Ligue 1: Zaskakująca porażka Nice. Angers ucieka ze strefy spadkowej

W sobotnich spotkaniach Ligue 1 nie padł ani jeden remis. Z kompletu punktów mogli się cieszyć piłkarze: Angers, Nantes, Metz, Saint – Etienne i Toulouse. Po raz kolejny nie obyło się bez czerwonych kartek – dwa zespoły kończyły spotkania w osłabieniu.

Angers, czyli gol na wagę więcej niż trzech punktów

Amiens utrzymywało się przy piłce ale to Angers grało w piłkę w pierwszej połowie. Dowodem na to jest nie tylko gol Pierricka Capelle z 6. minuty spotkania. Po uderzeniu sprzed pola źle interweniował Regis Gurtner, i Capelle udało się dojść do dobitki. Później golkiper Amiens musiał interweniować aż pięciokrotnie, a jego kolega z przeciwnej strony boiska ani razu. Ba, piłkarze gości tylko raz skusili się na tak szalony pomysł jak oddanie strzału. Poza tym chyba zapomnieli, że na wyjeździe zdobyli do tej pory tylko osiem punktów, więc moze wypadałoby ruszyć do ataku. Inaczej nie wydostaną się z czternastej pozycji, a od strefy spadkowej dzielą ich tylko trzy punkty. Angers podjęło ryzyko i do przerwy ich ofensywny styl gry się opłacił.

Druga połowa to tylko – i aż – utrzymanie status quo. Niestety dla widowiska, również pod względem celnych strzałów gości. Dzięki temu zwycięstwu Angers wydostaje się o dwa punkty nad strefę spadkową, więc rezultat smakuje podwójnie słodko.

“Kanarki” wciąż lecą na piątej pozycji

Pierwsza połowa starcia Guingamp z Nantes należy do tych, o których nie warto pamiętać, bo piłkarze zrobili niewiele, by zdobyć bramkę. Dużo bardziej powinno na tym zależeć gospodarzom, którzy zajmują 9. miejsce w lidze. Z kolei Kanarki cieszą się miejscem tuż za plecami “wielkiej czwórki” tego sezonu. Choć podopieczni Claudio Ranieriego również powinni być odpowiednio zmotywowani, bo na ich miejsce czyha Nicea z rozpędzonym Mario Balotellim.

To właśnie Nantes pokusiło się o otwarcie wyniku w 61. minucie. Mądre “pociągnięcie” akcji do linii końcowej, dogranie w pole karne, umiejętne zastawienie piłki, do której dobiegł Dren Thomasson i mocnym uderzeniem w krótki róg strzelił swojego trzeciego gola w lidze. W 86 minucie udało się wywalczyć rzut karny, którego na gola zamienił Emiliano Sala. Rywala dobił w doliczonym czasie gry Ngom, po ładnej akcji indywidualnej. Ten wynik nie zmienił sytuacji w tabeli żadnej z drużyn, ale piłkarze Nantes do niedzieli zbliżyli się do Monaco na “odległość” sześciu punktów.

Brak rozwagi i zadośćuczynienie kibicom Metz

Kiedy próbuje się sięgnąć nogą po szybującą wysoko piłkę, wypada zerknąć czy właśnie nie uderzasz korkiem swojego rywala. W ferworze walki zapomniał o tym Pierre Lees Melou i tym samym mógł wcześniej skorzystać z prysznica. Pierwsza połowa starcia czerwonej latarni ligi z OGC Nice w plebiscycie na najbardziej dżentelmeńskie starcie uplasowałaby się mniej więcej na miejscu zajmowanym w tabeli przez Metz. Cztery żółte kartki (trzy dla piłkarzy Luciena Favre’a) i wspomniana “czerwień” dobitnie pokazują, że więcej było w pierwszej połowie walki, niż piłkarskiego widowiska.

Piłkarze opamiętali się w drugiej połowie. W 50. minucie publiczność na Stade Saint – Symphorien oszalała z radości po golu Nolana Roux, który kolejny raz w tym sezonie udowadnia, jak świetnie ma ułożoną prawą stopę. Techniczne, płaskie uderzenie sprzed pola karnego tuż przy słupku i Walter Benitez nie miał szans sięgnąć futbolówki. Później okazało się, że gospodarze także potrafią nie przebierać w środkach, jeśli chodzi o działania w defensywie. Szybko skompletowane trzy żólte kartki i wykorzystany “na raty” przez Mario Balotelliego rzut karny z 58. minuty. Kibice Metz oglądali jednak prawdziwy koncert w wykonaniu swoich ulubieńców – piłkarze odwdzięczają się najwierniejszym fanom za nieustanne wsparcie. Po fantastycznej akcji zespołowej, podanie z linii końcowej na drugiego gola tego wieczoru zamienił Roux. Dla Metz trzy punkty w tym spotkaniu to jak oddech wzięty po długim przebywaniu pod wodą. Bardzo długim. Brakuje im jeszcze tylko sześciu by wydostać się ze strefy spadkowej.

Bliźniaki i natchniona zmiana trenera Świętych

Przez pierwsze trzy kwadranse meczu AS Saint – Etienne z SM Caen to drużyna Świętych miała przewagę. Cóż z tego, skoro piłkarzom gospodarzy (podobnie jak gościom z północy Francji) udało się tylko raz celnie uderzyć. Obydwie ekipy zdołały zamienić te strzały na bramki. Akcje niemalże bliźniacze. Szybkonogi zawodnik pędzi skrzydłem, dostrzega kilku kolegów wbiegających w pole karne i adresuje płaskie podanie wzdłuż pola karnego. Pierwszy z zawodników na linii piłki przepuszcza ją do lepiej ustawionego kolegi, a ten nie ma problemów z pokonaniem bramkarza.

W 63. minucie Jean-Louis Gasset wpuścił na boisko 21 – letniego Jonathana Bambę. Kwadrans później okazało się, że trener gospodarzy trafił w dziesiątkę. Remy Cabella opanował piłkę, dostrzegł znajdującego się na dobrej pozycji kolegę, Bamba przyjął piłkę, popatrzył jak ustawiony jest bramkarz i piłka poszybowała w dolny róg bramki. Dzięki zwycięstwu Saint – Etienne zbliżyło się do Caen na odległość punktu i zajmuje czternastą pozycję w tabeli.

Niezrozumiała kartka i niewidoczne Troyes

Tuluza przystępowała do meczu z Troyes z pozycji przedostatniej drużyny w tabeli. Z pewnością chcieli poszukać kompletu punktów w starciu z rywalem znajdującym się cztery pozycje wyżej, więc teoretycznie w ich zasięgu. Troyes samo podłożyło głowę pod topór, a ściślej mówiąc zmusił ich do tego sędzia.  Już od trzeciej minuty gospodarze grali w przewadze. Yaya Sanogo wyszedł do prostopadłego podania, zaczął mijać obrońcę i wtedy ten popełnił ewidentny, lecz nie brutalny faul. Pomimo, że za plecami Jimmy’ego Giraudona byli jeszcze dwaj koledzy wracający się za akcją, arbiter zdecydował się na najsurowszy wymiar kary. Uznał widocznie, że sytuacja była stuprocentowa, ale dla mnie ta decyzja jest tak samo zrozumiała, jak wietnamska poezja. Sanogo zdobył gola w 11. minucie po dobrym dograniu Jean’a z prawego skrzydła.

Przez drugą połowę piłkarze Troyes przebywali na boisku właściwie tylko po to, by wspólnymi siłami nie dopuścić do straty drugiego gola .Do końcowego gwizdka sędziego 19 – letni bramkarz Toulouse, Alban Lafont ani razu nie mógł wykazać się swoimi umiejętnościami. A ostatnie strzały gracze Troyes oddali jeszcze na przedmeczowej rozgrzewce.

Wyniki spotkań 23. kolejki Ligue 1 z godziny 20:00

Angers – Amiens 1:0 (1:0)
Bramki: 
Capelle 6′

EA Guingamp – FC Nantes 0:2 (0:0)
Bramki: 
Thomasson 61′, Sala 86′, Ngom 90’+2

FC Metz – OGC Nice 1:2 (0:0)
Bramki:
Roux 50′ i 62′ – Balotelli 58′

St.Etienne – Caen 2:1 (1:1)
Bramki:
 Ntep 35′ – Rodelin 11′, Bamba 78′

Toulouse – Troyes 1:0 (1:0)
Bramki:
 Sanogo 11′

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x