Legia – Lech. Klasyk? Tak. Hit? Mam nadzieję!

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

Legia – Lech, Lech – Legia nieważne czy mecz jest rozgrywany w Warszawie czy w Poznaniu, zawsze wywołuje emocje. Nie jest ważne miejsce w tabeli i aktualna forma którejś z tych drużyn – zawodnicy zapewniają, że dadzą z siebie wszystko. To samo dotyczy kibiców obu zespołów.

Szybciej niż “Ojcze Nasz”

Każdy kibic, którego kiedyś na swój pierwszy mecz z Legią zabrał ojciec doskonale ten moment pamięta. W życiu kibica Kolejorza musi nastąpić ta chwila, w której usłyszy na trybunie stadionu nieprzyjazną przyśpiewkę skierowaną w stronę kibiców Legii. Ten moment utkwił w pamięci mojej, ale i każdego innego fana Lecha Poznań.

Nie przesadzę jeśli napiszę, że dużo szybciej każdy z kibiców Lecha nauczył się na pamięć przyśpiewki “Legia to…” niż słów modlitwy “Ojcze Nasz”. Takie realia są od zawsze i zawsze będą. Spotkania Legii z Lechem będą uruchamiały emocję, których nie wywołuję “zwykły” ligowy mecz. Żyją tym nie tylko ludzie w Poznaniu i Warszawie. Ale żyją tym wszyscy, którzy interesują się piłką nożną w Polsce. Ten mecz absolutnie zasługuje na to, aby nazywać go klasykiem. I z takim klasykiem będziemy mieli do czynienia w sobotę.

Czy będzie to starcie na miarę ligowego hitu? To już kwestia dyskusyjna. Patrząc na formę i pozycję ligową obu zespołów, bardziej realne byłoby napisanie, że jest to mecz dwóch drużyn z środka ligowej tabeli, które od początku sezonu mają swoje problemy.

Młodzi gniewni

Gdyby opierać się na powiedzeniu, że jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz, to faworytem sobotniej rywalizacji byłby Lech. Zawodnicy Dariusza Żurawia wygrali dwa ostatnie ligowe mecze, a podopieczni Aleksandara Vukovicia dwukrotnie schodzili z boiska pokonani. Trzeba jednak pamiętać o statystyce spotkań w Warszawie. Tutaj Kolejorz nie wygrał od pięciu lat, z czego trzykrotnie nie potrafił zdobyć gola. Jasne, że każda seria ma swój koniec i kibice Lecha Poznań szczerze liczą, że ich pupile w sobotę staną na wysokości zadania. Zwycięstwo na boisku głównego kandydata do mistrzowskiego tytułu z pewnością pomogłaby się jeszcze bardziej rozpędzić zawodnikom z Poznania.

W takim razie gdzie szukać przewagi na korzyść Kolejorza? Zarówno ja, jak i spora grupa fanów ma tutaj na myśli wychowanków grających w niebiesko-białych barwach. Trener Dariusz Żuraw przed sezonem dostał za zadanie, wprowadzenie do pierwszego składu Lecha jak największą ilość uzdolnionych wychowanków poznańskiej Akademii. Kibice jak to kibice mieli i być może mają o to pretensje, ale jak pokazują ostatnie dwa ligowe starcia, czasem warto uzbroić się w cierpliwość i pozwolić spokojnie pracować zawodnikom wraz ze sztabem szkoleniowym.

Dziś o sile Kolejorza stanowią m.in Robert Gumny, Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz, ale też coraz odważniej i lepiej prezentujący się na murawie Jakub Moder. O ile dwaj pierwsi są już w kadrze pierwszego zespołu od dłuższego czasu i od nich po prostu trzeba wymagać więcej. Na Kamila Jóźwiaka od początku sezonu sypały się słowa krytyki. Były one w pełnie zrozumiałe, o ile były to słowa podparte argumentami, a nie zwykły hejt. Sam Kamil po spotkaniu z Wisłą Kraków na zadanie pytanie o krytykę, odpowiedział krótko – że on się nie przejmuję tym co piszą ludzie zza ekranu monitora. Cały czas robi swoje i każdy kto go zna wie, że zawsze daje na boisku maksa.

Podoba mi się taka postawa jednego z wychowanków Lecha. Dodać do tego wzrost formy jaką pokazał już podczas spotkań ligowych, a potwierdził w meczach reprezentacji U-21 jestem spokojny o solidny występ Kamila Jóźwiaka w meczu z Legią. Drugim młodym zawodnikiem, który notuję wzrost formy względem początku rozgrywek jest Robert Gumny. Obrońca Lecha sam mówi, że nie siedzi już mu w głowie transfer i dzięki temu może się w pełni skupić na grze dla Kolejorza. Ja osobiście liczę na to, że “Guma” od meczu w Warszawie zacznie poprawiać swoje liczby. Bo na razie nie wygląda to najlepiej.

Wskazując plusy Lecha przed meczem z Legią nie sposób nie wspomnieć o Tymoteuszu Puchaczu. Zawodnik, który wrócił latem z wypożyczenia z GKS-u Katowice pokazuje, że brak umiejętności bardzo dobrze można zastąpić ogromnym serduchem i wolą walki. Każdy z kibiców lubi takich zawodników, którzy pewnych braków chcą i zawsze dają z siebie wszystko. Do takich piłkarzy zalicza się właśnie Puchacz. “Kupił” on kibiców tym, jakim jest człowiekiem i jak podchodzi do gry w barwach Lecha. Po wspomnianym już starciu z Wisłą powiedział, że w zasadzie to mógłby zagrać z Legią następnego dnia. Jednak od razu bardzo poważnie dodał, że do meczu trzeba podejść na spokojnie, z poczuciem pewności siebie, ale z nastawieniem na zwycięstwo. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że taka postawa jest odpowiednia.

Oczywiście wygrane ze słabo dysponowanym Górnikiem Zabrze i zdziesiątkowaną Wisłą Kraków nie powinny być i nie są niczego wyznacznikiem. Jednak uważam, że nie warto na siłę szukać dziury w całym. Przed starciem z warszawską Legią każdy z fanów Kolejorza powinien wspierać swoich zawodników. Tego wymaga otoczka ligowego klasyku.

Trenerzy na naukach

Pojedynek Legii z Lechem to też starcie dwóch trenerów, którzy są od lat związani z drużynami, w których aktualnie są odpowiedzialni za grę pierwszego zespołu.

Zarówno Aleksandar Vuković, jak i Dariusz Żuraw nie raz byli już strażakami w swoich klubach. Obaj obejmowali pierwszą drużynę w najtrudniejszych momentach sezonów. Wtedy, gdy właściciele postanowili zwolnić wybranego przez siebie szkoleniowca, to Vuković i Żuraw byli pod ręką.

Od początku tych rozgrywek obaj trenerzy pracują już tylko i wyłącznie na swój rachunek. Gdyby dziś oceniać to, który szkoleniowiec wykonuję swoją pracę lepiej, to nie miałbym wątpliwości i wskazałbym Dariusza Żurawia. Lech oczywiście nie gra na miarę oczekiwań swoich fanów, ale widać pomysł na drużynę jaki ma w głowie Dariusz Żuraw. Mając w zespole tak dużą ilość młodych zawodników, trzeba wiedzieć, że wahania i przestoje w formie będą się zdarzały. Trener Żuraw wiedział o tym od początku i bardzo cierpliwie starał się to wszystkim tłumaczyć. Inna sprawa, że zdegustowani ostatnimi słabymi latami fani Lecha, nie mają już w sobie cierpliwości.

Jednak patrząc z mojej perspektywy – warto dać trenerowi Żurawiowi czas. On wie jak Lech ma grać i realizuje swój pomysł. Gdyby tylko działacze Kolejorza w końcu się nauczyli i zaczęli wyciągać wnioski z popełnionych błędów, to kibice dostaliby to czego oczekują. A oczekują trofeów.

Oczywiście, że ewentualna wygrana z Legią Warszawa nie da Kolejorzowi żadnego trofeum, bo wszak jest to mecz o 3 ligowe punkty, które pozwolą odskoczyć od rywala i zbliżyć się do ligowej czołówki. Tabela jest jednak bardzo spłaszczona, dlatego kibice Lecha tak bardzo liczą na zwycięstwo w starciu z odwiecznym rywalem. Mając w składzie tylu wychowanków, którzy rozumieją wagę tego meczu trzeba jasno stwierdzić, że oczekiwania wygranej nie jest czymś nadzwyczajnym. Przecież każda seria się kiedyś kończy. A gdy jedna się skończy, to zacznie się nowa – miejmy nadzieję, że dużo bardziej korzystna dla poznańskiego zespołu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x