Udostępnij:

LOTTO Ekstraklasa: „Kolejorz” zatrzymany, Jagiellonia wraca na fotel lidera

Przed tym meczem wiadome było tylko jedno: nie zobaczymy "Cesarza Estonii", Konstantina Vassiljeva. Nic poza tym. Teoretycznie Jagiellonia była faworytem, ale tylko na papierze. Po bardzo wyrównanym spotkaniu, Jagiellonia nieznacznie wygrała 2:1 i awansowała na fotel lidera LOTTO Ekstraklasy.

Hit 18. kolejki LOTTO Ekstraklasy zapowiadał się niezwykle ciekawie. Z jednej strony Jagiellonia, która zamierzała wykorzystać potknięcie Lechii Gdańsk i wrócić na fotel lidera, zaś z drugiej rozpędzona lokomotywa z Poznania.

Spotkanie w iście świątecznej scenerii: sędziowie i piłkarze wychodzili na boisko w czapkach św. Mikołaja, mroźna pogoda, a dodatkowo Mikołaj wyciągający piłkę z worka z prezentami.

Przed pierwszym gwizdkiem było dość miło i sympatycznie, jednak czas przejść do wydarzeń boiskowych. Od początku spotkania widzieliśmy walkę i ambicje obu zespołów. Mimo, że murawa była zmrożona, co nie sprzyjało koronkowym akcjom, to nie ostudziła ona zapału i chęci do gry obu zespołom. Mogliśmy oglądać próby z dwóch stron, jednak brakowało skuteczności. Pierwszy celny strzał w meczu zaowocował golem.

W 15. minucie gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę. Cernych wykorzystał poślizgnięcie się Macieja Makuszewskiego na 16. metrze od bramki gospodarzy i odebrał mu piłkę. Zagrał prostopadłe podanie do wychodzącego świetnie na połowę rywala Świderskiego, a ten ominął Putnocky`ego, który wyszedł z pola karnego na 30. metr i posłał piłkę do pustej bramki.

Idąc dalej w las sytuacji zaczęło przybywać wraz z celnością. Przed końcem pierwszej odsłony centrostrzałem z rzutu wolnego został zaskoczony Kelemen przez Jevticia, jednak golkiper Jagi odbił instynktownie piłkę w ostatnim momencie. Chwilę później po niezłej akcji gospodarzy uderzył Świderski, ale ten strzał był za słaby na umiejętności Putnocky`ego.

Na kilka sekund przed przerwą wyrównał "Kolejorz". Piłkę z rzutu wolnego posłał Jevtić, otarła się w polu karnym o głowę Arajuuriego i została złapana przez Mariana Kelemena. Sęk w tym, że poślizgnął się i chwycił ją już za linią bramkową.

Pierwsza połowa pokazała nam dużo walki. Nie zabrakło kontrataków i bramek. Na plus na pewno Karol Świderski, który złapał pewności siebie po zdobyciu bramki oraz Fiodor Cernych. Z drugiej strony często pod grą Kownacki i dobrze wykonujący stałe fragmenty gry Darko Jevtić. Druga połowa zapowiadała się bardzo ciekawie, gdyż remis nikogo dziś nie zadowalał

Jeszcze przed rozpoczęciem ostatnich 45 minut sędzia Stefański odesłał szkoleniowca drużyny gospodarzy, Michała Probierza na trybuny za dyskusje.

Gra po przerwie gra się zdecydowanie otworzyła i zawodnicy zaczęli grać nieco pewniej. Momentami można było obserwować piękne, szybkie i dynamiczne akcje z podaniami na 1 kontakt. Obie ekipy miały swoje sytuacje: mniejsze lub większe, ale szczęście uśmiechnęło się do graczy Jagiellonii.

W 64. minucie Romańczuk zgrał głową w pole karne piłkę po długim podaniu do Cernycha, ten utrzymał się przy piłce i posłał ją obok Putnocky`ego na bliższym słupku i znów na stadionie zabrzmiał dżingiel "Przez twe bramki, brameczki strzelone, oszalałem...".

Gra nadal była dość wyrównana. Lechici mieli 2 świetne sytuacje, ale najpierw uderzenie Majewskiego odbił Kelemen, a kilka minut później strzał Robaka z pięciu metrów rozpaczliwie zablokował wślizgiem Grzyb.

Wynik do końca nie uległ zmianie i to Jaga mogła świętować 3 punkty. To zwycięstwo dało gospodarzom awans na pozycję lidera tabeli LOTTO Ekstraklasy.
[table id=1 /]

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 2:1 (1:1) LECH POZNAŃ
Świderski 15`, Cernych 64` - Arajuuri 45+3`


Avatar
Data publikacji: 4 grudnia 2016, 20:02
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.