Krok w kierunku formy, Legia inkasuje trzy punkty

/ fot. Mikołaj Barbanell

Dla Legii to trudny czas. W Warszawie musieli uznać przewagę Michała Probierza i zdyscyplinowaną Cracovią, tydzień później to Adam Nawałka okazał się lepszy wraz z Lechem Poznań.

Rosnąca strata punktów Lechii to nadszarpnięte zaufanie dla Ricardo Sa Pinto, dziś z Miedzią rozliczą go tylko ze zwycięstwa. Miedź w rundzie wiosennej odniosła, podobnie do Wojskowych, tylko jedno zwycięstwo, tyle, że przed tygodniem. Pokonanie Wisły Płock pozwoliło im poczuć wiatr w skrzydłach, to dla nich szansa na oddzielenie grubą kreską kiepskiej rundy jesiennej. 

Pierwsza część spotkania i na pierwszy rzut oka widać rozdrażnienie legionistów ostatnimi wynikami, nie odpuszczali piłek, wysoko atakowali gości z Legnicy zmuszając ich do błędów.  Właśnie po stracie piłki Miedź naraziła się już na samym początku spotkania na utratę bramki. Piłka na dobieg zagrana od Carlitosa w stronę Medeirosa, lecz fantastycznie sytuację ocenił Sapela wychodząc z bramki i ratując swój zespół od utraty bramki.  Pieszczotliwe rozegranie piłki w wykonaniu gości nie przynosiło żadnych efektów, brakowało celności, lepszego wczucia się w akcje. Przy agresywnym pressingu gospodarzy nie spełniało swojego zadania.
Rzut rożny dla Legii po zagraniu na skrzydło do Vesovicia: W polu karnym kocioł, dośrodkowana piłka spada najpierw na głowę jednego z obrońców Miedzi, ten jednak nie jest w stanie jej wybić, a ona po podbiciu spada do osamotnionego Carlitosa i ten kieruje piłkę do siatki! 1:0!

Legia zasłużyła na tę bramkę, wisiała w powietrzu wobec ofensywnego nastawienia i dobrej formy jaką prezentowali Legioniści przez pierwszą część spotkania, a strzelił ją zawodnik naprawdę dobrze wyglądający do tego momentu. 

Po golu  obraz spotkania nieco się zmienił. Wysoki pressing Legii zmienił się w wyczekiwanie na błąd rywala, zawodnicy Miedzi mieli więcej swobody w rozegraniu i czasu na spokojne rozegranie piłki. Optymistyczna zmiana dla gości wiele nie zmieniła, mimo zwiększenia przestrzeni powtarzające się błędy niwelowały próbę przedostania się w pobliże pola karnego Majeckiego.  Podsumowując grę do przerwy trzeba przyznać Legii pełną kontrolę nad spotkaniem. Miedź ani raz nie zagroziła defensywie Legii, jej ataki były skutecznie rozbijane przed polem karnym. Ofensywna strona gospodarzy może nie była szczególnie imponująca, ale konkretna, co pozwoliło na wykonanie pierwszej części planu na to spotkanie.

Wracamy z gwizdkiem sędziego i na samym początku mamy już kontrowersję. W polu karnym ucierpiał Szymański, potrzeba będzie natychmiastowa zmiana. Szymański opuszcza boisko na noszach, nie wygląda to dobrze, w jego miejsce na boisku pojawia się Kasper Hamalainen. W zespole ze stolicy debiutują dziś od pierwszej minuty zimowe nabytki. Świetnie od pierwszego gwizdka pokazał się Medeiros biorąc na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie akcji.  Równie dobrze prezentuje się Rocha, nie pozwolił na ataki rywali po swojej stronie, kilkukrotnie dobrze rozegrał piłkę, czy wygrał pojedynek główkowy. 
Legia krok po kroku dopinała swego: rozegranie piłki między Carlitosem, a Medeirosem, Portugalczyk urywa się obrońcy, wbiega przed pole karne i fantastycznie, technicznym uderzeniem lewą nogą pokonuje Medeiros, bardzo ładnie wita się z Ekstraklasą, 2:0!

Miedź nie miała pomysłu jak ukłuć gospodarzy, nie było zawodnika który mógłby wziąć na siebie odpowiedzialność i przywrócić swój zespół do walki o punkty. Wkradało się w ich szeregi coraz więcej nerwowości, co wybijało z rytmu nawet dobrze zapowiadające się ataki.  Zmiany w Legii, głównie te wymuszone Szymańskiego i Martinsa wyhamowały ataki Legii, nie były one już tak dokładne jak we wcześniejszych fazach. Widać było nieco większe rozluźnienie związane z korzystnym wynikiem, Legioniści chcieli dokończyć ten mecz nie narażając swojego zdrowia. 

Dla zawodników z Legnicy była ta szansa do tego by choć trochę poprawić swój wizerunek, lecz szansa niewykorzystana. O gościach można powiedzieć, że nadal są w drodze a ten mecz, a przynajmniej ci odpowiedzialni za kreację gry. 

Dla podopiecznych Pinto ten mecz to obowiązek trzech punktów, plan zrealizowany, styl nadal do poprawy, lecz już miły dla oka. Szczelna defensywa, pomysłowa ofensywa, przed Legią jeszcze długa droga do odzyskania formy, lecz mały krok został w tę stronę wykonany. Miedź może oglądać się za siebie w tabeli z coraz większym strachem, to był słaby mecz w ich wykonaniu, czeka ich wiele do poprawy, szczególnie w ofensywie.




Legia – Miedź 2:0

Bramki:
1:0 Carlitos (22′)
2:0 Medeiros (62′)

Legia:   Majecki – Vešović – Jędrzejczyk – Wieteska – Rocha – Cafu – Martins (Antolić 77′) – Medeiros (Kucharczyk 69′) – Szymański (Hamalainen 50′) – Nagy – Carlitos

Miedź:  Sapela – Bartczak – Musa – Miljković – Santana (Piasecki 74′) – Fernandez – Camara – Zieliński – Szczepaniak – Roman (Ojamaa 46′) – Forsell (Garguła 83′)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.