La Liga redaktorskim okiem – podsumowanie 5. kolejki

Mikołaj Barbanell

Nie ma czasu na przerwę od hiszpańskiej La Liga. W poniedziałek zakończyła się czwarta, a we wtorek ruszyła piąta seria gier. I to jaka! Cristiano Ronaldo po absencji wraca na ligowe boiska, a Real ma atakować rekord Santosu. Barcelona chciała zatrzeć przeciętne wrażenie po meczu z Getafe, zaś Atletico znów musiało rywalizować na wyjeździe. Czy były niespodzianki? Jedno jest pewne to były emocjonujące: wtorek, środa i czwartek. Zapraszam na refleksje po piątej kolejce.

Mikołaj Barbanell: Wtorkowy wieczór i jedziemy. Valencia zaliczyła przyzwoity start w tym sezonie. Po remisach ze stołecznymi – Realem i Atletico kibice Nietoperzy mogą optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tym razem na Estadio Mestalla przyjechała Malaga. Drużyna, która dotychczas nie zdobyła punktu i zaledwie jedną bramkę. Zawodnicy gospodarzy pomogli utrzymać gościom ten stan. Do przerwy niezwykle spokojnie, po dograniu od Carlosa Solera bramkę zdobył Santi Mina. Po zmianie stron błysnął jednak pewien Włoch, który w kuriozalny sposób zmarnował jedenastkę na Euro 2016. Tym razem nie drobił bezmyślnie kroków, a ustrzelił hattricka w osiem minut! To był moment Simone Zazy. Zaprezentował się, jak rasowy snajper. Czekał tam, gdzie miała spaść piłka i wykańczał akcje swojej drużyny. Przy ostatniej bramce po prostu wjechał w pole karne i nie dał bramkarzowi rywali żadnych szans. Właśnie tego trzeba oczekiwać od napastnika. Po 63. minutach było 4:0 i Malaga do reszty straciła ochotę do gry. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wynik ustalił Rodrigo.

Drugie spotkanie tego wieczoru odbyło się na Camp Nou. FC Barcelona podejmowała Eibar. Lionel Messi ewidentnie poZAZ(A)drościł włoskiemu napastnikowi Valencii hattricka. Argentyńczyk rozegrał show i zdobył tych bramek więcej, bo aż cztery! Drugim aktorem tego widowiska był Paulinho. Bramka i asysta, do tego świetny przegląd pola i rozgrywanie. Jeśli Barca w taki sposób chciała sobie zapewnić spokój w linii pomocy, to chyba się udało. Kroku swoim kolegom dotrzymywał też Denis Suarez. Hiszpański zawodnik ewidentnie chce być ważnym elementem układanki Ernesto Valverde i po prostu również strzelił bramkę oraz zanotował asystę. W ogólnym rozrachunku Barcelona strzeliła bramek sześć, a jej rywale w między czasie jedną. Sergio Enrich trafił dla Eibar na 1:3, bramkę zdobytą na Camp Nou na pewno zapamięta. Jednak całego meczu raczej nie będzie miło wspominał.

https://twitter.com/FCBDaily_/status/910260168037867521

Środa to prawdziwe zatrzęsienie La Liga – rozegrano pięć wieczornych spotkań! Najciekawiej zapowiadało się starcie Athletiku Bilbao z Atletico Madryt. Baskowie polegli 1:2 i to na własne życzenie. W 41. minucie Aduriz nie strzelił rzutu karnego. Jego intencje bez problemów wyczuł Jan Oblak. Po zmianie stron podopieczni Diego Simeone skarcili swoich rywali. Najpierw do siatki trafił Correa, a później Carrasco. Rozmiary porażki zmniejszył w doliczonym czasie Raul Garcia. Drugie topowe spotkanie zostało rozegrane na Santiago Bernabeu. Rekord brazylijskiego Santosu, w którego składzie grał legendarny Pele został zagrożony. Real Madryt miał szansę, jako pierwszy klub w historii śrubować rekord – aż 74. spotkań z rzędu ze strzeloną bramką. Ponadto po karze zawieszenia powrócił Cristiano Ronaldo. To miała być piękna noc! I była, ale dla zawodników Betisu Sewilla. Real przeważał, ale w bramce gości szalał Adan. Ostatecznie rażąca nieskuteczność i nieporadna gra Królewskich została skarcona w doliczonym czasie. W 94. minucie Antonio Barragan miękko dośrodkował w pole karne Realu, a tam akcję wykończył inny Antonio, Sanabria. Rekord Santosu nie został pobity, a mistrzowie Hiszpanii tracą kolejne cenne punkty. W pozostałych środowych spotkaniach niewiele się działo. Leganes bezbramkowo zremisowało z Gironą. Sevilla pokonała Las Palmas po trafieniu Jesusa Navasa, który zdecydowanie lepiej czuje się w lidze hiszpańskiej niż angielskiej. Z kolei w meczu outsiderów Deportivo La Coruña ograło Deportivo Alaves 1:0. Dla gospodarzy było to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Z kolei goście ciągle pozostają bez punktu, a nawet bez bramki. Przemysław Tytoń niestety jedynie z ławki oglądał boiskowe poczynania.

https://twitter.com/NATTERFOOTBALL/status/910868725779243009

Czwartkowy wieczór również przyniósł ciekawe rozstrzygnięcia. Real Sociedad udanie rozpoczął ten sezon, ale w ostatniej kolejce uległ Realowi 1:3. Baskowie chyba jeszcze nie pozbierali się po tej porażce, bowiem wyjazd do Walencji muszą szybko wymazać z pamięci. Levante po remisie w derbach zdecydowanie było na fali. Gospodarze wygrali aż 3:0, a ozdobą spotkania było prawdziwe golazo autorstwa Jose Bonity znanego, jako Chema. W końcówce spotkania w drużynie gości ciśnienia nie wytrzymał Llorente i w 88. minucie opuścił boisko po otrzymaniu drugiej żółtej kartki. Gorzej być nie mogło? Otóż mogło! Rzut wolny po faulu Llorente na bramkę zamienił Bardhi i ustalił wynik spotkania. W pozostałych dwóch spotkaniach padło już mniej bramek. VIllareal bezbramkowo zremisował z Espanyolem, a Celta Vigo i Getafe zdobyły po bramce i również podzieliły się punktami. Dla Celty trafienie zaliczył Maximiliano Gomez, warto odnotować, że była to już czwarta bramka Urugwajczyka w tym sezonie.

Po pięciu kolejkach w La Liga na prowadzeniu z kompletem punktów jest FC Barcelona. Blaugranę gonią niepokonane Sevilla, Atletico, Valencia i Levante. Zimno zaczyna robić się za to Królewskim. Liga dopiero, co się rozpoczęła, a w Madrycie jest już minus siedem (punktów straty). Na dole tabeli bez zmian – z zerowym dorobkiem punktowym pozostają Malaga oraz Deportivo Alaves. W klasyfikacji strzelców odjechał Messi, który ma już 9. trafień na swoim koncie. W grupie pościgowej są między innymi Simone Zaza oraz Max Gomez – każdy strzelił już po 4. bramki.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x