LM: Barcelona górą na Estádio José Alvalade
W meczu grupy D Ligi Mistrzów, Barcelona minimalnie pokonała Sporting CP 1-0. Jednak styl w jakim piłkarze "Blaugrany" zdobyli trzy punkty, pozostawia wiele do życzenia. Warto dodać, że Katalończycy oddali tylko pięć celnych strzałów w tym meczu.
Pierwszy kwadrans tego spotkania mógł uśpić, nawet największych fanów obydwu drużyn. Istna batalia szachowa, nie tylko z powodu asekuracyjnej gry i chęci poznania rywala, ale głównie za sprawą "zawrotnej" prędkości rozgrywania akcji. Tempo tego meczu było gorzką pigułką dla tych, którzy spodziewali się istnego szturmu na bramkę gospodarzy. Ciężko jest wymienić choćby jedną składną akcję podopiecznych Ernesto Valverde. Z drugiej strony piłkarze Sportingu, też nie zrobili zbyt wiele by pokonać ter Stegena. Świadczyć o tym może ilość celnych strzałów oddanych przez Portugalczyków, a właściwie ich brak. Dopiero w 27. minucie, poważnemu testowi poddany został Rui Patrício. Najpierw znakomitym podaniem od Iniesty obsłużony został Suárez. Urugwajczyk wpadł w pole karne i mocno uderzył, jednak piłka trafiła w dobrze ustawionego bramkarza gospodarzy. Kilka sekund później to napastnik "Blaugrany" idealnie dośrodkował na głowę Messiego, ale jego strzał skierowany był w sam środek bramki i nie sprawił większych problemów Portugalczykowi. Właściwie na tych dwóch akcjach skończyły się emocje związane z pierwszą połową... Może jeszcze warto wspomnieć o brutalnym faulu powietrza na Seydou Doumbii. Iworyjczyk tak nurkował w polu karnym Barcelony, że nabawił się kontuzji... Sędzia jednak nie dał się nabrać napastnikowi gospodarzy i jeszcze przed opuszczeniem murawy pokazał mu żółtą kartkę. Teraz śmiało można stwierdzić, że nic więcej ciekawego się nie wydarzyło.
Już na samym początku drugiej połowy, kibice doczekali się bramki. O dziwo zdobył ją zawodnik gospodarzy, ale niestety piłka nie wylądowała w siatce Barcelony, a w bramce strzeżonej przez Patrício . Autorem samobójczej bramki był Sebastián Coates. Piłkę z prawej strony dogrywał Lionel Messi, a niefortunnie interweniujący Urugwajczyk wpakował futbolówkę do własnej bramki.
To trafienie otworzyło nam mecz, może nie spowodowało lawiny bramek, ale na pewno przyczyniło się do żywszej gry. Gospodarze rzucili się do ataku, ale w ich akcjach brakowało trochę szczęścia, trochę umiejętności i może troszkę opanowania. Jednak trzeba przyznać, że spośród ostatnich przeciwników Barcelony, to właśnie Portugalczycy napsuli najwięcej krwi Katalończykom. W 71. minucie "oko w oko" z golkiperem "Blaugrany" stanął Bruno Fernandes. Portugalczyk zamiast spytać ter Stegena, w który róg chcę piłkę, zwyczajnie zamknął oczy i huknął wprost w Niemca. Była to najlepsza okazja "Lwów" do wyrównania. Swoich sił próbowali jeszcze William Carvalho oraz Bas Dost. Zwłaszcza ten pierwszy mógł się lepiej zachować, kiedy dostał idealne podanie od Holendra i z najbliższej odległości posłał piłkę w okolice czwartego piętra bloku. Goście wyglądali na bardzo usatysfakcjonowanych wynikiem i bardzo rzadko próbowali atakować. Nieliczne ich próby kończyły się na bardzo dobrze grających defensorach Sportingu. Troszeczkę ożywienia w szeregi Barcelony wniósł Paulinho, który stanął nawet przed szansą na zamknięcie tego meczu. W 86. minucie Brazylijczyk wyszedł sam na sam z Rui Patrício, ale jego strzał był na tym samym poziomie co uderzenie Bruno Fernandesa.
Po 2. kolejkach na czele grupy D znajduje się Barcelona z kompletem punktów. Za jej plecami jest ich dzisiejszy rywal, który zgromadził trzy punkty na swoim koncie. Trzecie miejsce zajmuje Juventus, także z trzema punktami.
27.09.2017, 2. kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów, Estádio José Alvalade (Lizbona).
Sporting CP - FC Barcelona 1-0 (0-0)
Sebastián Coates 49' (s)
Sporting: Rui Patrício - Cristiano Piccini, Sebastián Coates, Jérémy Mathieu, Fábio Coentrão (Jonathan Cristian Silva 74') - Gelson Martins, William Carvalho, Bruno Miguel Borges Fernandes, Rodrigo Battaglia, Marcos Acuña (Bruno César 74') - Seydou Doumbia (Bas Dost 44').
Barcelona: Marc-André ter Stegen - Nélson Semedo, Gerard Piqué, Samuel Umtiti, Jordi Alba - Ivan Rakitić, Sergio Busquets, Sergi Roberto (André Gomes 87') - Lionel Messi, Luis Suárez (Aleix Vidal 89'), Andrés Iniesta (Paulinho 79').
Żółte kartki: Gelson Martins, Fábio Coentrão, Seydou Doumbia, Marcos Acuña, Sebastián Coates - Nélson Semedo.
Sędzia: Ovidiu Hațegan (Rumunia).
-
AktualnościPremier League: Liverpool wykorzystał wpadkę Manchesteru City. Pokonał Aston Villę i umocnił się na pozycji lidera
Karolina Kurek / 9 listopada 2024, 22:55
-
AktualnościPremier League: Fatalna passa Manchesteru City trwa. Nawet gol Erlinga Haaland nie pomógł (WIDEO)
Karolina Kurek / 9 listopada 2024, 20:32
-
AktualnościPKO BP Ekstraklasa: Radomiak sensacyjnie wygrywa w Szczecinie (WIDEO)
Michał Szewczyk / 8 listopada 2024, 22:42
-
Liga MistrzówLiga Mistrzów: Kolejna wpadka PSG. Trudna sytucja paryżan (SKRÓT WIDEO)
Kamil Gieroba / 7 listopada 2024, 0:11
-
Liga MistrzówLiga Mistrzów: Skromna wygrana Interu nad Arsenal (SKRÓT WIDEO)
Kamil Gieroba / 6 listopada 2024, 23:48
-
AktualnościLiga Mistrzów: Barca wygrywa z Crveną! Dublet Lewego (SKRÓT WIDEO)
Michał Szewczyk / 6 listopada 2024, 23:23