Lyon śmieszny jak fryzura Balotellego

Faisports

Saint-Maximim zagwarantował Nicei trzy punkty w starciu z Olympique Lyon.

 

 

Na pierwszy rzut oka, Olympique Lyon prezentował się względnie dobrze. Piłkarze mieli plan na rozgrywanie piłki, kurczliwie się go trzymali, obrona była zwarta i gotowa na starcie z pokrzywdzonym przez fryzjera Mario Balotellim. Wszystko wyglądało dobrze…ale wynik nie ten.

Gospodarze wyglądali jakby ciążyła nad nimi klątwa. Mimo kilku niezłych sytuacji, bramka Nicei była jak zaczarowana, a strzały lądowały wszędzie tam, gdzie nie powinny. Szczególnie absurdalna była sytuacja w drugiej połowie, kiedy chaos w polu karnym rywali był na tyle duży, że trzech piłkarzy Lyonu miało problem z uderzeniem piłki z czterech metrów. Gdy wkońcu udało się to Fekirowi, ten trafił w słupek. Dobijający po tym wszystkim Ndombele sprawiał wrażenie chcącego zapaść się pod ziemię.

Właśnie taki był Lyon. Absurdalny. Nie potrafiący wykorzystać niezbyt mocnej (za wyjątkiem powracającego Jalleta) defensywy przeciwnika. Olimpijczycy dobrze operowali piłką w środku pola, zabrakło wyrachowania pod bramką rywala. Brakowało finezyjnego wykończenia Terriera z meczu ze Strasburgiem. Brakowało szalonych rajdów Bertranda Traoré. Przede wszystkim zabrakło sprzedanego do Realu Madryt Mariano Díaza.

Zbawicielem kiepskiego widowiska był napastnik gości. Nie chodzi tu o debiutującego w tym sezonie Mario Balotellego, a Allana Saint-Maximima. Francuz najpierw pogroził paluszkiem (nastrzelił poprzeczkę), żeby później zbić pasem (strzelić gola). Choć przy bramce, duża była zasługa Marcelo, od którego odbiła się piłka zanim trafiła do siatki, tak Saint-Maximim był fantastyczny w dryblingu, rajdach i wszelkich innych poczynaniach na boisku.

Pomimo zwycięstwa, Nicea nie zachwycała. Była skuteczna, co jest nowością w tych rozgrywkach, lecz bliżej jest do stwierdzenia, że to Lyon zasłużył na porażkę, niż Nicea na zwycięstwo. Obok wymienionego wcześniej Saint-Maximima, dobrze zaprezentowali się Jallet czy pewnie broniący Walter Benitez. Ostatecznie, Patrick Vieira nareszcie może świętować zwycięstwo.

 

Olympique Lyon – OGC Nice 0:1 (0:0)
0:1 – Allan Saint-Maximim (51.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x