fot. The Guardian
Udostępnij:

LM: Spokojne zwycięstwo Arsenalu

"FC Basel będą niebezpieczni, ponieważ nie mają nic do stracenia. Jeśli chcemy wygrać musimy zagrać tak samo dobrze, jak w poprzednim meczu." - zaznaczał przed meczem Arsene Wenger. Jego piłkarze posłuchali przestrogi, a Arsenal wygrał 2:0 za sprawą dwóch trafień Theo Walcotta.

Gospodarze spotkania od początku ruszyli na defensywnie usposobionych przyjezdnych. Trener Bazylei, Urs Fischer, nakazał swoim podopiecznym grać w zestawieniu 5-3-2 i atakować piłkarzy Arsenalu, gdy tylko przekroczą z piłką linię środkową. Kanonierzy bardzo szybko znaleźli sposób na wysoko ustawioną obronę rywali, gdyż już w 7. minucie ładnie uruchomiony na lewym skrzydle Alexis Sanchez wrzucił piłkę do wbiegającego w pole karne Theo Walcotta, który precyzyjną główką wyprowadził The Gunners na prowadzenie.

Pomysłem Arsene'a Wenger'a na to spotkanie było szybkie wymienianie piłki od skrzydła do skrzydła przez jego podopiecznych, z którym wyraźnie nie radził sobie duet bocznych obrońców FC Basel: Lang - Traore. W 26. minucie ten drugi przysnął, kiedy Theo Walcott zagrał "z klepki" z Alexisem Sanchezem i wyszedł sam na sam z Vaclikiem, pokonując goalkeepera przyjezdnych technicznym strzałem w prawy dolny róg bramki. Arsenal nie zwalniał tempa, a wręcz coraz bardziej przyspieszał za sprawą świetnie grającego 27-latka. Kanonierzy grali tak dobrze, że do przerwy powinni prowadzić różnicą co najmniej kilku bramek więcej, jednak brakowało im skuteczności pod bramką gości. W 33. minucie powinno być 3:0, ale świetnej akcji trio Bellerin - Walcott - Cazorla nie wykończył Sanchez. Chilijczyk z numerem 7, w pojedynku oko w oko z bramkarzem gości, nie potrafił go przelobować. Chwilę później Bellerin musiał także uznać wyższość Czecha, a nim kibice zgromadzeni na Emirates Stadium zdążyli ponownie usiąść na swoich krzesełkach, dwie podobne sytuacje zmarnowali Ozil oraz Sanchez.

Różnicę między grą Arsenalu, a Bazylei idealnie obrazowała sytuacja z 41. minuty. Na prawym skrzydle Walcott urwał się dwóm obrońcom i wobec złamanej przez stoperów linii spalonego znalazł się w idealnej pozycji do zagrania mu piłki na wolne pole. Obaj zostawieni w tyle defensorzy nawet nie zorientowali się, co wydarzyło się za ich plecami. Na ich szczęście Kanonier z numerem 14 nie doczekał się podania.

Na drugą część spotkania Londyńczycy wyszli nieco ospali w obronie, z czego skrzętnie chcieli skorzystać Szwajcarzy. W 63. minucie uruchomiony na prawym skrzydle Lang zwiódł Monreala, schodząc do środka i wystawił piłkę nadbiegającemu Bjarnassonowi. Islandczyk uderzył potężnie pod poprzeczkę, ale nie mający do tej pory nic do roboty Ospina, odbił piłkę ponad bramkę. Nie minęło 120 sekund, a Bjarnasson stanął przed kolejną szansą na zdobycie bramki kontaktowej. Do wrzutki z rzutu rożnego wyskoczył Ospina, ale minął się z futbolówką i ta spadła pod nogi zaskoczonego pomocnika Bazylei, który wyraźnie przestrzelił. Gospodarze momentalnie chcieli utemperować zapędy przyjezdnych, ale piłki zagranej na jedenasty metr przez Walcotta do bramki nie potrafił skierować Sanchez.

Z minuty na minutę na murawie działo się coraz mniej, co wyraźnie udzieliło się  defensorom gospodarzy. Wykorzystując ich gapiostwo, Sporar wyszedł sam na sam z Ospiną, ale górą w pojedynku był kolumbijski bramkarz. Kanonierzy nie pozostali dłużni i chwilę później Oxlade-Chamberlain minął nawet Vaclika, ale zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, by wykorzystać sytuację. Tuż przed końcem czeskiego goalkeepera Bazylei próbował jeszcze zaskoczyć Alexis Sanchez, ale Vaclik odbił groźny strzał Chilijczyka.

FC Basel wyraźnie zabrakło sportowej jakości oraz pomysłu, by zaskoczyć drużynę Arsene'a Wenger'a. Jeśli już próbowali uszczknąć coś z przodu, to robili to zdecydowanie za wolno. Za to Arsenal dzięki dzisiejszej grze przybliżył się do wypełnienia celu wyznaczonego przez francuskiego szkoleniowca, którym jest zwycięstwo w grupie.

To zadanie mógł mu niespodziewanie ułatwić Ludogorets Razgrad. Bułgarzy podejmujący na własnym stadionie PSG zdziwili cały świat, obejmując w 16. minucie prowadzenie za sprawą Natanaela. Goście wyrównali tuż przed przerwą, dzięki trafieniu Matuidiego, a następnie wyszli w 56. minucie na prowadzenie, ponieważ gola strzelił Cavani. Dzielnie walczący gospodarze mogli wyrównać zaledwie 180 sekund później, ale rzutu karnego nie wykorzystał Moti. Wtedy sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, iż "niewykorzystane okazje się mszczą", gdyż zaledwie minutę później na 3:1 podwyższył strzelec drugiej bramki dla PSG. Wynik nie zmienił się już do końca spotkania.

 

Arsenal Londyn - FC Basel 2:0 (2:0)

Bramki:
Walcott 7', 26'

Żółte kartki:

Suchy 21', Elyonoussi 85' (obaj Basel)

Składy:

Arsenal: Ospina - Bellerin, Mustafi, Koscielny, Monreal (Gibbs 75') - Walcott (Oxlade-Chamberlain 70'), Cazorla, Ozil, Xhaka, Iwobi (Elneny 70') - Alexis

Basel: Vaclik - Lang, Suchy, Xhaka, Balanta, Traore - Bjarnason (Delgado 79'), Zuffi (Elyounoussi 71'), Fransson - Doumbia (Sporar 57'), Steffen

 


Avatar
Data publikacji: 28 września 2016, 22:48
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.