Liga Mistrzów: Real bez szans w rewanżu z Chelsea. Przed nami angielski finał

chelsea

Sports Illustrated

Londyńczycy zagrali znakomite zawody momentami całkowicie odcinając Real od gry. Pewnie awansowali zatem do wielkiego finału gdzie czeka ich bój z Manchesterem City.

O ile w pierwszej połowie Real jeszcze jakkolwiek odgryzał się The Blues, w drugiej już praktycznie nie istniał. Gracze Zidane’a byli przede wszystkim bardzo wolni w ofensywie i nie potrafili przeciwstawić się znakomicie poukładanej w obronie drużynie Tuchela. Na przerwę Londyńczycy zeszli z jednobramkowym prowadzeniem po golu Timo Wernera. Tym razem niemiecki snajper po prostu nie mógł spudłować, bo uderzał na pustą bramkę po tym, jak od piłka trafiła do niego po odbiciu się od poprzeczki. Wcześniej bowiem podcinką uderzał Havertz, ale zrobił to niecelnie. Na jego szczęście jednak kolega z drużyny był czujny. 

Real próbował tworzyć zagrożenie za pomocą znów najgroźniejszego po swojej stronie Karima Benzemy. Dwa groźne strzały Francuza nie wystarczyły jednak by pokonać znakomicie dysponowanego Mendy’ego. Po przerwie zaś ofensywa Realu zgasła i coraz bardziej desperacko bronili się przed morderczymi kontrami Chelsea. Gracze Tuchela skrzętnie korzystali bowiem z marnie ustawionych i jeszcze gorzej wracających obrońców przeciwnika. Niemal każdy wypad z szybkim atakiem kończył się ogromnym zagrożeniem pod bramką Hiszpanów.

The Blues zaś zmarnowali tychże ataków całą masę, niejednokrotnie nie trafiając do siatki w stuprocentowych sytuacjach. Tym razem jednak piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych szansach nie miało miejsca, bo Real był już po prostu kompletnie bezradny. Królewscy nie mieli ani koncepcji ani nikogo, kto pociągnąłby zespół do ofensywy. 

Wreszcie nadszedł gol, który ostatecznie zamknął kwestię awansu do finału. Piłkę w okolicach pola karnego Los Blancos przejął N’Golo Kante, zagrał do Pulisicia, ten zaś zaczekał z odegraniem w pole karne pozornie za długo. Pozornie, bo de facto zagrał mimo tego idealnie do Masona Mounta, a ten z najbliższej odległości pokonał Courtois’a i zapewnił swojemu zespołowi grę w finale tegorocznej Ligi Mistrzów. 

Chelsea Londyn 2 : 0 Real Madryt 

28′ Werner, 85′ Mount – 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x