Legia – Piast, mecz pod szczególną kontrolą

Dziś w Warszawie z pewnością znów zobaczymy sporo walki. Legia – Piast godz. 20.30

Marcin Pietrowski (Piast), Marko Vesović (Legia) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Po zeszłotygodniowej wygranej w kontrowersyjnych okolicznościach nad Lechią Gdańsk, zawodnicy warszawskiej Legii wskoczyli na fotel lidera polskiej ekstraklasy. Na cztery kolejki przed końcem terminarz Mistrzów Polski jest bardzo sprzyjający, co pozwala im realnie myśleć o obronie tytułu. Jednak zawodnicy Piasta w tym sezonie nie pękają przed nikim, co zwiastuję naprawdę dobry mecz. Sędzią tego spotkania będzie pan Szymon Marciniak.

Gdy w 2. minucie meczu 33 kolejki LOTTO Ekstraklasy pomiędzy Lechią a Legią obrońca “Wojskowych” Artur Jędrzejczyk zablokował piłkę zmierzającą w stronie własnej bramki ciałem, a następnie ręką, cała piłkarska Polska zawrzała. Głos zajęli wszyscy od kibiców innych klubów, byłych i obecnych piłkarzy, prezesów i oczywiście ekspertów. 

Po kilkudniowej analizie zagrania obrońcy Legii mam wrażenie, że nikt nic nie wie. Jedni stanowczo bronią sędziego tamtego meczu, pana Daniela Stefańskiego. Inni natomiast kategorycznie twierdzą, że był to kolosalny błąd arbitra z Bydgoszczy (mieszka w Warszawie). Nawet “mądre” głowy polskiego futbolu nie są w stanie się ze sobą zgodzić. Prezes PZPN-u pan Zbigniew Boniek wystosował na antenie programu jednego z dziennikarzy oficjalne przeprosiny w stronę Lechii Gdańsk, trenera Stokowca i kibiców tej drużyny. Zupełnie inne zdanie ma przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, pan Zbigniew Przesmycki. Nie zgadza się on ze słowami swojego szefa i stanowczo broni sędziego Stefańskiego i podjętych przez niego decyzji.

Faktem jest, że mecz z liderującą wtedy Lechią zawodnicy z Warszawy wygrali zasłużenie, co pokazuję wzrost formy na finiszu rozgrywek i ewentualna decyzja o podyktowaniu wtedy rzutu karnego nie musiałaby wpłynąć na wynik tego spotkania. 

Skupieni na sobie

Mam nieodparte wrażenie, że od kilku sezonów zawodnicy Legii Warszawa “dbają” o pojawianie się siwych włosów na głowach swoich kibiców. Regularnie od jakiegoś czasu przez większość sezonu zawodzą, by na sam koniec ruszyć pełną parą po obronę tytułu mistrzowskiego. Do tej pory każda taka próba kończyła się happy-endem. Jak będzie to wyglądało 19 maja? Niedługo się przekonamy. 

Pewnym jest, że szansę na obronę Mistrzostwa Polski znacznie zwiększyły się nie tyle po wygranej z Lechią, co też było ważne z punktu widzenia kibica Legii, ale po zmianie trenera na Aleksandara Vukovicia. Serb znający Legię jak własną kieszeń po raz kolejny wszedł do szatni i ugasił pożar po innym szkoleniowcu, który nie sprawdził się w roli trenera warszawian. Oczywiście gdybanie na temat tego, czy z Ricardo Sa Pinto Legia miałaby realne szansę na tytuł są niepotrzebne. Portugalskiego choleryka na ławce Legii już nie ma. Są natomiast legendy klubu – Vuković i Marek Saganowski. Jak nikt inny rozumieją oni czego wymaga się od piłkarzy grających w barwach “Wojskowych” i potrafią przekazać to w szatni w taki sposób, aby zespół zaczął grać w miarę przyzwoicie. 

Legia na ostatniej prostej kolejnego sezonu wydaję się być zaprogramowana na obronę Mistrzostwa Polski i ciężko sobie teraz wyobrazić, aby tak doświadczona ekipa mogła wypuścić tę szansę z rąk. Nie muszą oglądać się na innych i liczyć na ich potknięcia, tylko spokojnie wygrywać swoje mecze. A wtedy z pewnością będą mogli świętować swój 14 tytuł Mistrza Polski.

Bez strachu i na żywioł

Podopieczni trenera Waldemara Fornalika piłkarze Piasta Gliwice po raz kolejny stali się objawieniem na piłkarskiej mapie naszego kraju. Drużyna, która przez wielu była nominowana nawet do spadku, nagle wbrew wszystkim biję się o zajęcie pierwszego miejsca w ligowej tabeli. Nikt o zdrowych zmysłach przed sezonem nie postawiłby pieniędzy na to, że na cztery kolejki przed końcem sezonu Piast Gliwice będzie miał szansę na Mistrzostwo Polski. Strata do warszawskiej Legii wynosi w tym momencie 4 punkty, co na tym etapie rozgrywek wydaję się dość sporą zaliczką na korzyść warszawian. 

Jednak to dziś o godz.20.30 na boisku przy ulicy Łazienkowskiej dojdzie do pojedynku, który być może wyjaśni nam kwestię tego, o co mogą się pokusić podopieczni byłego selekcjonera reprezentacji Polski. To, że zrobili oni więcej niż ktokolwiek wymagał to pewne. Ale dlaczego nie napisać kolejnego fantastycznego rozdziału w swojej historii? Ewentualna wygrana Piasta i doskoczenie do Legii na jeden punkt może spowodować nieprzewidziany scenariusz na koniec rozgrywek.

Trener Fornalik słynie z tego, że potrafi z piłkarzy o mniejszych umiejętnościach stworzyć taki zespół, który zaczyna mieszać wśród tych teoretycznie mocniejszych ekip. Największą gwiazdą drużyny z Gliwic jest niewątpliwie Ekwadorczyk Joel Valencia. Świetnie wyszkolony technicznie gracz, który nie boi się dryblować. Niemniej jednak pewną ujmą w stosunku innych zawodników, byłoby teraz wskazywanie jednego piłkarza Piasta, który się wyróżnia. Piast Gliwice to kolektyw i zgranie, które pod wodzą jednego z najlepszych ligowych trenerów ma szansę na sukces, który nie śnił się nawet największym optymistą wśród fanów “Piastunek”.

Nikt nie zabrania marzyć kibicom i zawodnikom z Gliwic. Tak jak napisałem wyżej – w tym momencie bez strachu i na żywioł, byleby spróbować wykorzystać szansę od losu.

Oko na sędziego

Po kontrowersjach w ostatnim meczu Legii Warszawa, które przypomniałem wcześniej z pewnością większą uwagę będziemy skupiać na pracy arbitra dzisiejszego meczu. W pewnym sensie “namaszczony” przez Zbigniewa Bońka na głównego sędziego tego spotkania został Szymon Marciniak. 

Zarówno arbiter z Płocka jak i inni sędziowie nie są nieomylni i pracują pod zwiększoną presją podczas prowadzenia meczu warszawskiej Legii. Miejmy tylko nadzieję, że po tym meczu szybko zapomnimy kto był jego głównym rozjemcą, a skupimy się tylko wyłącznie na piłkarzach bo to oni są najważniejszymi aktorami piłkarskiego widowiska. Zdaję sobie sprawę, że każda stykowa sytuacja będzie dogłębnie analizowana, a każda nieprzychylna decyzja w jedną bądź drugą stronę może wywołać nerwowość na boisku jak i na trybunach. 

Oby nie. Niech wygra futbol.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x