na liście trenera Nawałki i byłem przez niego obserwowany.

Popularny “Koju” nie traktuje piłki nożnej tylko jako pracę. Sam jest zapalonym fanatykiem, dlatego też jest tak uwielbiany wśród zabrzańskich kibiców. Stara się także zrozumieć ludzi, którzy krytykują poczynania piłkarzy – Staram się skupiać na swojej pracy, by wykonywać ją jak najlepiej i słuchać tego, czego wymaga ode mnie trener, a nie ludzie z zewnątrz. Trzeba się liczyć z krytyką kibiców po słabszym spotkaniu, ale to normalne, taki jest nasz zawód, opinia innych na temat zawodnika czy klubu jest po prostu wkalkulowana w naszą codzienność. Ja staram się nie słuchać tych, którzy nie są związani z zespołem i po prostu robię to, co do mnie należy. Nie do końca wiem, jak to jest w innych środowiskach, ale zauważyłem, że piłkarze są poddawani coraz większej krytyce i porównuje się nas do zawodników z innych krajów, chociaż gdzie indziej podchodzi się do tego zupełnie inaczej. Gdy wszystko przebiega zgodnie z planem, wyniki są zadowalające, o drużynie mówi się dobrze. Gdy jest gorzej, wiesza się psy. Więcej jest krytyki niż wsparcia, ale taki wykonujemy zawód, tak to po prostu wygląda.

Były młodzieżowy reprezentant Polski myślał swego czasu o tym, aby rzucić futbol, ale dzięki grze dla Górnika Zabrze, jego chęć do piłki nożnej powróciła – Na pewno myślałem o tym po powrocie z Grecji. To był trudny okres – kontuzja, problemy rodzinne, nic nie układało się tak, jak powinno. Wtedy zacząłem studia. Na szczęście chęć do gry wróciła i jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.

Na koniec rozmowy z Michałem Stompórem, 27-latek wyjawił plany “Trójkolorowych” na końcówkę bieżące kampanii – Zająć jak najwyższą pozycję w ekstraklasie. Jesteśmy na siódmym miejscu – wiadomo ja wygląda tabela, a które miejsce pozwoli zagrać w europejskich pucharach, to jeszcze się okaże. Każda drużyna, która mieści się w dziesiątce ma teoretyczne szansę na grę w Europie, więc każdy traktuje końcówkę sezonu w niesamowicie poważny sposób.

Zabrzański Górnik już w najbliższy piątek o 20:30 zmierzy się z Śląskiem Wrocław w rozgrywkach Ekstraklasy.

Źródło: goal.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x