Legia Warszawa wiceliderem po zwycięstwie nad Śląskiem
Legia Warszawa w meczu 11. kolejki pokonała Śląsk Wrocław 1:0 (1:0). Zwłaszcza w pierwszej połowie na boisku błyszczał Sebastian Szymański. W 60. minucie czerwoną kartkę obejrzał napastnik gospodarzy, Arkadiusz Piech.
W końcu Śląsk został pokonany na własnym terenie. Wrocławianie mieli przed pierwszym gwizdkiem najdłuższą serię bez porażki u siebie (11 meczów), z kolei mistrz Legia nie przegrała na wyjeździe od 10 spotkań. Trudno jednak myśleć o wygraniu trzeciego ligowego meczu z rzędu, jeśli w meczu z mistrzem Polski do przerwy oddaje się zaledwie jeden celny strzał i pozwala się rywalom na wielką swobodę w ataku. Ponadto przez ostatnie pół godziny gry Legia grała w przewadze jednego zawodnika po brutalnym, bezmyślnym faulu Arkadiusza Piecha.
Śląsk dekoracją, Szymański z główną rolą
Spotkanie odważniej rozpoczęła Legia Warszawa, która szukała swojej okazji na przełamanie obrony rywala w atakach prowadzonych na skrzydłach. Po jednej z takich akcji w 10. minucie, Jakub Słowik obronił płaskie uderzenie Cafu. Kilka minut później do strzału w polu karnym po dośrodkowaniu Szymańskiego doszedł Michał Kucharczyk. Uderzył piłkę nieczysto z woleja i ta przeleciała blisko poprzeczki bramki gospodarzy. Śląsk Wrocław przez pierwszy kwadrans szybko tracił piłkę na połowie rywala, presja jakby wiązała nogi zawodnikom. Skrzydła Legii Warszawa były za to bardzo groźne. W 23. minucie Adam Hlousek dośrodkował z lewej strony idealnie na głowę wbiegającego w tempo Sebastiana Szymańskiego. Piłkę przed linią bramkową kapitalną interwencją zatrzymał Słowik.
Kilka minut później wydawało się, że gospodarze w końcu skonstruują udaną akcję. Marcin Robak zyskał trochę swobody i zagrał podcinką do Arkadiusza Piecha. Strzał nożycami spokojnie zablokował jeden z Legionistów. Legia Warszawa dominowała na tle bezzębnego Śląska i zdobyła pierwszą bramkę w 34. minucie. Sebastian Szymański oddał techniczny strzał z rzutu wolnego. Odbitą od słupka piłkę do pustej bramki wbił Cafu. Legioniści po strzeleniu gola nadal mieli sporo wolnej przestrzeni na boisku, z czego z chęcią korzystała. Tak jak w 39. minucie, gdy groźny strzał ponownie oddał bardzo aktywny do przerwy Szymański. Chwilę później po rajdzie na lewym skrzydle poprowadził on piłkę po linii końcowej, ale po jego dośrodkowaniu niecelnie główkował Kucharczyk. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Gospodarze przypominali tylko marną dekorację, na tle której błyszczał legionista z numerem 53 na koszulce.
Szymański dziś wygląda wyśmienicie pod wględem technicznym, motorycznym, ale co ważne ten chłopak ma charakter. Nigdy nikomu nie odpuści, pierwszy do jeżdżenia na tyłku. #ŚLĄLEG
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) 6 października 2018
Piech pozbawia nadziei
Przez pierwsze 15 minut poza strzałami Cholewiaka (wprost w Cierzniaka) oraz Cotry (metr obok lewego słupka) nie działo się nic ciekawego.Atmosferę podgrzała dopiero czerwona kartka dla Arkadiusza Piecha w 60. minucie. Sędzia Arkadiusz Jakubik dostrzegł po wideoweryfikacji, że były piłkarz stołecznego klubu brutalnie zaatakował Artura Jędrzejczyka. Chwilę później, po faulu Jose Kante na murawie leżał Augusto, który zmienił Jakuba Łabojkę przed startem drugiej części meczu.
Śląskowi brakowało umiejętności, by zaskoczyć faworytów. Na boisku długo utrzymywało się status quo. Nieco ożywienia wprowadziła kontra Legii w 76. minucie. Słowik po uderzeniu Nagy'a nie złapał piłki, ale zdołał obronić dobitkę z bliskiej odległości. W odpowiedzi Mateusz Radecki - wprowadzony chwilę wcześniej w miejsce Chrapka - oddał płaski strzał z 25. metrów. Carlitos po wejściu na boisko za Jose Kante nie miał okazji na strzał. W końcu udało mu się oddać techniczne uderzenie z pola karnego, piłka minęła prawy słupek bramki. Legia przez całą drugą połowę czekała na taki kontratak, jak ten w 86. minucie. Dominik Nagy stanął oko w oko z bramkarzem, ale lepszy okazał się Słowik. Dobitka Szymańskiego przeleciała nad poprzeczką.
Pięć doliczonych minut nie wystarczyło ani jednym ani drugim na zdobycie bramki. Niezła szansa Szymańskiego zakończyła się uderzeniem w boczną siatkę. Legia, dzięki trzem punktom awansowała na drugie miejsce w tabeli i ma tyle samo punktów co Lechia Gdańsk. Śląsk Wrocław zajmuje dziesiąte miejsce, mając cztery punkty straty do górnej ósemki tabeli.
11. kolejka Lotto Ekstraklasy, Stadion Wrocław (20 084 kibiców)
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Cafu 34'
Śląsk: Słowik - Broź, Celeban, Golla, Cotra - Pich (Farhad 83'), Łabojko (Augusto 46'), Chrapek (Radecki 74'), Cholewiak - Piech, Robak.
Legia: Cierzniak - Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek - Cafu, Andre Martins, Kucharczyk (Pasquato 80'), Szymański, Nagy (Kulenović 90+1') - Kante (Carltos 69')
Żółte kartki: Robak - Kante, Cafu
Czerwone kartki: Piech
Sędzia: Jarosław Przybył
-
EkstraklasaNowy dyrektor Śląska Wrocław zaczyna pracę... od sprawy sądowej
Kamil Gieroba / 20 listopada 2024, 14:34
-
1 Liga PolskaAdrian Gryszkiewicz ze szczerym wyznaniem. "Nie wszystko potoczyło się po mojej myśli" [WYWIAD]
Karolina Kurek / 20 listopada 2024, 8:55
-
AktualnościKulesza tajemniczo o Probierzu: Żadna decyzja w tej chwili nie została podjęta
Michał Szewczyk / 19 listopada 2024, 12:14
-
Plotki transferoweKiwior nie narzeka na brak zainteresowania. Trafi do włoskiego giganta?
Kamil Gieroba / 16 listopada 2024, 18:39
-
EkstraklasaIshak: Czuję się głodny, zmotywowany
Kamil Gieroba / 15 listopada 2024, 21:02
-
AktualnościLiga Narodów: Anglia zrewanżowała się Grecji za porażkę na Wembley. Dwa debiuty (WIDEO)
Karolina Kurek / 14 listopada 2024, 22:41