fot. Daily Mail
Udostępnij:

Manchester City lepszy od Kogutów

Manchester City pokonał Tottenham na wyjeździe 3:1 (2:1) i jest już tylko o trzy punkty od zdobycia mistrzostwa Anglii. Koguty poza akcją bramkową, nie potrafiły stworzyć sobie groźnych sytuacji. 

Spotkanie fantastycznie mógł rozpocząć Leroy Sane. Raheem Sterling w trzeciej dośrodkował do niepilnowanego w polu karnym Niemca, a ten uderzył zewnętrzną częścią stopy w słupek. Akcję rozpoczął David Silva dobrym podaniem na skrzydło. Hiszpan wyreżyserował również akcję, po której groźnie, tuż obok lewego słupka huknął Kevin De Bruyne. Dominacja gości była bardzo widoczna. Widoczne było również dla Vincenta Kompany'ego to, że Gabriel Jesus świetnie pokazał się do prostopadłego podania w 22. minucie. Belg z głębi pola kapitalnie dograł do młodego Brazylijczyka, a Hugo Lloris nie miał nic do powiedzenia. Podobnie jak trzy minuty później kiedy francuski bramkarz mógł tylko obserwować jak Ilkay Gundogan z 11. metrów pakuje piłkę do siatki. Problem z tym, że Raheem Sterling faulowany był przed linią 16. metra czego nie dostrzegli ani asystenci Johna Mossa, który znajdował się za daleko od całej akcji, by móc to stwierdzić.

Tottenhamowi udało się stworzyć pierwszą stuprocentową okazję w 42. minucie i od razu gospodarze zdobyli gola. Krótka wymiana piłek, przyspieszenie akcji przez podanie na jeden kontakt do Eriksena, ten pędził do samego końca za akcją i dzięki temu po wślizgu Aymericka Laporte piłka odbiła się od jego nogi. Niewiele brakowało, by jeszcze przed przerwą Koguty zdobyły drugą bramkę, ale Erik Lamela nie podał do niepilnowanego Harry'ego Kane'a, który miałby doskonałą sytuację.

W drugiej połowie dużo było walki, a mniej sytuacji podbramkowych. Dopiero gdy minęła godzina gry, Manchester City stworzył sobie dwie groźne sytuacje: Gabriel Jesus i Sterling nie oddali jednak czystych strzałów. Do głosu doszli goście, a trzeciego gola zdobył Raheem Sterling, dobijając strzał oddany przez Gabriela Jesusa. Chwilę wcześniej Anglik zmarnował stuprocentową, a nawet dwustuprocentową szansę. A po zdobyciu gola jeszcze raz posłał piłkę obok siatki - warto jednak pamiętać, że w całym sezonie ma już 22 gole.

Tottenham nie potrafił dyktować warunków w tym spotkaniu, nie udawało się stwarzanie sobie sytuacji bramkowych, a Harry Kane był osamotniony w walce z obrońcami. Dopiero w ostatnich minutach Koguty zdołały oddać drugi celny strzał w meczu, drugi autorstwa Christiana Eriksena.

Manchester City zrobił pierwszy z dwóch ostatnich kroków w drodze po mistrzostwo Anglii. Jeśli uda im się wygrać 22 kwietnia ze Swansea, będą mogli cieszyć się ze zdobycia tytułu. Czwarte w tabeli Spurs już za trzy dni czeka mecz z Brighton. Tam swojej szansy na dogonienie Mohammeda Salaha w klasyfikacji króla strzelców będzie szukał Harry Kane.

Tottenham - Manchester City (1:2) 1:3 

Christian Eriksen 42' - Gabriel Jesus 22', Ilkay Gundogan 25' (k), Raheem Sterling 72'

Tottenham: H. Lloris, J. Vertonghen, K. Trippier, B. Davies, D. Sánchez, M. Dembélé (Lucas 73'), E. Lamela (Son 64'), C. Eriksen, D. Alli (Sissoko 84'), E. Dier, H. Kane

Manchester City: Ederson, V. Kompany, K. Walker, A. Laporte, David Silva, F. Delph, İ. Gündoğan, K. De Bruyne (Toure 89'), R. Sterling, L. Sané (Otamendi 64'), Gabriel Jesus (Bernardo Silva 76')

Żółte kartki: Lloris, Davies, Dembele - Gabriel Jesus, De Bruyne, Kompany

Sędzia: John Moss


Avatar
Data publikacji: 14 kwietnia 2018, 22:42
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.