blank
fot. https://twitter.com/LevanteUD/status/1344054543605248000/photo/1
Udostępnij:

La Liga: Szalona, lecz nieudana pogoń Betisu, słabe zawody na Ramon de Carranza

Kolejne dwa spotkania Hiszpańskiej La Ligi miały miejsca na Estadio Ramón de Carranza oraz na Estadi Ciutat de Valencia. 

Cadiz - Real Valladolid 0:0

O tym spotkaniu można napisać tyle, że się odbyło i byłoby to wystarczające. Niewątpliwie kandydat na najsłabsze starcie w tym sezonie, mało klarownych sytuacji, a co najważniejsze - strzałów. Na przeciw siebie stanęła ekipa grająca mocno w defensywie, a także drużyna, która wciąż szuka siebie. Podopieczni Sergio zakończą ten rok w strefie spadkowej, na razie na 18. miejscu. Jednak pozycja ta może ulec zmianie, gdy Osasuna, bądź Huesca wygrają ze swoimi rywalami.

Levante - Betis 4:3 

W równolegle rozgrywanym meczu działo się o wiele więcej niż na Estadio Ramón de Carranza. Strzelanie już w 2. minucie rozpoczął Oscar Duarte, ale gospodarze nie długo cieszyli się z prowadzenia. Zaledwie dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Aissa Mandi, choć na decyzje o zaliczeniu gola musiał czekać kilka chwil. Sędzia miał wątpliwości po zdobyciu tej bramki i wszystko postanowił obejrzeć na VAR-ze. Niedługo później rozpoczął się prawdziwy koncert Jose Luisa Moralesa. Kapitan Levante najpierw dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a następnie asystował przy trafieniu Rogera Martiego. Betis był w ciężkim położeniu i niewiele wskazywało na to, że uda im się coś tu osiągnąć. Jednak różnicę trzech trafień zmniejszyli do jednego, a w końcówce trwała prawdziwa wojna nerwów. Wiodącą postacią był Sergio Canales, który po wejściu z ławki poderwał swoich kolegów, a sam ustrzelił dublet.


Avatar
Data publikacji: 30 grudnia 2020, 0:10
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.