Mecz przyjaźni meczem o wszystko. Jak Polska zagra z Węgrami?

Kamil Chmielewski

Już w czwartek o 20:45 Polska rozegra pierwszy, arcyważny mecz w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Rywalem biało-czerwonych będą Węgry, z którymi łączy nas wyjątkowo długa historia starć.

To właśnie z Węgrami reprezentacja Polski rozegrała pierwszy mecz w historii. W 1921 roku biało-czerwoni udali się w podróż do Budapesztu, jednak musieli uznać wyższość rywala. Porażka 0:1 nie była oczywiście jedyną w historii naszych starć. Bilans meczów z reprezentacja wicemistrzów świata z 1954 roku mamy wyjątkowo niekorzystny: 32 mecze: 8 zwycięstw Polski, 4 remisy, 20 porażek, bilans bramkowy: 39-97. Jednak to Polacy mogą podtrzymać dobrą passę. Ostatni mecz obu drużyn odbył się w 2011 i zakończył się dla nas zwycięstwem. W piłce dziesięć lat to szmat czasu, ale są w obecnej kadrze piłkarze, którzy pamiętają tamto spotkanie. W pierwszej jedenastce wystąpił wówczas Łukasz Fabiański, a jego zmiennikiem był Wojciech Szczęsny (teraz role się odwrócą). Oprócz dwójki bramkarzy również Robert Lewandowski i Maciej Rybus pamiętają ten mecz z perspektywy murawy.

Nie można jednak patrzeć zbytnio w przeszłość. Obie reprezentacje zmieniły się nie do poznania i spotkają się już na starcie eliminacji w meczu, który może być kluczowy w kwestii awansu na mundial. Anglia wygląda na ekipę poza zasięgiem, a San Marino i Andora to grupowi chłopcy do bicia. Albania nie jest jeszcze na tak solidnym poziomie. To właśnie dwa mecze z Węgrami będą najważniejsze, a kluczowe dla losów biało-czerwonych może być pierwsze starcie. Kluczowe nie tylko dla zespołu, ale również dla trenera. Porażka może bowiem oznaczać, że Katar nasi piłkarze zobaczą dopiero, gdy któryś z nich się przeziębi, a nowy selekcjoner znacznie utrudni sobie start.

Przerwanie passy

Dla Paulo Sousy będzie to debiut w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk już na starcie eliminacji może dokonać rzeczy, która nie zdarzyła się w XXI wieku. Żaden z selekcjonerów nie zdołał w tym stuleciu wygrać swojego debiutanckiego meczu. Były mecze lepsze, były gorsze i były również takie, o których lepiej szybko zapomnieć. Choćby starcie Polski pod wodzą Fornalika z Estonią przegrane 0:1. Zadanie nie będzie należało jednak do najłatwiejszych, ale to właśnie z Węgrami selekcjoner-debiutant wygrał swój ostatni mecz. Był to Janusz Wójcik, pod którego wodzą biało-czerwoni wygrali 1:0.

Sousa staje więc przed szansą przerwania złej passy, ale nie będzie to zadanie łatwe. Węgrzy od dłuższego czasu pompują duże pieniądze w piłkę nożną i powoli zmierzają w kierunku ekipy, która ma regularnie grać na wielkich imprezach. Może w kadrze naszych czwartkowych rywali nie ma tak dużej gwiazdy, jak Robert Lewandowski, ale jest choćby fenomenalny Dominik Szoboszlain, który w przyszłości może stać się graczem światowego formatu.

Image

Jest Peter Gulacsi, czołowy bramkarz w Europie. Jest również były król strzelców Ekstraklasy Nemanja Nikoilic. Na szczęście dla nas Szoboszlai z Polską nie zagra, a to znacznie utrudnia naszym rywalom grę w ofensywie. Jednak również u nas brakuje kilku bardzo ważnych graczy.

Nieobecni

Oczywiście największą stratą poniesioną już w trakcie zgrupowania jest nieobecność Mateusza Klicha. Piłkarz Leeds we wtorek otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i nie będzie mógł zagrać w czwartkowym spotkaniu.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że Klich już dzień później poinformował, iż kolejny test dał wynik negatywny. To jednak nie zmieniło już nic w kontekście jego występu i pomocnika ominie debiut w kadrze pod wodzą Sousy. Selekcjoner na konferencji prasowej dał do zrozumienia, że przewidywał miejsce w wyjściowej jedenastce dla byłego gracza Cracovii:

– Brak Mateusza powoduje, że trochę inaczej zagramy w drugiej linii, z inną intensywnością i dynamiką będziemy próbowali pressingu i odbioru piłki, ale wciąż mamy plan na to spotkanie i jestem przekonany, że rozwiązania zadziałają – zdradził Sousa. Klich nie jest jedynym, który opuści arcyważny mecz z Węgrami. Już kilka tygodni temu poważnych kontuzji doznali Jacek Góralski i Krystian Bielik. Obaj zawodnicy byli ważnymi elementami drużyny Jerzego Brzęczka i ich nieobecność jeszcze bardziej zawęża krąg jakościowych pomocników z których może skorzystać nowy selekcjoner.

Wśród powołanych zawodników dziwi brak Tomasza Kędziory. Boczny obrońca był podstawowym wyborem Jerzego Brzęczka na prawej stronie defensywy, a u nowego selekcjonera zabrakło dla niego miejsca nawet wśród powołanych zawodników. Za kulisami mówi się o dwóch powodach. Mniej prawdopodobne jest, że to z powodu braku znajomości języka angielskiego. Bardziej prawdopodobna jest opcja druga, a mianowicie że styl gry Kędziory nie pasuje do koncepcji nowego trenera.

Nowe twarze

Kontuzje na pewno miały wpływ na selekcję dokonaną przez Sousę, ale portugalski szkoleniowiec wykazał się sporą inwencją twórczą. Pierwszy raz do seniorskiej reprezentacji Polski zostali powołani Kamil Piątkowski, Michał Helik, Sebastian Kowalczyk, Kacper Kozłowski, Rafał Augustyniak i Karol Świderski. To właśnie na te nowe twarze pomysłu w kadrze będzie musiał poszukać selekcjoner. Taki dobór debiutantów wskazuje, że polski rynek został dokładnie przeskanowany przed wysłaniem powołań. Teraz to oni spróbują godnie zastąpić nieobecnych i będą budować swoją pozycję w reprezentacji. Swoimi wrażeniami na powołanie w programie “Misja Futbol” podzielił się Rafał Augustyniak:

– To na pewno było dla mnie zaskoczenie. Gdy dostałem wiadomość od PZPN-u, że trener Sousa chce do mnie zadzwonić, to był mały szok. To fajne wyróżnienie i motywacja dla mnie. – powiedział 27-latek. O Augustyniaku w kontekście kadry mówiło się już wcześniej, ale to dopiero Sousa dał zawodnikowi z ligi rosyjskiej szansę.

Jak zagramy?

Nowe nazwiska raczej nie zadebiutują w podstawowym składzie. Raczej, bo nie tak dawno piłkarskie media żyły informacją, według której to Kamil Piątkowski miał być częścią wyjściowego garnituru. Wszystko wskazuje jednak na to, że zawodnik Red Bulla Salzburg na debiut jeszcze poczeka. W bramce na pewno wystąpi Wojciech Szczęsny. Sousa jasno dał do zrozumienia, że to golkiper Juventusu będzie numerem jeden w bramce za jego kadencji. Przed nim zagrają najprawdopodobniej Kamil Glik i Jan Bednarek. Ta para zna się znakomicie i stowrzy duet stoperów w meczu z Węgrami. Na prawej flance defensywy zagra Bartosz Bereszyński, a na lewej Arkadiusz Reca. Może go jednak zastąpić Maciej Rybus.

W linii pomocy na pewno zobaczymy Grzegorza Krychowiaka. Jego partnerem w środku pola miał być Mateusz Klich, ale ten moment głównym kandydatem do zajęcia miejsca zawodnika Leeds jest Jakub Moder. Przed nimi zagra Piotr Zieliński, a na bokach prawdopodobnie szanse dostaną Arkadiusz Milik i ktoś z dwójki Jóźwiak/Szymański.

Nie będzie to klasyczne 4-2-3-1. Sousa wymaga przede wszystkim płynności w zmianie formacji. W defensywie będziemy się bronić w systemie 4-4-2 z Lewandowskim i Miliku z przodu i Zielińskim na skrzydle. W fazie ofensywnej będzie to 3-5-2 z wysoko ustawionym Recą i Bereszyńskim, który stworzy z Glikiem i Bednarkiem trio stoperów.

Przewidywany skład reprezentacji Polski na mecz z Węgrami:

Szczęsny – Reca (Rybus), Glik, Bednarek, Bereszyński – Zieliński, Krychowiak, Moder, Jóźwiak (Szymański) – Milik, Lewandowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x