Marcin Kamiński nie ustrzegł się błędu: Noty nie są dla mnie najważniejsze

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Marcin Kamiński w lipcu zeszłego roku przeżył dramatyczne chwile, kiedy to w meczu z Hannoverem 96 zerwał więzadła krzyżowe. Polski obrońca w minioną niedzielę rozegrał całe spotkanie z Wehen (1:2). 

– Trudno się cieszyć. Super, że mogłem wreszcie zagrać, ale mam mieszane uczucia. Niestety przegraliśmy z zespołem w z dołu tabeli – mówi były piłkarz Lecha Poznań w “Przeglądzie Sportowym”. Przede wszystkim budujący jest powrót Marcina Kamińskiego, ale nie ustrzegł się błędu, po którym padła bramka dla rywala. – Nie lubię sam siebie oceniać, ale niestety akcja rywali, po której padła pierwsza bramka, zaczęła się od mojego złego podania. Noty nie są dla mnie najważniejsze. Wolę usłyszeć ocenę występu od trenera – uważa.

Przez najbliższe miesiące nikt nie będzie rozważał wprowadzenia kibiców na trybuny. Ten fakt może zmienić wiele w podejściu piłkarzy. – Trzeba się bardzo dobrze skoncentrować, bo nie mając tego dodatkowego bodźca z zewnątrz, musimy szukać motywacji we własnych głowach. Takie są realia, inaczej nie moglibyśmy wrócić do gry, więc wszyscy się na to przygotowali – zaznacza Kamiński.

Po 26. kolejkach 2. Bundesligi VfB Stuttgart zajmuje trzecią lokatę, a w weekend zmierzą się na wyjeździe z Holstein Kiel (godz. 13:30, transmisja w Eleven Sports).

źródło: przegladsportowy.pl / własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x