fot.
Udostępnij:

LaLiga redaktorskim okiem, czyli co działo się w 29. kolejce

Pogrom Realu, kolejne trzy punkty Barcelony, typowa Sevilla, waleczność Girony, a przede wszystkim porażka Atlético - to tylko część z wydarzeń, które miały miejsce na Hiszpańskich boiskach.

Po minionej kolejce można śmiało stwierdzić, że walka o mistrzostwo właśnie się zakończyła i tylko jakiś kataklizm mógłby zabrać Blaugranie kolejny tytuł. Walka natomiast toczy się od piątego miejsca w dół, gdzie Sevilla, Villarreal, Girona oraz Betis mają szanse na awans do Ligi Europy. Dzięki temu, że Barcelona zagra w finale Copa Del Rey z podopiecznymi Vincenzo Montelli siódme miejsce również da możliwość awansu do LE. Jeśli chodzi o spadkowiczów to tu również sytuacja za wiele się nie zmieniła. Każda z ekip dopisała sobie oczko to swojego konta, lecz znajdujące się na 17. miejscu Levante ma 6. punktów przewagi na 18. Las Palmas co znaczy, że najprawdopodobniej widzimy zespoły, które raczej pożegnają się z LaLiga. Do końca sezonu pozostało jeszcze 9. kolejek, więc wszystko może się zdarzyć, ale patrząc na to jak grają drużyny w ostatniej trójce raczej ciężko wskazać kogoś komu by się ta sztuka udała.

Zacznijmy więc od początku z analizą spotkań

Piątek 21.00, Levante - Eibar 2:1

Levante będące u dołu tabeli zdołało pokonać Eibar, które dla przypomnienia może imponować swoją techniką oraz ofensywą. Dziwna sytuacja panuje w tym klubie, ponieważ do zimowego okienka transferowego drużyna ta miała tylko jednego napastnika, który nie potrafił strzelać goli! Jak napastnik może nie zdobywać bramek? Gdy do klubu przybyło kilku nowych graczy potrafiących zmienić gry, plus fakt, że wykurował się Roger Marti nagle wszystko się zmieniło. Emanuel Boateng strzelił swoją pierwszą bramkę w starciu z Realem Madryt. Na dodatek w tym samym starciu debiutancką bramkę zdobył Pazzini. W kolejnych meczach z udziałem Levante ofensywa wyglądała lepiej. Efekty tego mogliśmy zobaczyć w starciu z Eibar. Najpierw do bramki trafił Roger. Wyrównującego gola zdobył Charles. Radość gości nie trwała jednak za długo, bo zaledwie minutę później na prowadzenie ponownie wyszli gospodarze. Bramkę na 2:1 zdobył wcześniej wymieniany Boateng. Levante zwiększyło swoją przewagę na strefą spadkową do sześciu punktów. Następny mecz zagrają przeciwko Gironie. Eibar zaś ma 39. punktów i znajduje się w środku tabeli.

Sobota 13.00, Deportivo La Coruna - Las Palmas 1:1

Mecz na szczycie tylko jakbyśmy odwrócili tabelę. Spotkanie bardziej pod siebie ułożyli gospodarze, lecz nie zdołali wyciągnąć z tego maximum. Już w trzeciej minucie musieli odrabiać straty, bo piłkę w siatce umieścił zawodnik Las Palmas Alen Halilovic. Gospodarze zdołali wyrównać w 22. minucie, kiedy to Raul Albentosa pewnym strzałem pokonał bramkarza gości. Obie ekipy wciąż zajmują miejsca w strefie spadkowej i nie zanosi się, aby która kolwiek z nich miała ją opuścić.

Sobota 16.15, Valencia - Deportivo Alaves 3:1

Co tu dużo mówić. Ekipa z Walencji zrobiła swoje i zgarnęła kolejne trzy punkty. Ich starcia są o tyle ciekawe, ponieważ konkurują z Realem Madryt o trzecie miejsce w tabeli, a różnica miedzy nimi wynosi jeden punkt. W pierwszej połowie Fernando Pacheco skapitulował dwukrotnie. Najpierw po trafieniu Rodrigo, a później Simone Zazy. Gola kontaktowego w drugiej połowie zdobył Ruben Sobrino, lecz nic to nie dało. Chwilę później Victor Laguardia pechowo interweniował przy jednej z akcji Valencii i niefortunnie wpakował piłkę do własnej bramki. Gospodarze dwubramkowego prowadzenia już niej wypuścili. Nie mieli nawet argumentów, aby po raz drugi w tym meczu pokonać Neto. Alaves o spadku może już raczej zapomnieć, znajdują się na 16. miejscu z dziesięcioma punktami przewagi nad kreską, zaś podopieczni Marcelino są coraz bliżsi awansu do Ligi Mistrzów.

Sobota 18.30, Real Sociedad - Getafe 1:2

Ten sezon dla gospodarzy można śmiało nazwać katastrofą. Po zeszłorocznym awansie do Europejskich Pucharów sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Przegrywają w kolejnych meczach, nie są w stanie przebić się do pierwszej dziesiątki. Na domiar złego po ostatniej porażce z pozycją trenera musiał pożegnać się Eusebio Sacristan oraz dyrektor sportowy tego klubu. Pierwsze minuty spotkania zapowiadały, że mogą to być dobre zawody rozgrywane przez Basków. Niestety, dobre złego początki. W 23. minucie do siatki trafił Wiliam Jose. Zamiast ciągnąć grę do przodu w celu zdobycia kolejnych bramek stało się coś czego żaden kibic nie lubi. Real Sociedad musiał uznać wyższość gości, ponieważ przyjezdni idealnie wykorzystali luki w formacjach i zdobyli dwie bramki dające trzy punkty. Najpierw trafił Djene Dakonam wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego, a w drugiej połowie Miguela Angela Moya'e pokonał Angel, oddając mocny i celny strzał zza pola karnego.

Sobota 20.45, Real Betis - Espanyol Barcelona 3:0

W sobotni wieczór rozegrano mecz pomiędzy Betisem, a Espanyolem. Gospodarze nie pozostawili złudzeń kto miał zgarnąć trzy oczka. Najpierw do siatki trafił Junior - nowy lewy obrońca, wahadłowy, który z każdą chwilą coraz bardziej wypycha ze składu doświadczonego Rizę Durmisiego. Swoimi świetnymi występami przekonuje trenera, aby ten dawał mu szansę w kolejnych meczach. Kolejnego gola zdobył Ryad Boudebouz, a kropkę nad "i" ostatecznie postawił Francis Guerrero. Warto dodać, że podczas meczu dochodziło do dziwnych zdarzeń, kilkukrotnie na stadionie gasły światła.

Niedziela 12.00, Leganes - Sevilla 2:1

Typowa Sevilla chciało by się rzec. Ekipa, która wyeliminowała Manchester United w Lidze Mistrzów nie zdołała poradzić sobie z o wiele słabszym rywalem jakim jest Leganes. Vincenzo Montella wystawił na niedzielne starcie większość składu ze starcia z drużyną angielską, tym samym nie dając im odpoczynku. Jak się później okazało rozwiązanie to okazało się fatalne w skutkach. Sergio Rico musiał dwukrotnie wyciągać piłkę z siatki: najpierw przy strzale głową Unaia Bustinza, a następnie przy strzale Javiera Eraso. Przy drugiej bramce, obrona gości została wręcz rozklepana. Eraso w momencie otrzymania piłki nie był kompletnie pilnowany, z wielką łatwością pokonał Sergio Rico. Pod koniec spotkania gości trochę ponosiły emocje, faulowali z frustracji. Najbardziej ucierpiał Pablo Sarabia, który otrzymał czerwoną kartkę za bezmyślny faul. Gola na otarcie łez dla przyjezdnych po bardzo ładnej akcji zdobył Miguel Layún. Wydaje się, że tą porażką Sevilla automatycznie zamknęła sobie drogę do Ligi Mistrzów poprzez rozgrywki ligowe. Leganes zaś zrewanżowało się za półfinał Pucharu Króla, w którym odpadli właśnie z zespołem z Andaluzji.

Niedziela 16.15, FC Barcelona - Athletic Bilbao 2:0

W sobotnie popołudnie Barcelona podejmowała były zespół trenera Valverde. Gospodarze pewnie ograli gości. Jeśli ktoś oglądał to spotkanie i widział jak padła pierwsza bramka to mógłby odnieść wrażenie, że była to akcja niczym jak na treningu. Baskowie kompletnie nie wiedzieli co się wydarzyło, stali wmurowani, podczas gdy Blaugrana robiła swoje. Drugą bramkę zdobył Messi. Warto dodać, że tu również przy tej akcji nikt nie krył strzelca, miał sporo miejsca na przyjęcie piłki i oddanie precyzyjnego strzału ( video ). Barcelona jest co raz bliżej zdobycia mistrzostwa kraju, w następnym spotkaniu zagrają z Sevillą na wyjeździe. Ten teren co prawda trudno zdobyć, ale jak pokazały to ostatnio Valencia i Atlético, z odpowiednią taktyką wszystko jest możliwe. Istotną rzeczą również jest to, że Duma Katalonii nie odniosła w tym sezonie ani jednej porażki

Niedziela 18.30, Villarreal - Atlético Madryt 2:1

Goście przez kilka ostatnich sezonów mieli olbrzymi problem nad zespołem Żółtej Łodzi Podwodnej, nie potrafili z nimi wygrać. W ten weekend ta passa wciąż nie została przełamana. Mogło by się wydawać, że Los Colchoneros będące ostatnio w świetnej formie nie powinno mieć najmniejszego problemu z pokonaniem Villarrealu. A jednak! W tym meczu wydarzyło się coś co mogliśmy zaobserwować ostatnio spotkaniu Manchesteru United z Sevillą, kiedy to Ben Yedder wszedł w 72. minucie, strzelił dwa gole w sześć minut i całkowicie załatwił sprawę awansu. Tutaj w rolę kata wcielił się Enes Ünal. Turek wszedł na ostatni kwadrans i zdobył dwie bramki dające radość kibicom i ważne trzy punkty w celu awansu do Europejskich Pucharów. Natomiast pierwszy gol padł w 20. minucie, kiedy to sędzia podyktował rzut karny przeciwko gospodarzom. Antoine Griezmann został ,,trącony" w polu karnym przez obrońcę i sporo dołożył od siebie. Francuz pewnie wykorzystał jedenastkę, Sergio Asenjo nie miał szans obronić tego strzału. Villarreal zajmuje na chwilę obecną piątą lokatę, a o jej utrzymanie powalczy z Sevillą i Gironą. Następny mecz rozegrają z Malagą. Atlético zaś tą porażką definitywnie zamknęło sobie szanse na mistrzostwo kraju.

Niedziela 18.30, Celta Vigo - Malaga 0:0

Na temat tego spotkania można powiedzieć niewiele. Malaga zdobyła cenny punkt w celu utrzymania - tak przynajmniej mówił trener na konferencji. W rzeczywistości wygląda to tak, że ten punkt w ogóle nie poprawia ich sytuacji, ponieważ inne zespoły będące w strefie spadkowej również wywalczyły jedno oczko. Malaga do opuszczenia ostatniej trójki potrzebuje aż 14. punktów! Czy w takiej formie jaką prezentują są oni w stanie je zdobyć ? Marne szanse. Celta Vigo również nie błyszczała na tle przyszłego spadkowicza. Iago Aspas oraz Maxi Gomez nie zdołali pokonać Roberto Jimeneza. Na trzy celne uderzenia ani jedno nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Malaga zaś celnego strzału w ogóle nie oddała.

Niedziela 20.45, Real Mdryt - Girona 6:3

 6:3, hm. gdzieś już taki wynik chyba widzieliśmy w tym sezonie - pomiędzy Betisem a Valencią. Tam nie brakowało emocji, tak samo jak w stolicy Hiszpanii. Niesamowity występ zaliczył Cristiano Ronaldo, który aż czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Na pochwałę zasługują również ci, którzy mu te piłki zagrywali, a więc Toni Kroos oraz Karim Benzema. Dodatkowo w tym meczu trafiali Lucas Vázquez i Gareth Bale. Ten pierwszy miałby jedną bramkę więcej, ale arbiter odgwizdał spalonego, jak się później okazało, Hiszpan na spalonym nie był! Na grę Realu patrzyło się jak na grę mistrza, który konsekwentnie realizuje swój cel, jakim jest wygrana. Nie obyło się od drobny pomyłek, a te najczęściej były popełniane przy stałych fragmentach. W taki też sposób Girona strzeliła wszystkie trzy bramki. Dwie z nich zdobył Christian Stuani, który perfekcyjnie wykorzystał wrzutki kolegów w pole karne, a z trzeciej cieszył się Juanpe - kompletnie nie pilnowany podczas rzutu rożnego w końcówce spotkania. Goście w ostatnich meczach prezentują się nadzwyczaj dobrze ( wyłączając z analizy mecze z Realem i Barceloną, w których tracili 6. bramek ), podłączyli się do walki o Ligę Europy, są ścisłej trójce z Sevillą i Villarrealem, różnica między nimi jest bardzo niewielka. Następne spotkanie zagrają z Levante. Królewscy zaś wybiorą się na Wyspy Kanaryjskie, gdzie podejmą pogrążone w strefie spadkowej Las Palmas.

Tabela LaLiga

Najlepsi strzelcy ligi

Jedenastka kolejki


Avatar
Data publikacji: 20 marca 2018, 23:17
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.