Kacper Tobiasz: Gdy dowiedziałem się, że zadebiutuję, to poleciało kilka łez

Fot. Sebastian Wiciński / Wisła Płock S.A.

– Debiut w pierwszej drużynie był moim marzeniem. Gdy przyswoiłem do siebie tę myśl, to nie ukrywam, że poleciało mi kilka łez – zdradza Kacper Tobiasz, który świetnie się spisał z Wisłą Płock (1:0).

Zapewne gdyby nie złamany noc Cezarego Miszty, to 18-letni Kacper Tobiasz musiałby cierpliwie zaczekać na debiut z seniorskim zespole Legii. Jak często bywa w sporcie – nieszczęście jednego jest szczęściem jego kolegi z zespołu. Artur Boruc otrzymał dzień wolnego, zastępujący go Tobiasz udźwignął ciężar spotkania. Legia po zwycięstwie w derbach Mazowsza został liderem PKO Ekstraklasy.

– Do momentu wyjścia na boisko nie czułem stresu. Może to dobrze, bo dzięki temu było mi łatwiej. Gdy wyszedłem na boisko i usłyszałem kibiców skandujących moje imię, to trochę mnie to poruszyło. Ten stres dodatkowo mnie motywował i chyba sobie z nim poradziłem – stwierdził golkiper.

– Wydaje mi się, że bardziej stresuje się przed kamerami niż na boisku. Ciężko mi jednak teraz cokolwiek powiedzieć, bo cały czas czuję wielkie emocje. Na początku nie potrafiłem uwierzyć w to, że tak się stało. Debiut w pierwszej drużynie był moim marzeniem. Gdy przyswoiłem do siebie tę myśl, to nie ukrywam, że poleciało mi kilka łez. Jestem związany z tym miejscem i tą drużyną. To był dla mnie niesamowity dzień – dodał.

– Od samego początku miałem ogromne wsparcie. Już od wczoraj dostawałem wiadomości, bo były lekkie przecieki dotyczące tego, że mogę dzisiaj wystąpić. Dzisiaj spływało ich tak dużo, że w pewnym momencie musiałem wyłączyć telefon, bo była tego taka masa, że nie chciałem sobie przed meczem zawracać głowy. Czuję, że miałem dzisiaj chłodną głowę, nie popełniłem jakichś błędów, więc uważam, że mecz był dobry i debiut mogę zaliczyć na plus. Emocji jest jednak tak dużo, że nie potrafię się pozbierać po tym wszystkim. Myślę, że do dzisiejszego wieczora będę potrzebował jeszcze chwilki czasu – zaznaczył.

– Czułem gigantyczne wsparcie. Miałem za sobą siedem tysięcy kibiców z Żylety, którzy skandowali moje nazwisko – to kapitalne uczucie. Całe życie chodziłem tam z rodzicami i kolegami i… co ja właściwie mogę powiedzieć… Śmieszna sytuacja, bo dzisiaj kibice wymieniali mnie częściej niż wszystkich chłopaków na boisku razem wziętych (śmiech). Miła niespodzianka, nie spodziewałem się, że tak będzie, aczkolwiek gdzieś po cichu na to liczyłem. Czy będę mógł dzisiaj zasnąć? To się okaże! – zakończył szczęśliwy Kacper Tobiasz.

źródło: legia.com /

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x