fot.
Udostępnij:

Legia – Lech. Czy to nadal klasyk PKO Ekstraklasy?

W sobotę 19 października w ramach 12. kolejki PKO Ekstraklasy w Warszawie zmierzą się dwa zespoły, które dawno temu miały zawładnąć ligą i bić się z sukcesami w Europie. Legii dominacja na krajowym podwórka się prawie udała, Lechowi nie wyszło z ambitnych planów nic. Legia w poprzednim sezonie straciła mistrzostwo, szybko odpadła z pucharów europejskich, niemiłosiernie męcząc się z drużynami z Gibraltaru czy Finlandii.  W obecnym sezonie, pod wodzą trenera Vukovica Wojskowi spisują się poniżej oczekiwań. Lech po rewolucji w szatni również zawodzi swoich kibiców, chociaż po jedenastu kolejkach strata do lidera tabeli Pogoni Szczecin wynosi tylko trzy oczka. A więc zamiast hitu kolejki czeka nas pojedynek gigantów na glinianych nogach?

Gorąco jest podobno w Warszawie, i nie chodzi o ciepłą jesień. Ważą się podobno losy Vukovica, dla którego mecz z Lechem może być z tych ostatniej szansy. Pisze podobno, bo w tej Legii, pod rządami tego prezesa nic nie jest pewne, a Vuković przez media zwalniany już był kilka razy. Nie da się jednak ukryć, że mecz z Kolejorzem w stolicy jest ważny, i chociaż kibicie, zawodnicy czy sztab szkoleniowy mówią, że to mecz jak każdy inny, my wiemy, że jest inaczej. Nie ważne jest czy szkoleniowiec Wojskowych gra o posadę, czy nie, ale po słabych meczach w wykonaniu Legii wszyscy sympatycy klubu z Łazienkowskiej oczekują, że trzy punkty zostaną w Warszawie. Zwłaszcza, że Lechowi w tej stolicy za specjalnie dobrze się nie gra.

Ma Legia jednak swoje problemy przed tym meczem, których lekceważyć nie może. Za kartki wykluczony z gry jest kapitan Wojskowych Artur Jędrzejczyk, dodajmy do tego również uraz Igora Lewczuka, który walczy z czasem aby na mecz zdążyć, jednak szanse na to są znikome, to okaże się , że Legia w defensywie ma spory ból głowy. Jest Astiz, Wieteska i Remy w obwodzie, ale tylko tych dwóch pierwszych sprawia wrażenie zawodników gotowych do gry. Francuz wraca bowiem po kontuzji i daleko mu optymalnej formy. Na zgrupowaniu reprezentacji kontuzji nabawił się również Walerian Gwilia. Gruzin najprawdopodobniej również nie zdąży się wyleczyć na spotkanie z Lechem.

W Lechu czekamy na oficjalne informacje o stanie zdrowia Thomasa Rogne i Pedro Tiby, i na powroty z reprezentacji narodowych młodych piłkarzy. Sytuacja kadrowa Kolejorza wydaje się być dużo lepsza, ale tutaj znów gra pozostawia wiele do życzenia. Co prawda Lech wygrał ostatni mecz przed przerwą na kadrę z Wisłą Kraków, dość gładko bo 4:0. Jednak nie przywiązywałbym wagi to tego wyniku, bowiem Biała Gwiazda przyjechała do Poznania w mocno okrojonym kontuzjami składzie. Zwycięstwo w takim meczu, z takim przeciwnikiem było po prostu obowiązkiem. Dariusz Żuraw z pewnością liczył będzie na dobrą dyspozycję w tym meczu młodych graczy Lecha. Zwłaszcza dobra postawa w dwóch ostatnich meczach Kamila Jóźwiaka pozwala wierzyć, że siła ofensywna Kolejorza poradzi sobie z przetrzebioną defensywą Legii. Dodać do tego możemy dobre występy Tymoteusza Puchacz, Jakuba Modera czy Jakuba Kamińskiego oraz Roberta Gumnego i mamy na boisku piłkarzy, dla których mecz z Legią to święta wojna.

Właśnie Kamil Jóźwiak i Jakub Moder po wygranym meczu z Wisłą Kraków, w mix zonie powiedzieli nam, że z Legią powinni zagrać już teraz, kiedy czują się w gazie po trzech zwycięstwach z rzędu. Lech zatem jedzie do Warszawy po swoje? Patrząc na grę Wojskowych w ostatnich meczach, nie jest wykluczone, że Lech zaangażowaniem, wolą walki i ambicją wygra to spotkanie. Problemem jest tutaj przerwa na kadrę, bo nigdy nie wiadomo w jakiej formie zawodnicy wrócą do swoich klubów. Część z nich wraca dopiero w środę, i czasu na dojście do optymalnej formy jest mało. Oczywiście, mówić można, że to profesjonaliści itd. jednak wyjazdy na kadrę czasem wpływają negatywnie na piłkarzy. Czasem, bo przykłady tego, że może być inaczej da się mnożyć.

Słaba, przetrzebiona kontuzjami Legia to łakomy kąsek dla Lechitów, zwłaszcza na Łazienkowskiej. Kibice w problemach Wojskowych upatrują szans na pozytywne rozstrzygnięcie, sztaby szkoleniowe zresztą również na to musza zwracać uwagę. Tyle tylko, że Lech to też taki tygrys bez zębów, czy kolos na glinianych nogach. W Warszawie dokładnie tak samo patrzą na Lecha. Analizują słabą grę defensywną Kolejorza i problemy w środku pola, i upatrują również swoich szans. Po takich spotkaniach zwykło się mówić "mecz walki" albo "piłkarskie szachy". To ładne określenia, bo zwykle po prostu bolą oczy od oglądania. I pewnie nikt by na to nie patrzył, gdyby nie olbrzymie emocje, związane z tym pojedynkiem. Czy to nadal klasyk naszej ligi? Dla fanów z Poznania na pewno, i dla tych z Warszawy pewnie też. Chociaż akurat oni boją się do tego przyznać.

 

 


Avatar
Data publikacji: 15 października 2019, 16:10
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.