Miał być albański raj, wyszedł albański burdel

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

3 czerwca 2016 – prawdopodobnie jeden z najczarniejszych dni w historii Legii Warszawa, a także dzień podjęcia najgorszej decyzji do tej pory przez obecnych właścicieli stołecznego klubu. Szkoleniowcem legionistów pozostaje Besnik Hasi. Już pierwsze zgrupowanie i pierwsze mecze pokazywały iż albański trener nie będzie miał łatwych początków za sterami Legii.

Kompromitująca przegrana w Superpucharze Polski z Lechem Poznań i słaby start sezonu ligowego były jeszcze do obrony. Wiadomo -EURO 2016. Część piłkarzy ledwo co wraca z Francji, krótka przerwa pomiędzy kolejnymi sezonami… jednak z każdym kolejnym tygodniem pojawiało się coraz więcej wątpliwości co do tego, czy Hasi to trener wystarczająco kompetentny, by pracować w zespole, który ma aspiracje, by grać w Lidze Mistrzów.

Tak, udało się awansować do elity, ale mając takich rywali jak Trencin, czy Dundalk w decydujących fazach… chyba naprawdę tylko prawdziwi amatorzy z San Marino lub Wysp Owczych nie potrafiliby wykorzystać okazji. Jednak kolejne straty punktów w lidze, odpadnięcie z Pucharu Polski zaczęło powodować coraz gorszą atmosferę w zespole. Chociażby po wypowiedziach Arkadiusza Malarza widać było, że nie jest dobrze w szatni legionistów. A Hasi jakby w ogóle nie starał się naprawić sytuacji. Wręcz przeciwnie, dowiadując się o jego poszczególnych decyzjach, co do składu, czy “taktyki” miałem wrażenie, że ktoś tu specjalnie robi sabotaż. Pokazują to przykłady z ostatnich tygodni. Mocno eksperymentalny skład na mecz  Termaliką, nielogiczne decyzje personalne przy meczu z Borussią Dortmund, czy nawet zamieszanie przed spotkaniem z Zagłębiem Lubin z Maciejem Dąbrowskim i wystawienie nieprzygotowanego Michała Pazdana… i tak można mnożyć i mnożyć.

Wszystko to spowodowało iż wielu zaczęło wątpić w jakiekolwiek umiejętności trenerskie Hasiego. Jasne, część osób słusznie zauważa iż to piłkarze grają na boisku i nawet przy bardzo słabym trenerze, takie nazwiska powinny być spokojnie w pierwszej ósemce Ekstraklasy, a nie być w okolicach strefy spadkowej. W końcu trener ma duży wpływ na formę poszczególnych zawodników pojedynczymi decyzjami, czy nawet tym jak został przepracowany okres przygotowawczy.

Od początku do końca nie było jakiekolwiek zalążka stylu, czy pomysłu Hasiego, który mógł się uwidocznić na boisku w grze legionistów. Mam wrażenie, że Albańczyk włączył Football Managera i asystent prowadził za jego mecz, a on tylko symulował jakąś obecność przy drużynie.

Na pewno duża część kibiców i ludzi związanych z Legią odetchnęło po zobaczeniu informacji o zwolnieniu Hasiego. Co dalej? Wydaje się, że obecnie drużynę mógłby poskładać ktoś z naprawdę mocną ręką, ktoś typu Stanisława Czerczesowa. Trzeba się zastanowić też, czy Ci zawodnicy, którzy zostali ściągnięci do Legii latem nie powinni się pożegnać z klubem już zimą. Kadra zrobiła się tak szeroka, a piłkarze są tak rozbici, że można mieć wrażenie iż przy Łazienkowskiej naprawdę powstał burdel. Moulin miał tylko przebłyski na początku przygody z warszawskim zespołem. Za Ofoe na boisku mógłby biegać Ryszard Kalisz, a zbytnio nie zrobiłoby to różnicy. A Langil lepiej niech zacznie grać w jakimś zespole muzycznym na pianinie. Nie wiem… może w Jaka To Melodia znajdzie się dla niego miejsce.

Tęsknić za Hasim nikt nie będzie. Teraz najważniejsze dla właścicieli Legii, to znalezienie kogoś, kto ogarnie to wszystko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.