fot. Getty Images
Udostępnij:

LE: Błędy obrońców dają zwycięstwo Atletico

Sporting nie poradził sobie w starciu na Wanda Metropolitano i zasłużenie przegrał z Atletico Madryt 0:2 (0:2) w pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Europy. Współautorami trafień gospodarzy był duet stoperów Coates - Mathieu. Pierwszy gol padł już w 22. sekundzie. 

Atletico Madryt stawiane jest na równi z Arsenalem w roli faworyta do wygrania tegorocznej edycji Ligi Europy i potwierdziło tym spotkaniem, że tak należy ich traktować. Wicelider La Ligi potwierdził to wykorzystując błędy jakie popełnił trzeci w portugalskiej Lidze NOS, Sporting. Aż trudno uwierzyć, że defensywa gości jest trzecią najszczelniejszą obroną w lidze. Diego Simeone mógł skorzystać niemal ze wszystkich najistotniejszych graczy, z wyjątkiem kontuzjowanego Filipe Luisa.  Najskuteczniejsi strzelcy w Lidze Europy obu ekip - Saul oraz Bruno Fernandes, obaj po cztery bramki - nie odgrywali głównych ról w tym spotkaniu.

Mecz fatalnie rozpoczął Sebastian Coates i błyskawicznie sprezentował gola Atletico Madryt.  Piłkę po jego podaniu przechwycił Diego Costa, idealnie odegrał do Koke, a ten w 22 sekundzie (!) otworzył wynik tego spotkania.

Minęły dwie minuty i Diego Godin groźnym uderzeniem z główki przetestował refleks Rui Patricio. Goście z Lizbony zareagowali na dużą przewagę Atletico Madryt w 13. minucie. Piccini urwał się obrońcom, dostrzegł w polu karnym Basa Dosta, a ten główkując minimalnie się pomylił.  Dla rozgrywających Sportingu celem było dogranie do "holenderskiej wieży", a Los Colchoneros cały czas liczyli na snajperski refleks Diego Costy. Przezz długi czas niewidoczny w ofensywie był Antoine Griezmann. Gracze Diego Simeone mieli wynik, z którym czuli się komfortowo - aż w 14 z 30 dotychczasowych spotkań Atletico Madryt padało mniej niż 1,5 bramki. Charakterystyczna dla zespołu Simeone, walka całą drużyną o odzyskanie piłki, co dawało doskonały efekt w postaci przerywania większości akcji rywala. Problemy Janowi Oblakowi sprawiła dopiero doskonała sytuacja w 32. minucie, której nie wykorzystał Gelson Martins. Z kolei gdy to Antoine Griezmann znalazł się naprzeciw bramkarza rywali osiem minut później, precyzyjnie umieścił piłkę w siatce, zdobywając 17 bramkę w 2018 roku. Akcję przyspieszył podaniem piętą do Francuza, strzelec pierwszej bramki, Koke, a Jeremy Mathieu zamiast przyjąć piłkę, pozwolił jej odskoczyć wprost pod nogi Griezmanna. Nie mieli dziś swojego dnia stoperzy Sportingu i to ich błędy przechyliły w pierwszej połowie szalę zwycięstwa na korzyść drużyny Atletico Madryt.

Sebastian Coates naprawdę testował tego wieczoru cierpliwość Jorge Jesusa. Gdyby nie fakt, że Costa po jego stracie w 49. minucie chciał okiwać Rui Patricio, byłby winny już drugiej bramki straconej przez Sporting. Chwilę później Hiszpan ponownie odebrał piłkę nieszczęsnemu stoperowi, ale bramkarz gości znów uratował kolegom skórę, strzał z ostrego kąta miał małe szanse, by go zaskoczyć. Z tak grającą obroną, nie ma co myśleć o sukcesie w meczu na takim poziomie. Wizyta Cristiano Ronaldo w hotelu Sportingu przed meczem nie odniosła pozytywnego skutku. Niezawodność, tak charakteryzująca CR7, to ostatnie słowo jakiego można było użyć w odniesieniu do zespołu gości.

Piłkarze Atletico w tym meczu grało bardzo przytomnie, rzadko pozwalali, by rywale znajdowali się w ich polu karnym, a kiedy tylko mogli nękali obronę ofensywnymi wypadami. Mieli swój wynik i bez większych problemów go utrzymywali. Blisko 80. minuty, goście musieli ryzykować przesuwając się bliżej bramki Oblaka. Skorzystał na tym Juanfran, który wbiegł za plecy obrony. Szkoda, że zamiast podać do lepiej ustawionego Kevina Gameiro, sam próbował umieścić piłkę w siatce. Kontrola wyniku - tak w skrócie można opisać prawie całą drugą połowę. Prawie, bo gdyby nie interwencja Jan Oblaka po strzale Bryana Ruiza w doliczonym czasie, nastroje przed rewanżem mogły być zdecydowanie mniej optymistyczne. Tuż przed końcowym gwizdkiem groźnie uderzał Freddy Montero

Sporting w całym meczu stworzył sobie tylko trzy - cztery bramkowe sytuacje i to dwie w samej końcówce. Trudno zatem wierzyć w to, że zdołają odrobić stratę w rewanżu. Zwłaszcza, że z powodu żółtych kartoników nie zagrają Bast Dost oraz Fabio Coentrao.

Atletico Madryt - Sporting CP
Bramki: Koke 1', Griezmann 40'


Avatar
Data publikacji: 5 kwietnia 2018, 23:03
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.