fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Legia wygrywa w Krakowie, na szczycie status quo. Sandecja wciąż w walce o utrzymanie

Legia po cudownym trafieniu Pasquato pokonuję Wisłę przy Reymonta. Piłkarze Klafurica mimo długiej gry w dziesiątkę wciąż liczą się w grze o tytuł. Na dnie tabeli swoje nadzieje przedłuża Sandecja, która wygrywa z Arką 3:1.

Mecz zaczął się z obu stron dosyć chaotycznie, Legia próbowała przeją ć inicjatywę, jednak nieskutecznie. W 7. minucie kontuzji doznał prawy obrońca Wiślaków - Palcic, zmienił go Martin Kostal. Pierwszą dogodną sytuację stworzyła sobie Wisła, Arsenic dobrze wyprowadził piłkę i dograł do Imaza, którego strzał w ostatniej chwili zablokował Michał Pazdan. Z każdą minutą Legia zaczęła przejmować inicjatywę, a w obronie Wisły panowała duża nerwowość. Kompletnie niewidoczny był Carlitos, natomiast w Legii aktywni byli Vesovic, który często dorzucał piłkę w pole karne z prawego skrzydła oraz Jarosław Niezgoda, który dawał się we znaki obrońcom Białej Gwiazdy. W końcówce pierwszej połowy wreszcie doczekaliśmy się groźnych sytuacji bramkowych. W 41. minucie niewiele zabrakło, aby po pięknym strzałem zza pola karnego gola zdobył Michał Kucharczyk, piłka uderzyła jednak w poprzeczkę. Po dwóch minutach Legia wreszcie dopięła swego. Po efektownym rajdzie (minięcie Arsenica i Imaza) i kapitalnym strzale z obrębu szesnastki bramkę dla gości zdobył Cristian Pasquato. Wisła wyraźnie podrażniona stratą gola przed przerwą stworzyła sobie jeszcze dwie groźnie sytuacje. W 45. minucie z lewej strony w pole karne wbiegał Carlitos, jego strzał w środek bez problemu obronił Arkadiusz Malarz. W doliczonym czasie gry Malarz ponownie uratował Legionistów. Po rzucie wolnym z prawej strony boiska głową nieskutecznie uderzał Marcin Wasilewski. Legia na przerwę schodziła z zasłużonym prowadzeniem, miała więcej z gry, natomiast Wiślacy byli bardzo pasywni.

Drugą odsłonę spotkania lepiej rozpoczęła Wisła. Piłkarze Białej Gwiazdy dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak wciąż brakowało im dokładności. Legia cofnęła się na swoją połowę i próbowała kontrować. W 54. minucie groźny strzał z około 20 metrów oddał Pasquato, Cuesta odbił piłkę do środka. Ku zaskoczeniu większości Legia od 62. minuty musiała radzić sobie w dziesiątkę. Wydaje się, że słuszną decyzję podjął sędzia Mariusz Złotek, który ukarał Jarosława Niezgodę drugą żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego. Mimo gry w przewadze Wisła nie była w stanie przejąć inicjatywy. Warszawiacy dobrze radzili sobie w destrukcji. Warto odnotować powrót dawno niewidzianego Patryka Małeckiego, który zmienił kontuzjowanego Kostala. W 75. minucie Wojskowi mogli definitywnie zamknąć losy tego spotkania. Po odbiorze Michała Pazdana w środku pola Legia wyprowadziła groźną kontrę, która zmarnował Sebastian Szymański strzelając niecelnie obok bramki. Do końca spotkania Wisła nie stworzyła już groźnej sytuacji u musiała uznać wyższość aktualnych mistrzów Polski. Wiśle zdecydowanie brakowało dokładności w grze oraz gry skrzydłami. Krakowianie prezentowali zbyt pasywną postawę, aby przejąć kontrolę nad spotkaniem. W zespole Legii można z pewnością pochwalić grę defensywną całego zespołu, a w szczególności dobrą grę środkowych obrońców Inakiego Astiza i Pazdana. . Aktywny był również na prawej stronie Vesovic, a efektowny powrót do składu zaliczył Pasquato, który dał Legii zwycięstwo 1:0. Taki wynik oznacza status quo na szczycie tabeli, bowiem swoje spotkania wygrały również Jagiellonia i Lech. Wisła natomiast prawdopodobnie traci szansę na grę w europejskich pucharach.

Stadion Miejski w Krakowie, 22.04.2018, godz. 18:00
Wisła Kraków- Legia Warszawa 0:1
0:1 - Cristian Pasquato 43'

Wisła: Cuesta - Arsenić Ż, Velez Ż, Wasilewski, Palcić (9. Kostal (72. Małecki)) - Mitrović, Cywka Ż, Brlek - Halilović (66. Ondrasek), Lopez, Imaz

Legia: Malarz - Vesović, Astiz, Pazdan, Hlousek - Antolić Ż (65. Remy), Philipps - Kucharczyk, Pasquato (69. Szymański), Hamalainen (79. Broź) - Niezgoda

Żółte kratki: Arsenic, Cywka, Velez (Wisła Kraków) - Niezgoda (dwie żółte) Antolic, Remy (Legia Warszawa)

Czerwona kartka: Jarosław Niezgoda (po dwóch żółtych)

Sędzia: Mariusz Złotek

W meczu grupy spadkowej Sandecja Nowy Sącz pokonała Arkę Gdynia 3:1. Podopiecznym Kazimierza Moskala w zwycięstwie wydatnie pomogli... piłkarze Arki (Damian Zbozień i Marcin Warcholak), którzy dwukrotnie wpakowali piłkę do własnej bramki. Nowosądeczanie przerwali serię 22 meczów bez zwycięstwa i po 32 kolejkach ekstraklasy tracą 3 punkty do bezpiecznego miejsca w tabeli poza strefą spadkową. Ostatnie zwycięstwo Sandecja odniosła jeszcze za kadencji trenera Radosława Mroczkowskiego 17. września 2017 roku po triumfie nad Bruk-Betem Termalica Nieciecza (1:0). Piłkarze Arki Gdynia zajmują 2. miejsce w grupie spadkowej ekstraklasy i są bardzo blisko utrzymania.

Stadion Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, 22.04.2018, godz. 15:30
Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia 3:1
1:0 - Damian Zbozień (sam.) 50'
1:1 - Enrique Esqueda 72'
2:1 - Marcin Warcholak (sam.) 90'
3:1 - Adrian Danek 90+4'

Sandecja Nowy Sącz:

Michał Gliwa - Jakub Bartosz, Dawid Szufryn, Alexandru Benga (79' Aleksander Kolev), Patrik Mraz - Michal Piter-Bucko, Maciej Małkowski, Wojciech Trochim (86' Adrian Danek), Damir Sovsić - Pawło Ksionz (43' Płamen Kraczunow), Filip Piszczek

Arka Gdynia:

Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Achilleas Poungoras, Frederik Helstrup (46' Dawid Sołdecki), Marcin Warcholak - Andrij Bohdanov, Yannick Kakoko, Siergiej Kriwiec (51' Mateusz Szwoch), Grzegorz Piesio, Patryk Kun (64' Enrique Esqueda) - Ruben Jurado

Żółte kartki: Alexandru Benga , Patryk Kun (Sandecja), Yannick Kakoko (Arka)

Sędzia: Jarosław Przybył


Avatar
Data publikacji: 22 kwietnia 2018, 20:33
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.